Zmień "rzemiosło" w sztukę. Technika miłości mistrzów ze Wschodu rozpali twoją sypialnię

Magdalena Konczal
Jeśli znudził ci się standardowy seks i chciałabyś spróbować czegoś nowego, koniecznie posłuchaj mistrzów ze Wschodu. Stosunek to nie tylko biologia czy pieczętowanie więzi, to także — jak twierdzą Chińczycy — prawdziwa sztuka. W jaki sposób ją stworzyć?
Chińskie ars amandi, czyli technika ruchów frykcyjnych unsplash/ Jan Zhukov

Chińska sztuka miłosna — na czym polega?


Chińskie ars amandi opiera się głównie na technice ruchów frykcyjnych. Chodzi o to, by nie tylko włożyć penisa do pochwy, doprowadzić do orgazmu i ejakulacji, a następnie zakończyć stosunek, bo to przez ludzi dalekiego wschodu nazywane jest rzemiosłem.

Według tej chińskiej metody każdy ruch frykcyjny ma znaczenie, a sposób ich wykonywania jest naprawdę mnóstwo!

Chodzi bowiem o odpowiednią harmonię między partnerami, która może mieć miejsce jedynie wówczas, kiedy jeden ruch frykcyjny będzie idealnie połączony z drugim. Poza tym każdy z nich jest trochę inny — jeden ma "schodzić w głąb i wynurzać się, jak mewa igrająca z falami", a kolejny "uderzać jak kamień opadający na dno morza".


Mistrzowie z dalekiego wschodu przekonują, że mężczyzna podczas jednego stosunku jest w stanie wykonać nawet od 2 do 5 tysięcy pchnięć! Istotny w tej metodzie okazuje się oddech mężczyzny: warto, by zamknął on oczy i oddychał jedynie przez nos.

Chcąc opóźnić wytrysk, co jest kluczowe dla tej metody, mężczyzna powinien unieść biodra i delikatnie "wycofać się" z pochwy. Warto również oddychać przeponą i zacisnąć mięśnie brzucha. Cała sztuka polega bowiem na odpowiednim ruchu konkretnych części ciała: dłoni, nóg, bioder, które ostatecznie mają doprowadzić na szczyt zarówno mężczyznę, jak i kobietę.

Pamiętajmy o tym, że ta technika seksualna nie będzie odpowiednia dla wszystkich. Warto upewnić się, czy obie strony podczas wykonywania chińskiego ars amandi są odpowiednio usatysfakcjonowane. Niektórzy po prostu wolą rzemiosło, a nie sztukę i nie ma w tym nic złego.

Rodzaje ruchów frykcyjnych


Jeśli jednak zdecydowaliście się na chińskie ars amandi, sprawdźcie jakie rodzaje ruchów frykcyjnych proponują schodni mistrzowie:

Wąż – wchodź w nią delikatnie, wsuwaj się powoli, jak wąż w swoje zimowe legowisko.
Koń — poruszaj się żwawo w górę i w dół jak dziki koń pokonujący wartki strumień.
Mewa — spadaj w głąb i wynurzaj się jak mewy igrające z falami.
Wróbel — pamiętaj o konieczności różnicowania doznań. Stosuj głębokie pchnięcia na przemian z płytkimi, raz mocniej, raz słabiej. Te słabsze niech będą jak żartobliwe muśnięcia wróbla, wydziobującego resztki ryżu z żaren.
Rycerz — okaż się dobrym strategiem. Uderzaj raz z lewej, raz z prawej strony, jak rycerz rozbijający szyki przeciwnika.
Orzeł — zatrzymaj się na moment, wstrzymaj oddech, pomyśl o czekającej cię rozkoszy i uderz jak orzeł spadający na umykającego zająca.
Kamień — wykonuj głębokie i płytkie uderzenia, dość jednostajnie, miarowo, a na koniec uderz jak kamień opadający na dno morza.
Szczur — pchnij naraz gwałtownie, znienacka, jak przestraszony szczur uciekający do swojego legowiska.