Współczesne filmy i memy wręcz obfitują w naśmiewanie się z szybkiego seksu. Z kolei gdy "wychodzą na jaw" statystyki (z badań światowych wynika, że stosunek średnio trwa 5,4 minuty, Polacy deklarują zaś, że 15 minut), zaczyna się wielkie wzdychanie: co tak krótko? Winą często obarcza się facetów, którzy są na bakier z grą wstępną, albo to nie panują nad wytryskiem... Krótki seks ma łatkę kiepskiego. Jednak czy słusznie?
Co tak naprawdę oznacza "szybki seks"? Dla jednych "szybki" to 6 minut, a dla innych 40. Trudno wyznaczyć obiektywne wytyczne dla idealnego stosunku, bo w zależności od potrzeb, każda para czas w łóżku spędza inaczej.
Jest wiele kobiet, jak i mężczyzn, którzy z seksu trwającego 10-15 minut są wyjątkowo zadowoleni. Nie brakuje również tych, którzy potrafią kochać się 2 godziny oraz tych, którzy stawiają na 5-minutowe "numerki". W żadnej z tych form stosunków nie ma nic złego, jeśli obu stronom jest z tym dobrze.
Nie każdy ma czas i chęci na grę wstępną, bo nie każdy jej potrzebuje. Są tacy, których kręci natychmiastowe przechodzenie do sedna. Dlaczego mielibyśmy ich za to oceniać?
Z jakiegoś powodu "dobry seks" w powszechnym rozumieniu to seks namiętny, ale i długi, różnorodny. Z fantazją. Waniliowy seks uprawia niemal każdy z nas, a podobnie, jak seks krótki, ma "złą sławę". A jest fajny, bo jest nasz!
Ile trwa seks Polaków?
Jak wynika z badań prof. Zbigniewa Izdebskiego, średni czas seksu Polaków od zbliżenia do wytrysku wynosi 14,3 minuty. Natomiast dołączając do tego grę wstępną — kochamy się przeciętnie 29 minut.
Inaczej sytuacja wygląda w Stanach Zjednoczonych, które swoją drogą są chyba największym producentem treści wyśmiewających krótki seks. Tam przeciętny stosunek trwa nieco ponad 7 minut, a więc amerykańskie pary w na pożyciu spędzają dwa razy mniej czasu niż Polacy.
Jest słabo, bo politycy robią z naszych sypialni fabryki
Jeśli uprawiamy seks krótko, to przede wszystkim przyczyną powinno być to, że tak nam odpowiada i tak lubimy. Jednak badania prof. Izdebskiego ujawniają, że jedynie 42 proc. Polaków potwierdza, iż jest zadowolonych ze swojego seksu. Z kolei w skali 1-10 swoje pożycie oceniamy średnio na 7,4.
To jasno pokazuje, że mogłoby być lepiej. Dlaczego? To problem bardzo złożony, jednak jego istotnym elementem jest brak rozmów o seksie, tabuizowanie go i wstyd przed zdradzeniem swych fantazji.
I choć seks uprawiamy regularnie, bo w końcu jak wynika z "Seksualnej mapy Polski" 96 proc. kobiet w wieku 18-65 lat jest aktywna seksualnie, to przyjemność z niego jest już czymś rzadszym. To również pokłosie mitu polskich sypialni, że "seks trochę musi boleć", a z ogólnego przekazu medialnego wynika, że ważniejsze, by był długi, a niekoniecznie przyjemny.
Reklamy radiowe i telewizyjne proponują mężczyznom różne środki znieczulające, których zażywanie ma na celu wydłużenie stosunku. Są też różnego rodzaju żele, które mają podobne działanie. Lepszy seks mamy osiągać poprzez znieczulenie. Czy coś wam tu nie pasuje?
Przecież seks to orgia zmysłów, nie bieg przez płotki. Seks to czułość i wrażliwość, nie maraton na siłowni. Nie musi być długi, ważne, by nas zbliżał i sprawiał, że będziemy zrelaksowani, a naszą przyjemność odczujemy na 10, a nie 7,4. Nieważne czy trwa 4, czy 54 minuty!