Powrót do ławek to za mało. Rodzice idą na całość i żądają "zniesienia wytycznych wirusowych"

Sandra Skorupa
Ogłoszony przez MEN powrót do szkół od września 2020 w 3 modelach dla rodziców przeciwnych edukacji online to za mało. Nie zgadzają się oni na żadne zmiany. W petycji do MEN żądają szkoły w takim stanie, jaka była przed epidemią i chcą "zniesienia wytycznych wirusowych". To oznacza, że z placówek miałyby zniknąć stacje dezynfekujące i termometry. Ale to nie wszystko.
Powrót do szkół 2020 - rodzice chcą zniesienia wytycznych wirusowych Agencja Gazeta / Fot. Tomasz Fritz

Petycja rodziców do MEN — chcą "zniesienia wytycznych wirusowych"

Na grupie rodziców "Dzieci do szkół", którzy 22 sierpnia będą protestować przed Ministerstwem Edukacji Narodowej, pojawiła się nowa petycja. Będzie ją można podpisać podczas strajku, ale organizatorzy już apelują o jej wysyłanie do resortu.

Okazuje się, że rozwiązanie zaproponowane przez MEN nie jest wciąż dla nich zadowalające. Wydało się, że po zadeklarowaniu przed Dariusza Piontkowskiego, że niemal wszystkie szkoły 1 września zaczną rok szkolny 2020/2021 stacjonarnie, protest nie będzie potrzebny. Nic bardziej mylnego.


Rodzice zaangażowani w grupie "Dzieci do szkół" idą krok dalej. Nie zgadzają się na wprowadzenie edukacji mieszanej lub zdalnej od września w przypadku wzrostu zagrożenia zakażeń koronawirusem w danym regionie. Co więcej, domagają się "zniesienia wytycznych wirusowych opublikowanych 5.08.2020". To by oznaczało, że w dniach, w których notujemy najwyższą liczbę zakażeń w Polsce, zaangażowani w strajk rodzice domagają się wycofania ze szkół stacji dezynfekujących czy pomiarów temperatury, bo tych w szkołach przed epidemią nie było.

Szkoła bez dezynfekcji?

Co więcej, w roku szkolnym 2020/2021 należałoby także zaprzestać przykuwania szczególnej uwagi do dezynfekcji urządzeń i sprzętów znajdujących się w klasach, na WF-ie gry zespołowe powinny być normą i źródełka z wodą powinny być do użytku dla wszystkich.

Nie byłoby również ograniczenia kontaktu z osobami z zewnątrz i do szkoły mogłoby przychodzić podziębione dzieci z katarem czy kaszlem, co wcześniej było wręcz na porządku dziennym.

Aktywiści "Dzieci do szkół" już wcześniej pisali pisma do dyrektorów, organów prowadzących i MEN. Pisali w nich m.in. "Chcemy pomóc Panu Ministrowi w podjęciu decyzji" i "Proszę też o zaproponowanie właściwej pensji za półroczne doświadczenie w nauczaniu".

Dwa obozy rodziców

Wspominali oni również o drugim obozie rodziców, który edukację od września wyobraża sobie zupełnie inaczej i chcą kontynuacji edukacji zdalnej.

Wówczas w liście rodziców “Dzieci do szkół”, czytaliśmy:
— Grono klakierów krzyczących, aby zamknąć możliwość szkolnej edukacji to w większości niestety rodzice niepracujący, w wielu wypadkach na co dzień żyjący z zasiłków. Dla nich wygodne jest siedzenie w domu, gdzie "utrzymuje ich" państwo. Wtóruje im niewielka, ale głośna część nauczycieli, którym na rękę jest nie wychodzić z domów, ale comiesięczną pensję za minimalne kiwnięcie palcem chcą pobierać.