18-letnia Wiktoria w czasie pandemii przechodzi piekło. Dla niej i tysięcy innych osób dom to cela

Sandra Skorupa
Przemoc w rodzinie jest naruszeniem podstawowych praw i wolności człowieka. Dane z Chin pokazują, że liczba zgłoszeń ofiar w okresie epidemii wzrosła trzykrotnie. Izolacja, lęk i utrata pracy to stresory, które eskalują u dorosłych agresję, a najczęściej z tego powodu cierpią dzieci i kobiety. Pomocowe linie telefoniczne w Polsce są przeciążone, a policja nie ma odpowiednio rozwiniętego systemu wsparcia, o czym poinformowała nas 18-letnia Wiktoria.
Przemoc domowa w dobie epidemii FOT. RAFAL MIELNIK / AGENCJA GAZETA

Koronawirus a wzrost przemocy

Kwarantanna i izolacja są niezbędne do tego, by powstrzymać koronawirusa. Jednak władze i kompetentne instytucje muszą zdawać sobie sprawę z tego, że środki te prowadzą do uwięzienia kobiet i dzieci ze swoimi oprawcami. Jak zaznaczył Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres: "Dla wielu kobiet i dziewcząt zagrożenie jest największe tam, gdzie powinny być najbezpieczniejsze: w ich domach".

Dla wielu strategia #zostanwdomu to piekło, a sam dom jest dla nich synonimem cierpienia. Grupy w mediach społecznościowych i fora aż kipią od wpisów i komentarzy, zagubionych dzieci i kobiet. Ofiary przemocy czują się winne i nie wiedzą, jak odejść. Pełen obraz i dokładana skala problemu będą znane dopiero po całkowitym ustaniu epidemii.


Jednak policja z Seattle już opublikowała dane, że sama w okresie izolacji odnotowała wzrost zgłoszeń przemocy o 21 proc. Na policję w Polsce dzwoniła również 18-letnia Wiktoria. Sama także starała się o założenie niebieskiej karty, jednak cały czas jest bagatelizowana. Ojciec pije, mama jest współuzależniona, a ona musi opiekować się dwiema młodszymi siostrami. Poza tym do południa wszystkie muszą znosić rozwścieczonego ojca, zanim ten wyjdzie do pracy.

— Póki jest wirus, tato pracuje w kratkę i teraz jest częściej w domu, dlatego sytuacja jest gorsza, bo wcześniej wychodził z domu codziennie. Sytuację wiele razy zgłaszałam na policję, a nawet kilka razy sama do nich poszłam, by założyć niebieską kartę — mówi Wiktoria.

Gdy dziewczyna była na komisariacie okazało się, że przyjmujący ją funkcjonariusz nie bardzo wiedział, o co jej chodzi.

— Policjant nie do końca wiedział, co to jest. Zaczął dzwonić w różne miejsca. Następnego dnia miała przyjść do nas policja, mniej więcej w czasie, gdy ojciec się awanturuje. Gdy przyjechali, tato się uspokoił i nic nie zrobili. To już tak działa, że musiałby przy nich podnieść na nas rękę, by rzeczywiście doszło do skutecznej interwencji, bo mówią, że bez żadnych dowodów nic nie zrobią, a zakładanie karty nie ma na razie sensu. Jednostka zna naszą sytuację, a i tak nic nie robią.

O komentarz w tej kwestii poprosiliśmy psycholożkę Dominikę Doleszczak z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

— Większość naszych spraw, w których współpracujemy z policją, przebiega bez zarzutów. Jednak zdarzają się właśnie takie sytuacje jak tej Wiktorii. To jest czynnik ludzki i zależy od człowieka, który daną sprawą się zajmuje, jak się zachowa. To jest sytuacja niedopuszczalna. Oczywiście każdy przypadek jest inny i wymaga indywidualnego podejścia. Natomiast takiemu dziecku potrzebny byłby kontakt z jakimś zaufanym dorosłym, na którego może liczyć dziecko, który przeprowadziłby je przez całą tę procedurę i jej pomógł.

— Trzeba by było poszukać pomocy w innych instytucjach np. MOPS-ie i skorzystać ze wsparcia psychologa czy pracownika socjalnego w tym procesie. O pomoc w procedurze założenia Niebieskiej karty, dzieci mogą także prosić psychologa lub pedagoga w szkole, dlatego tak ważne jest, by w obecnych czasach pracownicy szkoły byli dostępni dla dzieci online.

Pomocowe linie telefoniczne są obciążone

Takich historii jak Wiktorii jest znacznie więcej nie tylko w Polsce, ale na całym świecie. Jak podaje brytyjska organizacja charytatywna Refuge, liczba połączeń z ich pomocową linią telefoniczną wzrosła o 25 proc., a odwiedzin na ich stronie internetowej aż o 150 proc. Z kolei polski Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży w marcu 2020 przeprowadził 5239 rozmów, otrzymał 1145 wiadomości i zainicjował 76 interwencji ratujących życie. Dominika Doleszczak zaznacza, że te dane są znacznie wyższe niż w poprzednich miesiącach.

— Większość rozmów dotyczy relacji rodzinnych, przemocy, zdrowia psychicznego, myśli samobójczych, czy samookaleczeń. W marcu odnotowaliśmy dwukrotny wzrost liczby wiadomości i mimo że kwiecień dopiero się zaczął, możemy powiedzieć, że w tym miesiącu będzie podobnie.

— To pokazuje, że dzieci zamknięte w domach nie mają możliwości swobodnej rozmowy i wybierają napisanie do nas wiadomości. Wzrosła także liczba interwencji w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia.

Psycholożka zaznacza, że wzrasta również liczba połączeń i znacznie się one wydłużają.

— Rozmowy są wielowątkowe i trudne, dzieci dzwonią z problemami, które są bardziej złożone, skomplikowane. To może być wynik aktualnie obniżonego nastroju. To nie są tematy na 10 minut, aby pomóc młodej osobie z pewnością trzeba więcej czasu na wysłuchanie, przyjęcie trudnych emocji, odzwierciedlenie uczuć, a później dopiero sprawdzenie potrzeb i gotowości do szukania rozwiązań, czy podjęcia działań, zmieniających jej sytuację — tłumaczy.
Marzec 2020 w Telefonie Zaufania 116 111Materiały prasowe / Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę

Pomocy szukać w aptece?

Swoimi statystykami podzieliła się nie tylko policja z Seattle, ale również udostępniły je paryskie służby. Okazuje się, że w marcu przemoc domowa w stolicy Francji wzrosła o 36 proc. Nie bez powodu kraj włączył się w akcję, którą prowadzi również Hiszpania. Kobiety nie zawsze mają możliwość skontaktować się z policją. Te w wyjątkowo ciężkiej sytuacji mogą udać się do aptek, prosząc o "maskę 19".

Ten kod komunikuje farmaceucie, że partner kobiety stosuje wobec niej przemoc, dzięki czemu może zawiadomić odpowiednie służby. Poza tym, by ułatwić ofiarom kontakt ze specjalistami, przy supermarketach mają pojawiać się stanowiska poradni, a w całym kraju ma powstać 20 000 miejsc w pokojach hotelowych dla ofiar przemocy.

Z oprawcą w czterech ścianach

Izolacja wnosi na wokandę kolejny problem, jakim jest brak możliwości zgłoszenia sprawy, gdy oprawca przebywa w tym samym pokoju lub jest za ścianą. Z powodu niespokojniej sytuacji w domu również Wiktoria musiała wyjść, by móc z nami porozmawiać. Dokładnie to samo musiałaby zrobić, by niepostrzeżenie zgłosić sprawę na policję. Co prawda wiele fundacji i instytucji ma dobrze rozwinięty system zgłoszeń online jak np. Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży.

Jednak, zawiadomienie w ten sposób policji, jak zaznacza Fundacja HumanDoc, nie spełnia funkcji szybkiego reagowania. W związku z tym wystąpili oni z petycją, będącą jednocześnie apelem do służb porządkowych, by uruchomiły "Pomoc na jeden klik". Miałaby ona umożliwiać szybki kontakt ofierze przemocy przez dedykowany i łatwo dostępny adres e-mail.

Przemoc domowa - gdzie szukać pomocy?

Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży 116111
Centrum Praw Kobiet 600-07-07-17
Niebieska Linia 800-12-00-02
Feminoteka 888-88-33-88
Specjalistyczny Ośrodek Wsparcia 228283826
Poradnia Strefa Myśli 22-490-44-12
Serwis Rzeczypospolitej Polskiej

Dominika Doleszczak pokazuje jeszcze inną drogę szukania pomocy i mówi:
— Po konsultacji z Komendą Główną Policji polecamy dzieciom aplikację "Twój parasol". Pod pozorem sprawdzania pogody można szybko wezwać pomoc.