Wspólne zamieszkanie to ważny etap związku? Okazuje się, że to niekoniecznie dobry pomysł
W oddzielnych domach mieszkali Agnieszka Fitkau-Perepeczko i Marek Perepeczko, o wygodzie takiego rozwiązania w swoim życiu mówi też Kinga Rusin, która od wielu lat jest w związku na dwa domy z Markiem Kujawą. Model LAT ("living apart together") jest coraz popularniejszy, a badacze i terapeuci twierdzą, że być może jest też najlepszym sposobem na przetrwanie związku i naszych indywidualności.
Niezależność w związku
Zdaniem Lucy Beresford – psychoterapeutki i autorki książki "Happy Relationships" – pary żyjące osobno potrafią – w większym stopniu niż mieszkające razem – osiągnąć równowagę między zaangażowaniem emocjonalnym a niezależnością. To wiąże się z pielęgnowaniem samodzielności, co ważne jest o tyle, że "wieczne liczenie na czyjeś wsparcie" generuje jednak głównie rozczarowania. Poza tym osoba, na którą się wciąż liczy, czuje presję i ciężar, niezależnie od uczucia, jakim darzy swojego partnera.
Dochodzi do tego jeszcze kilka ważnych kwestii: życie w zgodzie ze swoimi potrzebami, umożliwienie realizacji własnych zainteresowań, lepsza dynamika relacji.
Zaangażowanie w związek
Tymczasem – jak wynika z badań przeprowadzonych przez naukowców z Birkbeck University of London, University of Bradford i National Centre for Social Research – tylko 20 proc. osób w związkach, w których każda z połówek ma osobne mieszkanie, spodziewa się, że partner zaopiekowałby się nimi, gdyby byli obłożnie chorzy. Wśród "tradycyjnych" małżeństw odsetek ten jest znacznie wyższy – wynosi 92 proc.
Niektórzy uważają, że świadczy to o niewielkim zaangażowaniu w związek, ale to kwestia indywidualna. Niektórzy mogą kochać bardzo i rzeczywiście zaopiekować się chorym partnerem, ale cenić wolność – rozumianą nie jako możliwość bycia nielojalnym czy obojętnym, lecz jako założenie, że wszystko co robię, robię z własnej woli. Nie dlatego, że "wypada", albo "ktoś tego wymaga".
Mieszkanie razem a finanse
Bo zresztą – umówmy się – wiele par podejmuje decyzję o wspólnym zamieszkaniu ze względu na koszty życia. Łatwiej i taniej jest razem wynajmować mieszkanie (lub spłacać kredyt), niż w pojedynkę. Wygodniej jest "nie musieć" umawiać się na randki. Można zaryzykować tezę, że ci, którzy krytykują decyzję par o chęci mieszkania osobno, często nie podejmowali decyzji o wspólnym mieszkaniu "tylko" z miłości, a ze względu na wygodę.
Z badań CBOS wynika, że w Polsce spośród wszystkich pełnoletnich osób stanu wolnego (w rozumieniu urzędowym) tylko 17 proc. pozostaje w związku nieformalnym i nie mieszka ze swoim partnerem lub partnerką. W badaniu nie wzięto jednak pod uwagę małżeństw, które mieszkają osobno, a takie – szczególnie za granicą – zdarzają się przecież coraz częściej.