Narodowa pruderia czy zdrowy rozsądek? Obnażono, ilu Polaków nie znosi widoku małych golasów

Redakcja MamaDu
Nagie dzieci na plażach latem to temat rzeka. Zdania o tym, czy wypada pozwalać dzieciom chodzić bez majtek podczas plażowania są i będą podzielone. Redakcja portalu o2.pl postanowiła sprawdzić, jak bardzo: jaki procent Polaków nie ma nic przeciwko, a jaki uważa takie zachowanie rodziców za przesadę. Wyniki nie pozostawiają złudzeń.
Połowa Polaków nie znosi widoku nagich dzieci na plaży Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Prawie połowa ankietowanych (49 proc.) jest na nie w kwestii nagości dzieci na plaży. Odmienne stanowisko ma co czwarty Polak. Pozostali mają mieszane uczucia.

Nagość na plaży - tak czy nie?
W tym sporze naprawdę trudno o jednoznaczną odpowiedź. Rodzice, którzy pozwalają dzieciom na nagość na plaży tłumaczą to chęcią budowania pozytywnego wizerunku swojego ciała poprzez poczucie pełnej akceptacji. Nie chcą, by ich dzieci się wstydziły, bo przecież nie mają czego. W takiej postawie trudno znaleźć wychowawczy błąd.

Z drugiej strony mamy, po pierwsze, kwestię higieny. Kluczowym zadaniem bielizny jest ochrona miejsc intymnych przed infekcjami.


Po drugie, intymność. Chodzenie bez majtek w miejscu publicznym nie jest normą społeczną. Chronimy swoją intymność nie dlatego, że się wstydzimy, a uczenie dziecka, by nie pokazywało genitaliów innym ludziom nie oznacza, że seksualizujemy dzieci, czy sugerujemy, że z ich ciałem jest coś nie tak.

Jednak zdecydowane "nie" połowy Polaków przeciwko widokowi gołych dzieci na plaży zdaje się mieć dodatkowe korzenie. W tym roku wakacje spędzałam na dużym kempingu nad morzem blisko granicy polsko-niemieckiej. Wśród odpoczywających, prócz Polaków, było sporo Niemców i Czechów. Ciekawe wnioski można było wyciągnąć na podstawie obserwacji zachowania dorosłych i dzieci w łazienkach.

Polska pruderia
Różnica między naszym narodowym podejściem do nagości, a podejściem Niemców i Czechów jest ogromna. Niemki i Czeszki ze swoimi córkami wchodziły pod prysznic nago. Wydaje się to rozsądne i praktyczne, bo w niedużej kabinie szlafroki i ręczniki łatwo zamoczyć. Dlatego kobiety i dziewczynki zostawiały garderobę i ręczniki na wieszakach na zewnątrz, a pod prysznic wchodziły tylko z kosmetyczką.

Ponadto, zagraniczne mamy zabierały pod prysznic do damskiej łazienki też synów. Widywałam tam chłopców w wieku do 4. lat, czyli dzieci, które jeszcze potrzebują pomocy podczas kąpieli.

Nietrudno się domyślić, że polskie mamy nie tylko nie mieszały płci, ale też pilnowały, by ich córki zza prysznicowej zasłony wychodziły ubrane, lub w coś owinięte. Mimo że łazienka nie jest miejscem publicznym jak plaża. Na widok nagich dzieci czy kobiet pod prysznicem, Polki wydawały się zmieszane. Zresztą od kilku mam słyszałam opinie, że tak nie wypada.

Co więcej, nie wypada również w saunie. W krajach skandynawskich i w ogóle na zachodzie normą jest korzystanie z sauny nago. A my - jak wiadomo - do sauny w stroju kąpielowym, a co najwyżej w samym ręczniku.

To nie zarzut, lecz wynik naszego narodowego podejścia do nagości. Kobiety wolą nie chodzić do sauny nago, chyba, że to sauna tylko dla kobiet, bo czują na sobie jednoznaczne spojrzenia mężczyzn. Z opinii można mężczyzn można dowiedzieć się, że w drugą stronę działa to tak samo. Nagość ma dla nas silny związek z seksualnością i to przekazujemy dzieciom. Stąd wynik badania - aż 49 proc. na nie.

Nagość nas krępuje, bo Kościół katolicki ludzką cielesność zalicza do kategorii "grzech". - Wciąż negatywny stereotyp "nagość równa się seks" przekazywany jest kolejnym pokoleniom - mówił w rozmowie z focus.pl Michał Pozdał, seksuolog i terapeuta, wykładowca Uniwersytetu SWPS i dodał, że w porównaniu z Czechami i innymi zachodnimi narodami jesteśmy niezwykle pruderyjni.

Nagie ciało jest dla nas wciąż nieprzyzwoite i wulgarne i z tego powodu czujemy zmieszanie na plażach i łazienkach, gdy inni nie czują skrępowania. To dowód, że z edukacją seksualną jesteśmy na bakier. Nie oznacza to oczywiście, że teraz nagle powinniśmy pozwolić dzieciom biegać nago po plaży. Kąpieliska są publiczne i w takich miejscach warto oswajać dzieci ze społecznymi normami. Ze swoim ciałem i nagością mogą obcować w warunkach bardziej intymnych, np. w łazience.

Granica intymności
Zanim rodzice podejmą decyzję powinni pamiętać, że ich dzieci będą żyć w tym samym społeczeństwie, w którym żyjemy teraz. Nie chodzi oczywiście o ty, by konformistycznie podchodzić do wychowania. Jednak warto dzieci przygotować, by żyło im się najłatwiej, z jak największym zrozumieniem dla otaczającego je świata.

Warto rozsądnie postawić granice. Polacy nie chodzą nago po plaży. Czy to zdrowe? Tak. Tak samo jak nie chodzimy nago po mieście. Jednak czy rozumieją to małe dzieci? Raczej nie, więc stawiając granice czy oburzając się na widok gołych dzieci, warto wziąć pod uwagę ich wiek.

Polacy nie chodzą nago do sauny. Czy to zdrowe? Nie. W saunie, czy łazience nagość jest naturalna.

Ekspozycja dzieci na nagość w neutralnych sytuacjach (basen, sauna, własny dom) powoduje, że dzieci przestają niezdrowo interesować się golizną i mają wyższą akceptację dla własnego ciała. Ponadto, eksperci przekonują, że dzieci, którym w intymnych warunkach nagie ciało "się opatrzyło" są mniej zainteresowane pornografią. Mądrze postawione granice od najmłodszych lat pozwalają uwolnić się od narodowej pruderii, z której dziś śmieją się nasi sąsiedzi z zachodu.
Źródła: focus.pl, o2.pl