"To nie jest opowieść o podłych facetach". Kim są dorosłe Dziewczynki z Zapałkami?

Alicja Cembrowska
Szybko się zakochuje. Wystarczy spojrzenie, kilka słów, zaproszenie na kawę. To już. To ten jedyny. Jest chemia, jest namiętność. Ona, współczesna i dorosła już Dziewczynka z Zapałkami, wyobraża sobie, jaki ON jest cudowny, czuje, że dla miłości mogłaby zrobić wszystko. Zapałka gaśnie, więc szybko zapala kolejną, by pozbyć się chłodu i poczucia samotności. Kolejny raz tylko na chwilkę.
Kim są dorosłe Dziewczynki z Zapałkami? Prawo autorskie: stockasso / 123RF Zdjęcie Seryjne
Chyba wszyscy znamy z dzieciństwa baśń o dziewczynce, która zapala kolejne zapałki, by czuć radość i ciepło. Żyje złudzeniami, pozornie, przez chwilę czuje szczęście. Gdy robi się ciemno i zimno, odpala kolejną zapałkę, wiedząc, że nie jest to trwałe i korzystne rozwiązanie.

Właśnie jako "karmienie złudzeń" tę baśń Andersena tłumaczy psychoanalityczka Clarissa Pinkola Estés. Niestety, zarówno w opowieści o dziewczynce z zapałkami, tak i w życiu, skutki takiego postępowania są tragiczne – prowadzą do rozczarowania i rozpaczy.

Popularną opowieść można rozumieć na kilka sposobów. Jej symbolikę możemy rozpracowywać zarówno w kierunku naszego rozwoju, jak i również związków. To baśń o niszczeniu własnego potencjału, ale i kobietach, które kochają za bardzo – w tym jednak przypadku często i na krótko.


Zaniedbywanie siebie
Nie mam pomysłu. Nie wiem, co robić – zapewne w wielu głowach pojawiają się podobne myśli. Środowisko i otaczające osoby również nie pomagają – a raczej utwierdzają cię w przekonaniu, że nic nie osiągniesz i w ogóle jesteś do niczego. Masz wrażenie, że wszystko działa przeciwko tobie. Odczuwasz wręcz chłód od innych ludzi. Przestaje ci się chcieć robić cokolwiek. Niby podejmujesz działania, ale coraz częściej nie mają one znaczenia. W końcu się wypalasz, tracisz motywację i siłę.

Jakie są skutki długotrwałej bezczynności i bezradności? W baśni dziewczynka pogodziła się ze swoją sytuacją i umiera, w życiu często mamy wybór. Możemy odejść, odwrócić się, zrezygnować z bycia w miejscu, wśród ludzi, którzy nie zauważają i nie doceniają naszego potencjału. Nieraz może nam się wydawać, że jesteśmy przyparci do muru, nie mamy wyjścia, jednak jeżeli nie podejmiemy walki, możemy stracić wszystko.

Co jest naszym największym wrogiem? Właśnie zgoda na trwanie w okolicznościach, które nam nie sprzyjają. Często przyzwyczajamy się, chwilowo się pocieszamy, przekonujemy samych siebie, że to jeszcze nie moment na ucieczkę, stosujemy "środki zastępcze", takie na chwilę. Nie szukamy lepszego sposobu na rozwiązanie danej sytuacji, bo "jeszcze nie jest tak źle".

Środowisko, w którym żyjemy na ogromny wpływ na nasze decyzje i działania. Gdy otaczamy się ludźmi aktywnymi i twórczymi, rozwijamy się. Gdy dajemy z siebie wiele, a nie dostajemy nic w zamian, wypalamy się, tracimy energię i jednocześnie przestajemy być jej źródłem – jak zapałki z baśni. Tracąc moc i witalność, tracimy również czujność i umiejętność racjonalnego rozumowania, co jest dla nas korzystne, a co jest jedynie iluzją szczęścia.

Dlatego, chociaż w różnych momentach życia, może wydawać się to niewykonalne czy niemożliwe, trzeba uciekać, izolować się od tego, co odbiera nam siłę. Od pracy ponad możliwości, od toksycznych partnerów, od ludzi, którzy wyśmiewają, lekceważą, krytykują, wyniszczają, nie akceptują, obrażają. Aby osiągnąć więcej, potrzebne jest bowiem wsparcie – nie tylko nasza determinacja. Gdy tego wsparcia nam brakuje, musimy przeznaczyć więcej energii na realizację planów. A nieraz jest to po prostu niemożliwe do osiągnięcia.

Dorosłe Dziewczynki z Zapałkami
Dlaczego niektóre kobiety "ciągle źle trafiają"? Raz są szalenie zakochane, a za chwilę zwierzają się przyjaciółkom, że to jednak nie to? Nieustannie powtarzają, że się zawiodły, rozczarowały, czują się oszukane? Koleżanki się dziwią, bo jeszcze do niedawna słyszały o potencjalnym mężu same pozytywne opinie. Był ideałem. A teraz? To już przeszłość.

Co łączy takie kobiety z dziewczynką z baśni? Wewnętrzny głód i chłód. Dorosła Dziewczynka z Zapałkami tak bardzo łaknie męskiej czułości, tak bardzo potrzebuje uwagi i miłości, że wpada w kolejne szybkie i krótkie relacje. Nigdy nie czuje spełnienia. Bo z początku jest intensywnie i namiętnie, a później zapał jakoś gaśnie. Z oczu spadają klapki. Podobnie jak dziewczynka z zapałkami, taka kobieta "zapala zapałkę" – by na chwilę się ogrzać, żyć złudzeniem jeden, dwa, trzy dni... Nieraz miesiąc czy dwa.

Na początku jest zauroczenie. Najczęściej w mężczyźnie, który jest poza zasięgiem (np. jest żonaty), wydaje się niedostępny, a przy tym idealny (w jej oczach oczywiście). Kobieta, którą porównać można do dziewczynki z zapałkami, nie tworzy jednak związków, które są oparte na partnerstwie.

Ona jest uległa, bierna, wynosząca pod niebiosa partnera, zachwycona wszystkim, co on robi. A on? Podoba mu się taki układ, bo często słyszy pochwały i komplementy. Najczęściej jednak nie trwa to długo. Mężczyzna nudzi się z partnerką, która jest w niego wpatrzona jak w obrazek. Taka kobieta nie stanowi dla niego wyzwania, przestaje być interesująca.

Łatwo przyszło, łatwo poszło...
Paradoksalnie i takiej kobiecie szybko mija płomienne zauroczenie. Nagle dostrzega, że on nie jest taki, jak ona myślała, że jest. Dociera do niej, że żyła iluzją, złudzeniem, wyobrażenie. Nie gasi to jednak jej głodu i potrzeby miłości. Do związku przedostaje się chłód, który dezorientuje partnerów. Dorosła Dziewczynka z Zapałkami szuka zatem dalej i wpuszcza do swojego życia innego mężczyznę.

– To nie jest opowieść o podłych facetach, przed którymi ostrzegały nas mamy, i niewinnych kobietach, ich ofiarach. To historia tańca, który każda z nas może zacząć, bo w naszej psychice jest kawałek, który chce go tańczyć. Kiedy go tańczymy, wydaje się obezwładniać nas jak fala tsunami, ale tak naprawdę ma powtarzające się sekwencje. Ich obserwacja może pomóc wyjść z tej historii w jednym kawałku, a nawet przekształcić ją w ważne i potrzebne doświadczenie – pisze w artykule "Dorosłe dziewczynki z zapałkami" psycholożka Natalia de Barbaro.

Wspomniany "taniec" jest właśnie kolejnym zapaleniem zapałki. Daje chwilowe ciepło, ale ostatecznie wiąże się z cierpieniem. Nie oznacza to jednak, że taka kobieta powinna zrezygnować z miłości. Musi umieć oddzielić zauroczenie od prawdziwego i trwałego uczucia. Zrozumieć, że niepohamowane pragnienie, by spotkać "tego jedynego", może wpychać ją w ramiona tych, którzy zechcą wykorzystać jej kruchość, delikatność, wrażliwość. Bo ona, uległa, godząca się na wszystko, zakochuje się w fantazjach, a nie mężczyznach.

Ci ostatni wybierają raczej kobiety stabilne, pewne, szanujące siebie i innych. Które w związek wkroczą cierpliwie, spokojnie budując z partnerem bliskość i zaufanie, a nie planując "przeżyć całe życie w miesiąc" – bo najczęściej w tyle wypala się ta zapałka. A jeżeli nie czujemy się kochani i doceniani, łatwiej wpaść nam w pułapkę iluzji, wizji, obiecywanek ("on/ona się zmieni"), planów na kiedyś ("jak dzieci dorosną/jak zmienię pracę") i myślenia, co by było, gdyby...
Źródło: wrozka.com.pl, biegnaczwilkami.wordpress.com