Nie dieta i nie fitness. Eksperyment na 84 pokojówkach pokazał, co trzeba robić, by schudnąć
Jako że wiosna zbliża się krokami wielkoluda, większość z nas krytycznie przygląda się swojemu ciału, obiecując sobie, że od dzisiaj koniec ze słodyczami, a od soboty koniecznie karnet na siłownię. Z ulgą przyjmiecie więc pewnie wyniki badania przeprowadzonego przez Ellen Langer, naukowczynię z Harvardu, która udowodniła, że stan naszej figury zależy od naszego... myślenia (!) o własnym poziomie aktywności fizycznej.
Naukowczyni zbadała 84 pokojówki, które ze względu na swoją pracę, są ponadprzeciętnie aktywne fizycznie. Podzieliła kobiety na dwie grupy. Z połową z nich uważnie przeanalizowała czynności wykonywane przez nie w pracy i wyjaśniła, ile kalorii spalają podczas każdej z nich. Przekazała im informację, że poziom ich aktywności fizycznej jest większy niż zalecany. Drugiej z grup nie powiedziano nic.
Wszystkie kobiety zostały dokładnie zbadane pod względem ilości tkanki tłuszczowej, stosunku obwodu talii do bioder, ciśnienia krwi, wagi i wskaźnika masy ciała (BMI). Po miesiącu badanie powtórzono. W tej grupie, której powiedziano o dobroczynnym wpływie ich pracy na figurę, zauważono 10-procentowy spadek ciśnienia krwi, spadek wagi oraz poprawienie się stosunku obwodu talii do bioder. W grupie, w której o tym nie rozmawiano, nie zmieniło się nic.
Ellen Langer zrobiła szczegółowy wywiad z uczestniczkami badania, które potwierdziły jej przypuszczenia – w czasie między dwoma badaniami nawyki żadnej z pań się nie zmieniły. Jej zdaniem eksperyment udowodnił ogromną moc efektu placebo – gdy kobiety uwierzyły, że są fizycznie aktywne, ich ciało odpowiednio na to zareagowało.
To badanie z 2007 roku, które jednak nie zdobyło takiej popularności, jaką powinno.
"Jeżeli w swojej wyobraźni nie jesteś osobą szczupłą, to nic się nie może zmienić"
Przypomniała o nim ostatnio instagramerka Antydieta, wspominając przy okazji o analogicznym eksperymencie.
– W innym badaniu testowano wpływ nastawienia na zdolności fizyczne. Powiadomiono uczestników badania, że są genetycznie uwarunkowani do złej reakcji na ćwiczenia. Po uzyskaniu tej informacji w testach na bieżni zaczęli mieć gorsze wyniki niż wcześniej. Szybciej się męczyli, ich pojemność płuc się zmniejszyła – pisze Antydieta.
Może więc naprawdę zacząć od głowy? Niekoniecznie trzeba rozsiadać się z chipsami w fotelu powtarzając sobie niczym mantrę "jestem chudziutka jak igła", ale... jeśli odjąć te chipsy, to taki sposób na pewno nie zaszkodzi.
Może cię zainteresować także: Masz "niegrzeczne" dziecko? Ten składnik w diecie jest tak samo ważny jak wychowanie