Dźgnęła nożem, bo była pijana - wódka na polskich komuniach to standard. Kelner ujawnia smutną prawdę

Ewa Bukowiecka-Janik
W ubiegłą niedzielę, 13 maja w Gorzowie Wielkopolskim w wyniku alkoholowej awantury zginął człowiek. Z perspektywy przeciętnego Kowalskiego, który codziennie przegląda wydarzenia z kraju i ze świata, nie ma w tym nic wyjątkowego. Jednak tragedia ta przyciągnęła uwagę i mediów, i Polaków. Powód? Kobieta, która zabiła miała promile we krwi, a do zdarzenia doszło podczas przyjęcia komunijnego jej córki. – Alkohol na dziecięcych imprezach to standard – mówi w rozmowie z Mama:Du Mariusz, właściciel dużej restauracji.
- Alkohol na stołach komunijnych to standard - twierdzi Mariusz, właściciel restauracji. Prawo autorskie: wideonet / 123RF Zdjęcie Seryjne
Niedziela w małym mieście. Jest maj, piękna pogoda, ranek. Wychodzę na balkon. Panuje nieco senna atmosfera. Nie ma dzieci na placu zabaw, nie ma ruchu na ulicy. Pod moim blokiem ktoś parkuje auto. Po chwili wysiada z niego odświętnie ubrana kobieta. Za nią dwóch mężczyzn w garniturach i chłopiec w komunijnej albie. – Idź już synek przodem – zwraca się do niego kobieta. Chłopiec posłusznie wchodzi na chodnik i powoli kieruje się w stronę kościoła oddalonego o ok. 300 metrów.

W tym momencie kobieta wyjmuje z torebki trzy "małpki" i podaje po jednej każdemu. Mają też mały napój bezalkoholowy. Stoją blisko siebie, tyłem do dziecka i bez mrugnięcia okiem opróżniają butelki. Idzie im sprawnie, więc po chwili kroczą za chłopcem, częstując się wzajemnie papierosami.


W ciszy obserwuję tą rodzinną scenę i przechodzą mnie dreszcze. Wrażenia mam podobne, jak podczas oglądania filmu grozy. Dużo słyszałam o tym, że dla rodziców komunia ich dziecka to przeżycie. Sądziłam jednak, że duchowe, a nie stresujące aż tak, by musieć sobie chlapnąć przed wejściem do kościoła.

Ostatnie wydarzenia pokazują dobitnie, że Polacy imprezę komunijną traktują jak każdą inną. Jest okazja, jest suto zastawiony stół, to musi być i alkohol. 34-letnia Aneta z Gorzowa, która podczas przyjęcia komunijnego swej córki pokłóciła się z partnerem i śmiertelnie dźgnęła go nożem, też była pod wpływem. Z jednej strony trudno powiedzieć czy do tragedii doszłoby, gdyby kobieta była trzeźwa. Z drugiej zaś chyba każdy z nas wie, jak wychodzi nam opanowywanie emocji na trzeźwo, a jak po kilku głębszych...

Napijmy się za "komunistów"
– Alkohol na dziecięcych imprezach to standard – potwierdza moje przypuszczenia Mariusz, właściciel dużej restauracji. Woli pozostać anonimowy, by nie stracić klientów. – Na komunie kupują go mniej niż na wesela, ale porównywalnie, co na uroczyste chrzciny, imieniny czy jakiekolwiek inne rodzinne świętowanie – dodaje Mariusz.

– Po trzech latach pracy w tym zawodzie trudno jest mi powiedzieć, ile z sytuacji, w których ktoś przegiął z alkoholem zdarzyło się podczas przyjęć komunijnych. Wszystko się zlewa w jedną całość. Ale na pewno wiele, bo wódka na komunijnych stołach to nie jest wyjątek – mówi Bartek, student, który dorabia pracując jako kelner. – Nie są to miłe sytuacje, ale zazwyczaj chodzi o to, że ktoś zaśnie, zabłądzi, albo nie zdąży do toalety. Pamiętam dziewczynkę w komunijnej sukni, która weszła na zaplecze, bo szukała taty, a potem się okazało, że on pijany od dawna śpi w domu. Ktoś go wcześniej odwiózł. Widywałem też jak przelewano wódkę do butelek ze słodkimi napojami. Tak zakamuflowanymi drinkami później wszyscy się raczyli.

Mariusz dodaje, że w tak dużym lokalu, jaki prowadzi trudno jest dostrzec tego typu incydenty. Na jego salach odbywają się po dwie, trzy komunie jednocześnie. Personel skupiony jest przede wszystkim na sprawnej obsłudze wszystkich gości. – Poza tym uważam, że od reagowania na zachowanie gości są gospodarze, czyli w przypadku przyjęć komunijnych, rodzice dziecka – komentuje właściciel restauracji.

Czytaj także: Ile kosztuje pierwsza komunia 2018? Od tej kwoty włos staje na głowie

Jak mają się upić, to i tak to zrobią
Z relacji Mariusza wynika jednak, że to, jakiego rodzaju alkoholi i ile stanie na stołach zależy od mentalności rodziny i jej tradycji. – Są tacy, którzy zawsze biesiadują tak samo i każda impreza tak samo wygląda. Dzieciaki się bawią, ganiają za balonami, a ciotki i wujkowie siedzą, gadają i piją. I to czy mają umiar też zależy od człowieka, nie od okazji. Są tacy, co nie upijają się nigdy, nawet na imprezach bardzo alkoholowych typu wesela – opowiada Mariusz.

Tak czy inaczej, nigdy nie zdarzyło się, by na przyjęciu komunijnym, które odbywało się w jednej z jego sal nie było alkoholu w ogóle. – Myślę, że ludzie, którzy nie stawiają alkoholu na komunii, bo uważają je za święto dziecka, jednocześnie skromniej je wyprawiają, np. w domu. I to są ci sami, którzy nie imprezują w Boże Narodzenie i nie stawiają nalewki na stole wielkanocnym. Wydaje mi się, że to kwestia kultury picia – dodaje właściciel restauracji.

Trudna decyzja
Diagnoza pana Mariusza wydaje się trafna. Organizacja każdego przyjęcia często kończy się próbą odpowiedzenia sobie na pytanie – robimy "po naszemu" czy "pod gości". Pamiętam, jak sama ślęczałam nad weselnym menu – sałatka grecka i krewetki, bo ja tak lubię, czy kluski śląskie i rosół, bo inaczej babcie nie będą miały co jeść. Ostatecznie było i jedno, i drugie.

Podobnie było z alkoholem. Do toastu szampan, do obiadu wino dla chętnych, a jak ktoś miał ochotę na coś mocniejszego, można było napić się przy barze. Na nasz koszt. – To nie jest rzadkie rozwiązanie, również na imprezach komunijnych. Rodzice pozwalają gościom zamawiać to, na co mają ochotę. Czasem też są np. dwa gatunki wina i piwo, bo upał. I to wszystko – komentuje Mariusz.

Czytaj także: Co zrobiłeś z pieniędzmi z komunii swojego dziecka? Popularna praktyka rodziców to przestępstwo

Według psycholog Katarzyny Kucewicz, na imprezach, których bohaterem jest dziecko, alkoholu nie powinno być w ogóle. – Jeśli alkohol jest spożywany w rozsądnej ilości, nie ma nic złego w tym, żeby dziecko widziało rodzica z kieliszkiem w ręku – pod warunkiem, że to przysłowiowa lampka wina do obiadu, nie więcej. Jednak w czasie uroczystości takich jak komunia czy urodziny dziecka rodzice i goście powinni powstrzymać się od picia alkoholu. Jeśli alkohol pojawia się w większej ilości (a nie ukrywajmy, tak zwykle jest) to dla dziecka może być to stresujące doświadczenie. Głównie dlatego, że dorośli w oczach dziecka, po alkoholu zachowują się inaczej – są bardziej agresywni, wylewni, roześmiani, po prostu inni i to zwykle wywołuje w dzieciach napięcie. Małe dzieci instynktownie odczuwają niechęć do osób będących pod wpływem alkoholu, boją się ich, bo nie rozumieją, co się dzieje - wyjaśnia psycholog w rozmowie z Mama:Du.

Jacek Wasilewski, medioznawca, dziennikarz, współautor książki pt. "Rozmowy przy stole", wyjaśnia skąd popularność wódki na przyjęciach komunijnych: – W Polsce wiele rytualnych spotkań wiąże się z alkoholem, a Pierwsza Komunia do nich należy. Pojawienie się alkoholu na stole podkreśla element wspólnotowy, a Pierwsza Komunia to włączenie do czynnej wspólnoty chrześcijańskiej. Drugi wspólnotowy wymiar tego wydarzenia wiąże się z rodziną. Na przyjęcie komunijne zaprasza się krewnych, którzy świętują fakt przystąpienia do wspólnoty. Oczywiście moglibyśmy powiedzieć, że wymiar duchowy, by wystarczył. Jednak nasza kultura ma silny związek ze świętami religijnymi. Butelki na stole wielkanocnym nikogo nie dziwią, zakrapiane chrzciny to norma, i tak dalej. Świadczy o tym również rola drużby – w kościele jest świadkiem ślubu, a na weselu jego rolą jest polewanie wódki. W naszej kulturze przyjęło się, że jeśli na przyjęciu nie ma alkoholu, to znaczy, że nie doceniamy rangi tego wydarzenia.

Wasilewski zwraca również uwagę na rolę alkoholu w samej ceremonii kościelnej. - Msza święta oznacza dzielenie się chlebem i winem. Jednak polska kultura nie jest winna, lecz piwno-wódczana, dlatego wódka na komuniach, chrztach czy weselach jest popularniejsza. Ksiądz w kościele pije wino w imieniu wiernych, a rodzice w imieniu dziecka piją na imprezie, potwierdzając w ten sposób przynależność do wspólnoty. A osobną sprawą jest, że nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu to grzech.