rodzina świętuje przy stole
Rodzice odmawiający spożywania alkoholu przy dziecku wciąż uznawani są za dziwnych. fot. mirrorobserver/storyblocks.com

W Polsce wciąż trudno wyobrazić sobie święta, urodziny czy rodzinny obiad bez alkoholu. Dla wielu dorosłych kieliszek wódki to nieodłączny element wspólnego świętowania nawet w obecności dzieci. Tymczasem coraz więcej rodziców zaczyna głośno mówić: "Nie pijemy przy dziecku" – i spotyka się z niezrozumieniem otoczenia.

REKLAMA

Polska kieliszkami stoi

W Polsce kult świętowania różnych okazji przy kieliszku wciąż jest dla wielu osób czymś oczywistym. Dla takich osób nie ma Wigilii bez kieliszka wódki, nie ma urodzin bez lampki wina musującego, nie ma urlopu bez grilla z piwem. Wciąż wiele Polaków jest zdania, że alkohol nie jest trucizną, że piją wszyscy i dziwne jest, jeśli ktoś tego alkoholu odmawia – nawet jeśli nie choruje albo nie jest w ciąży.

Tymczasem alkohol to taka sama trucizna jak narkotyki, która tylko zabija znacznie wolniej. Ostatnio opowiadał o tym w rozmowie z moją redakcyjną koleżanką Robert Rutkowski, certyfikowany psychoterapeuta uzależnień.

O tym, jak do picia alkoholu podchodzą niektórzy rodzice i jak odbiera ich otoczenie, w tym także rodzina, napisał też ostatnio na swoim Facebooku Kacper Klimczak, znany w sieci jako Pedagog Szczęścia. Klimczak w swoich mediach społecznościowych, odkąd został tatą, jeszcze więcej pisze o wychowaniu, odpowiedzialności rodziców i dzieli się różnymi refleksjami dotyczącymi rodzicielstwa.

W jednym z ostatnich wpisów możemy przeczytać: "Jak długo będziemy w Polsce pić alkohol przy dzieciach? Wczoraj siedzieliśmy na rodzinnym obiedzie, pierwszy raz z naszym synkiem. Dużo radości, śmiechów, opowieści. Było naprawdę miło. Do czasu, aż przy stole obok jeden z wujków otworzył wódkę, drugi nalał".

Jak nie pijesz to jesteś dziwny

W dalszej części wpisu mężczyzna opowiada o tym, jak on z partnerką poinformowała rodzinę, że nie piją przy dziecku i nie dają go na ręce nikomu, kto jest pod wpływem alkoholu. Rodzina przytaknęła, zrozumiała, bez namawiania innych starsi wypili po kieliszku.

Dalej influencer opowiada: "W pewnym momencie jeden z nich podchodzi i mówi: 'Dawaj, wezmę małego na ręce'. Nie zataczał się, ani nie krzyczał. Nie był agresywny. Tylko po prostu czuć było alkohol. Powiedzieliśmy spokojnie: 'Nie, nie zgadzamy się. Nie chcemy, żeby synek czuł zapach alkoholu na sobie. Wiem, że chcesz dobrze, ale to dla nas ważne'".

Oczywiście cała sytuacja skończyła się pewnym niewypowiedzianym napięciem, jakie czuć przy rodzinnym stole, kiedy ktoś głośno wyraża swój sprzeciw dla tego "jak było zawsze". To "zawsze" wcale nie znaczy, że tak jest najlepiej, prawidłowo i jedynie słusznie.

"W Polsce dla wielu ludzi normalne jest pić przy dzieciach. Normalne jest przytulać je pod wpływem alkoholu. Jest też normalne to, że dziecko widzi, że ciepło, bliskość i żarty pojawiają się dopiero po kilku kieliszkach" – zauważa pedagog. I ze smutkiem podkreśla, że to wcale normalne nie jest – to tylko zwyczaj, który od lat był pewną normą.

Kultura alkoholu zaczyna się od narodzin dziecka

Autor wpisu zauważa, że kultura picia i w ogóle kultura alkoholowa w polskich domach od wielu dekad była i jest problemem. Spożywanie alkoholu to synonim dorosłości i mało kto zastanawia się, jak bardzo taki zwyczaj jest szkodliwy, do jak wielu niebezpiecznych sytuacji może prowadzić. To jest też to, co powiedział we wspomnianym wywiadzie Rutkowski: dzieci od narodzin są w to uwikłane i należy z nimi rozmawiać, że alkohol nie jest i nie powinien być integralną częścią życia rodzinnego.

"W naszym kraju kultura alkoholowa zaczyna się w domu. Nie wtedy, gdy dziecko ma 17 lat. Tylko wtedy, gdy od małego jest z nami i patrzy, chłonąc świat jak gąbka. I potem w podstawówce ten, kto wypije więcej piw, jest 'kozakiem'. Bo tak się robi u dorosłych w domu, bo 'każdy pije'". A ja chcę, żeby mój synek wiedział, że, kocham go na sto procent. I okazuje mu to bez wsparcia procentów" – podkreśla Klimczak.

To, o czym pisze Kacper Klimczak i mówi Robert Rutkowski, to w gruncie rzeczy apel o zmianę w myśleniu – sugestia żeby w końcu odejść od przekonania, że alkohol jest nieodłącznym elementem świętowania, relaksu czy dorosłości. Bo przecież można się cieszyć, śmiać i być blisko bez wspomagania się procentami.

Każdy rodzic, który decyduje się nie pić przy dzieciach, daje im bezcenną lekcję: że radość, miłość i więź nie potrzebują alkoholu. To małe gesty, które mogą stopniowo zmieniać obyczaje – tak, by kolejne pokolenia nie musiały powielać wzorca "bo tak było zawsze".

Być może właśnie od takich rozmów przy rodzinnym stole zaczyna się prawdziwa zmiana kultury – tej, w której "świętować" oznacza bycie razem, rozmowy, wspominanie, a nie bycie razem przy kieliszkach.

Czytaj także: