
Podczas Marszu Niepodległości w Warszawie znów pojawiły się hasła, które zamiast jednoczyć – dzielą. Transparent o "psieckach zamiast dzieci" oburzył wielu rodziców oraz kobiety, pokazując, że narodowcy wciąż próbują zawstydzać, a nie rozumieć. Tylko czy tak zachęcą kogokolwiek do rodzicielstwa?
Obraźliwe hasła na Marszu Niepodległości
Podczas tegorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie uwagę przyciągnął kontrowersyjny transparent z wizerunkiem kobiety prowadzącej wózek z psem i hasłem "Kotki i psiecka nie zastąpią Ci dziecka".
Na jednym z wiaduktów, pod którymi znajdowała się trasa marszu, zawisł transparent, na którym napisano: "Kotki i psiecka nie zastąpią Ci dziecka! Polski naród wymiera! Trwa katastrofa demograficzna, a wskaźnik urodzeń w Polsce wynosi dramatyczne 1,16! Demografia to przyszłość!".
Na banerze jest też rysunek kobiety, która na policzku ma narysowaną błyskawicę (symbol gniewu, siły i szybkości działania, z którym utożsamiały się organizatorki Strajku Kobiet) oraz prowadzi wózek z psem w środku.
Zdjęcie w portalu X (dawniej Twitter) opublikował Krzysztof Bosak ze słowami: "Na Marszu Niepodległości nie brakuje trafnego przekazu. Bez młodego pokolenia nie ma przyszłości, a rodzina to fundament silnego narodu".
Choć sama jestem rodzicem i uważam, że dzietność w Polsce faktycznie jest problemem, to transparent sprawił, że ciśnienie mi skoczyło jak nigdy. Czy narodowcy myślą, że takim przekazem zachęcą ludzi do decyzji o dzieciach? Czy krytykując osoby opiekujące się zwierzętami i równocześnie niemające dzieci, sprawią, że dzięki szykanującym hasłom i rysunkom ktoś na te dzieci się zdecyduje?
Opiekunowie zwierząt nie chcą dzieci
W rozmowie z redakcyjną koleżanką Agnieszką, która ma psa i sama otwarcie przyznaje, że nie planuje potomstwa, usłyszałam: "Jeżeli ktoś uważa, że samo to jest jakimś zamiennikiem macierzyńskich uczuć, to współczuję mu, bo chyba ma wrażenie, że kochać i opiekować się można tylko jedna istota w życiu, a jest wprost przeciwnie. [...] Zarzucają nam jakaś macierzyńską fiksację, którą projektujemy na zwierzęta, a my po prostu... kochamy zwierzęta. A swoją drogą z wielu innych powodów po prostu nie chcemy mieć dzieci".
Uważam, że jej słowa są najbardziej trafnym komentarzem. Bo jak to w ogóle można porównywać rodzicielstwo do bycia opiekunem zwierzęcia? Każda z tych decyzji – zarówno zostanie rodzicem, jak i opiekunem zwierzaka – są dużą odpowiedzialnością, ale polegającą na zupełnie różnych obowiązkach.
Jasne, czasami opiekunowie psów i kotów żartobliwie i z czułością mówią o psieckach, ale większość takich osób nie traktuje tego w 100 procentach poważnie. Nikt tu nie mówi o przelewaniu na zwierzęta uczuć tożsamych z rodzicielstwem.
Tak nie zachęcicie młodych do bycia rodzicem
Warto też wspomnieć, że jeśli ktoś nie chce mieć dzieci, a zdecyduje się na zwierzę, to raczej pod wpływem takich krytykujących plakatów takie osoby nie zmienią zdania. Trafnie napisała też o tym aktywistka Maja Staśko:
"Trzeba nie mieć pojęcia o kobietach i traktować je tylko jak narzędzie polityczne, by próbować motywować je do rodzenia przez ich obśmiewanie. Można mieć kotki, psiecko i dziecko. Można mieć różowe włosy i gromadkę dzieci. Może lepiej zapytać kobiety, dlaczego rzadziej decydują się na urodzenie dziecka, nim zacznie się je zawstydzać, robić żarciki z 'psiecka' i narzucać rolę, której nie chcą lub nie mogą spełnić? Kobiety potrafią mówić. Zamiast 'zachęcać' przez zawstydzanie – lepiej porozmawiać" – napisała Staśko na swoim facebookowym koncie.
I dodała: "Jak oni to sobie wyobrażają? Że kobieta z psieckiem zobaczy taki transparent, poczuje się obśmiana i uzna: 'dobra, to ja jednak urodzę, skoro oni tak mówią'? Przecież to zupełnie nieskuteczne, wręcz odstręczające".
Takie działanie narodowców pokazuje też, że dla wielu z nich kobieta jest tylko narzędziem do rodzenia dzieci – nie ma uczuć i powinna bez wymyślania argumentów zacząć rodzić dzieci, zamiast skupiać się na opiece nad zwierzętami.
Jak zawsze: obrywają kobiety
Dodatkowo baner uderza głównie w kobiety, bo na rysunku sugeruje się (przez błyskawicę związaną ze Strajkiem Kobiet), że to przez nie w Polsce rodzi się mało dzieci. Tu należałoby też wspomnieć, że decyzja o rodzicielstwie powinna być wspólną decyzją dwojga rodziców.
Ten rysunek pokazuje tylko jeden z aspektów problemu, który i tak nie jest do końca racjonalny, a za to jest przekłamany. Nikt tu jednak nie zarzuca jakoś mężczyznom, że wolą zwierzęta niż zostanie ojcem...
Marsz Niepodległości od lat jest miejscem, w którym obok patriotycznych haseł pojawiają się też przekazy pełne pogardy wobec innych i 11 listopada 2025 mieliśmy po raz kolejny tego przykład. Transparent o "psieckach zamiast dzieci" nie jest głosem troski o demografię – to raczej kolejny przykład zawstydzania kobiet i próbą narzucenia im jedynej "słusznej" roli.
Takie slogany nie rozwiązują problemu niskiej dzietności, nie inspirują, nie zachęcają – przeciwnie, pogłębiają społeczne podziały i utwierdzają w przekonaniu, że rozmowa o rodzinie w Polsce to wciąż pole ideologicznej walki, a nie przestrzeń do zrozumienia i dialogu.
Jeśli naprawdę chcemy, by w Polsce rodziło się więcej dzieci, powinniśmy przestać piętnować wybory innych i zacząć rozmawiać o realnym wsparciu – o bezpieczeństwie ekonomicznym, dostępie do żłobków, elastycznej pracy, zdrowiu psychicznym i partnerskich relacjach. Bo troska o przyszłość narodu nie polega na wytykaniu palcem kobiet z psami, tylko na tworzeniu świata, w którym naprawdę chce się żyć i wychowywać dzieci.
