Konflikty między opiekunami psów a rodzicami dzieci są na porządku dziennym. Przestrzenie publiczne stają się areną nieporozumień, gdy osoby wyprowadzające czworonogi naruszają przestrzenie dedykowane rodzinom. W efekcie, na portalach społecznościowych nie brakuje relacji z takich sytuacji, w których dzieci, przerażone nagłym kontaktem z czworonogiem, rezygnują z dalszej zabawy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Od jakiegoś czasu możemy zaobserwować, że osoby posiadające psy często wdają się w konflikty z rodzicami i na odwrót. Latem w mediach społecznościowych można było przeczytać pełno historii o tym, że opiekunowie psów wchodzą na nadmorskie plaże w miejscach, które nie są dozwolone dla psów i plażują tuż obok rodzin z dziećmi. Zdarzają się też różne sytuacje w ogródkach restauracyjnych czy na placach zabaw, w których rodzice wchodzą w konflikty z opiekunami psów.
Place zabaw to miejsca, w których dzieci mogą bezpiecznie bawić się, budować relacje z rówieśnikami i uczyć się zachowań społecznych. Czasami dochodzi też do zdarzenia, że ktoś jest równocześnie rodzicem i opiekunem psa, więc siłą rzeczy pojawia się z czworonogiem w przestrzeni dla dzieci. Przykładów na to, jak niepozorne sytuacje mogą prowadzić do konfliktów, nie brakuje.
Jedną z nich opisała użytkowniczka portalu Threads o nicku magda_rska. Kobieta opowiedziała o sytuacji, której była świadkiem podczas wizyty ze swoimi dziećmi na placu zabaw. "Taka sytuacja: na placu zabaw bawią się dzieci, nagle do jednej dziewczynki podbiega Yorkshire Terrier. Dziewczynka przestraszyła się i zaczęła płakać. Właściciele Yorka byli ze swoimi dziećmi na placu. Po tej sytuacji nie zabezpieczyli psa, a mama zapłakanej dziewczynki poszła z nią do domu, bo młoda nie chciała już się tam bawić" – opisuje użytkowniczka.
Na koniec wpisu zadała pytanie: "To w końcu plac zabaw jest dla dzieci czy dla psów?". Czy plac zabaw ma być bezpieczną przestrzenią dla dzieci, czy miejscem, gdzie psy mogą biegać bez nadzoru?
Szanujmy się wzajemnie
Można zauważyć narastającą postawę niektórych opiekunów psów, którzy traktują swoje zwierzęta niemal jak ludzkich członków rodziny. Problem pojawia się, gdy rodzice wychodzący z dziećmi na plac zabaw zaczynają mieć wrażenie, że opiekunowie psów stawiają potrzeby swoich zwierząt na równi, a czasem nawet wyżej, niż potrzeby dzieci.
Oczywiście, większość osób dba o bezpieczeństwo i komfort zarówno dzieci, jak i psów, jednak przypadki takie jak ten opisany na Threads pokazują, że niektórzy opiekunowie czworonogów bezgranicznie ufają swoim zwierzętom, a tymczasem nigdy nie wiadomo, czy zwierzę nie ugryzie dziecka, które być może też nie będzie umiało się odpowiednio zachować, gdy zwierzak do niego podejdzie. Są też dzieci, u których psy budzą wręcz lęk, więc nie można obwiniać 4-latka, że zaczyna panicznie piszczeć czy płakać, gdy podbiega zwierzę, które nie ma kagańca i smyczy.
Coraz więcej miast inwestuje w specjalne wybiegi dla psów, które są dostosowane do potrzeb zwierząt i zapewniają im odpowiednią przestrzeń do zabawy i ruchu. Tam powinny bawić się psy, a nie być zmuszone do przebywania w przestrzeni dla dzieci. Plac zabaw to miejsce, w którym dzieci powinny czuć się bezpiecznie, a ich rodzice – spokojni o nie. Szczególnie że przed wejściem na place zwykle powieszone są regulaminy korzystania i bardzo często w takich miejscach jest po prostu zakaz wprowadzania zwierząt.
Niezależnie od własnych przekonań i przyzwyczajeń, warto pamiętać, że przestrzenie miejskie mają być dostępne i bezpieczne dla każdego. Dla tego pieska, który był narażony na nieprzewidywalne zachowanie obcych dzieci, to też musiała być stresująca sytuacja – dużo lepiej dla niego by było, gdyby był na smyczy obok swojej opiekunki. Wzajemna troska o bezpieczeństwo powinna być w takich miejscach najważniejsza, bo to również zmniejszyłoby liczbę konfliktów między rodzicami a opiekunami psów.