matka odpoczywa i przytula do siebie dziecko
Kiedy rodzic dba o swoje samopoczucie, automatycznie jego relacja z dzieckiem też jest lepsza. fot. Artfamily/storyblocks.com

Dzieci nigdy nie są "niegrzeczne" bez powodu. Ich trudne zachowania to często sygnał, że w ich świecie – w świecie, który należy do dorosłych – brakuje spokoju i równowagi. Zanim ocenimy dziecko, warto przyjrzeć się własnemu zmęczeniu, emocjom i temu, jak bardzo nasz stan wpływa na jego zachowanie.

REKLAMA

Dzieci nigdy nie są "niegrzeczne" bez powodu

Kiedyś w jakimś wywiadzie z psychologiem dziecięcym przeczytałam takie zdanie, że dzieci nigdy nie są "niegrzeczne". Zwykle ich brak dostosowania do ogólnie przyjętych norm i brak współpracy z dorosłymi ma głębsze podłoże i z czegoś wynika. Tamta ekspertka zachęcała do tego, by szukać przyczyny, by zadbać o poczucie spokoju i bezpieczeństwa u dziecka.

Bo kiedy ono jest zaopiekowane, to rzadko przejawia negatywne zachowania, które dorosłym łatwo określić jako "niegrzeczne". Często też nasza reakcja i określanie pociechy mianem "niegrzecznego" jest wynikiem tego, jakie braki i trudności mamy my sami.

Poniekąd o czymś podobnym napisała ostatnio na swoim facebookowym profilu Agnieszka Stąpor, psycholożka i terapeutka. "Kryzys nie zaczyna się u dzieci. Zaczyna się w dorosłych, którzy są wyczerpani" – pisze ekspertka. I dodaje:

"Dzieci słyszą dziś, że są niegrzeczne, niecierpliwe, uzależnione od ekranów, roszczeniowe, nadpobudliwe. Ale prawda jest bardziej złożona. Trudności dzieci nie biorą się znikąd. Dziecko nie ma własnego środowiska – ono żyje w świecie dorosłych: zmęczonych, zestresowanych, przeciążonych obowiązkami i oczekiwaniami. W emocjach dziecka odbijają się emocje tych, którzy je wychowują".

Sama jako matka widzę to każdego dnia: kiedy ja jestem zmęczona, przebodźcowana i mam różne trudności, automatycznie mam mniej cierpliwości i spokoju w kontakcie z dziećmi. A one też to gdzieś podskórnie czują, bo kiedy ja mam kryzys, to one też przejawiają bardziej wymagające zachowania i trudniej im współpracować.

Opiekunowie muszą zadbać o swoje zasoby

"Badania UNICEF i WHO od lat podkreślają, że dobrostan psychiczny dzieci jest nierozerwalnie związany z kondycją emocjonalną rodziców. Gdy stres, napięcie i zmęczenie dorosłych rośnie, problemy emocjonalne u dzieci pojawiają się częściej i intensywniej" – pisze Stąpor.

A następnie podkreśla: "American Psychological Association podkreśla, że jednym z najsilniejszych czynników wpływających na zachowania trudne u dzieci jest właśnie przeciążenie rodzicielskie, a nie 'zła natura' dziecka.

To nie jest oskarżenie. To wołanie o uwagę. Dorośli są zmęczeni. Wybiegają z pracy do domu, w domu do obowiązków, w obowiązkach do presji bycia idealnym rodzicem, pracownikiem, partnerem. Mało kto ma dziś przestrzeń, żeby naprawdę odpocząć, zatrzymać się i pobyć ze sobą. Trudno uczyć dzieci regulowania emocji, jeśli samemu nie ma się już energii na własne".

I każdy, kto ma dom, rodzinę, partnera, dzieci, zapewne się z tymi słowami zgodzi. Sama widzę, jak bardzo moje zadbanie o swoje samopoczucie i emocje wpływa pozytywnie na to, jaką mamą jestem. Ile mam w sobie spokoju i cierpliwości, jak bardzo po odpoczynku i swoim "zresetowaniu" umiem lepiej zadbać o zasoby dzieci.

"Dziecko, które krzyczy, nie zawsze jest 'rozpuszczone'. Czasem to echo krzyku dorosłego, który musi w sobie wszystko tłumić. Dziecko, które nie panuje nad złością, często pokazuje napięcie, które unosi się w domu. Dziecko, które ucieka w telefon, bywa odbiciem dorosłego, który ucieka w obowiązki, by nie myśleć o trudnościach" – zauważa psycholożka.

Mamo, daj sobie przestrzeń na spokój, dziecko to odczuje

Kiedy sobie to uświadomimy, dużo łatwiej będzie nam zadbać o fundamenty i spokój w relacji. Trzeba wreszcie zauważyć, że to nie w naszych dzieciach leży problem i to nie one są niegrzeczne. Często, gdy zadbamy o swoje braki, nagle się okazuje, że dziecko też jest bardziej współpracujące i "grzeczne".

"To nie jest kryzys dziecięcy. To jest kryzys rodzicielski. A jeśli zaczniemy widzieć, słyszeć i wspierać dorosłych — za kilka lat nikt nie będzie musiał tego zdania powtarzać" – kończy swój wpis specjalistka.

Może więc, zamiast kolejny raz zastanawiać się, jak naprawić dzieci, warto zacząć od zadania sobie prostego pytania: "Czy ja sama mam w sobie spokój, na którym moje dziecko może się oprzeć?". Bo dzieci nie potrzebują idealnych rodziców – potrzebują obecnych, autentycznych i takich, którzy potrafią się zatrzymać.

Kiedy dorosły daje sobie prawo do odpoczynku, do słabości, do zwykłego przyznania się, że "nie wyrabiam", dziecko uczy się, że emocje są czymś, czego nie trzeba się wstydzić. Uczy się też, że nawet po trudnym dniu można wrócić do siebie nawzajem z czułością. To właśnie od dorosłych zaczyna się spokój w domu. Bo kiedy my odzyskujemy równowagę – nasze dzieci przestają walczyć o uwagę i po prostu mogą być sobą.

Czytaj także: