
Dzieci nie są niegrzeczne – one komunikują swoje potrzeby poprzez zachowanie. To, co dorośli odbierają jako brak współpracy, często wynika z trudności rozwojowych, przeciążenia lub niezaopiekowanych emocji. Zamiast etykietować, warto zrozumieć, co dziecko naprawdę chce nam powiedzieć.
Dzieci nie są niegrzeczne
Jeszcze 15 lat temu nikt nie widział niczego złego w mówieniu do dzieci z pełnym przekonaniem, że są niegrzeczne i powinny się wstydzić swojego zachowania. Dziś eksperci powtarzają rodzicom i opiekunom, że nie można etykietować dzieci i mówić im, że są niegrzeczne.
Sama jestem ogromną przeciwniczką wkładania dzieci do szufladki z napisem "niegrzeczny/niegrzeczna". Bo co to określenie w ogóle oznacza? Niegrzeczny jest ten, kto zachowuje się inaczej, niż zostało przyjęte w jakiejś normie. Ale ta "norma" w innym miejscu i okolicznościach może być zupełnie inna, prawda?
A dzieci zachowują się czasami niezgodnie z oczekiwaniami dorosłych, bo takim działaniem komunikują swoje potrzeby. Często łamanie zasad czy brak współpracy z ich strony oznacza problemy na innym szczeblu, który nie zawsze widać gołym okiem. To wynika czasami z zaburzeń rozwojowych, neuroatypowości, a czasami jest efektem niezaopiekowanych potrzeb dziecka.
Świetnie o tym napisała na swoim facebookowym profilu Agnieszka Misiak, psycholożka dziecięca: "Koło 8.00 z szatni rozlega się głośne wołanie: – Proszę pani, proszę pani! A Michał to nas przezywał i pluł na nas!. – Nieprawda! Nieprawda! To one mnie obgadywały i się ze mnie śmiały – przekrzykuje dziewczyny Michał. – Czyli co mówiły? Skąd wiesz, że cię obgadywały? – Noooo, nooo, bo one się śmiały i tu na mnie spojrzały.
[...] Koło 13.00 Michał siedzi w przy swoim stoliku, ławce – bez znaczenia. Siedzi i pisze. Trochę już zmęczony, bo godzina bliżej 13. Trochę sfrustrowany, bo raz schowali mu plecak i spóźnił się na zajęcia, a pani powiedziała, że on to zawsze ma jakiś problem. Trochę przeciążony, bo mózg mu się przepalił od pisania w zeszycie. Podsumowując, zasoby Michała są nędzne, zbiornik na napięcie, przestymulowanie i dociążenie zaczyna się przelewać" – Misiak opisuje sytuacje ze szkoły na przykładzie wymyślonego ucznia.
Uczeń z trudnościami potrzebuje wsparcia
Psycholożka opowiada o chłopcu, który jako uczeń i kolega z klasy jest tak przytłoczony różnymi bodźcami z zewnątrz, że zaczyna w każdej sytuacji przyjmować postawę ageresywno-obronną. Efekt jest taki, że chłopak dorasta wśród rówieśników w poczuciu wyobcowania w grupie i bycia ofiarą.
Wciąż nie czuje się bezpiecznie i wydaje mu się, że zawsze ktoś chce sprawić mu jakąś krzywdę lub przykrość. "To się nazywa trudność w odróżnieniu zachowania neutralnego od zagrażającego/prowokującego plus tendencja do interpretowania zachowania innych ludzi i świata w ogóle jako zagrażającego, nieżyczliwego, czyhającego na porażki.
[...] Kończy dzień z poczuciem totalnej krzywdy i niesprawiedliwości, bo za każdym razem dorosły stawał po tej drugiej stronie ('Nie, Michał, ja widziałam, Jagoda w c a l e nie chciała cię uderzyć'), a etykieta dziecka 'trudnego, konfliktowego, nieprzewidywalnego' świeci nad nim jak neon.
Niestety z tej trudności z czytaniem intencji i odróżnianiem prowokacji od zachowania neutralnego niekoniecznie się wyrasta" – podkreśla psycholożka. Niestety wynikiem takich trudności w wieku szkolnym są też trudności z relacjami i poczuciem własnej wartości w dorosłości.
Dlatego, zamiast używać krzywdzących etykiet, warto spojrzeć na dziecko przez pryzmat jego potrzeb i możliwości. Zamiast pytać "dlaczego tak się zachowujesz/ jesteś niegrzeczny?", spróbujmy zapytać raczej siebie: "Co on swoim zachowaniem próbuje mi powiedzieć?".
Wspieranie dziecka nie polega na karaniu i zawstydzaniu, lecz na szukaniu źródeł trudności, dawaniu poczucia bezpieczeństwa i budowaniu przestrzeni, w której może ono rozwijać swoje mocne strony. Dzieci, które nazywa się niegrzecznymi i niewspółpracującymi zazwyczaj po prostu potrzebują cierpliwości, zrozumienia i towarzyszenia im w codziennych wyzwaniach.
