
Wellness stał się dla młodych czymś tak oczywistym jak kawa o poranku. Millenialsi i pokolenie Z wydają coraz więcej na zdrowie, wygląd i uważność – redefiniując globalny rynek wart już 2 biliony dolarów. Raport McKinsey pokazuje, że to nie moda, ale styl życia, który zmienia całą gospodarkę.
Wellness – od luksusu do codziennej rutyny
Jeszcze kilka lat temu wellness kojarzył mi się z luksusowym SPA, pachnącymi świecami i zabiegami, na które można sobie pozwolić raz w roku. Dziś – jeśli wierzyć raportowi McKinsey – wellness to nie fanaberia, ale codzienność, szczególnie dla młodszych pokoleń.
Millenialsi i pokolenie Z traktują troskę o zdrowie i samopoczucie jak priorytet, na równi z pracą czy edukacją. I trudno im się dziwić: świat pędzi, stresu przybywa, a to właśnie oni najgłośniej mówią: chcemy lepszego życia, tu i teraz.
Liczby, które robią wrażenie
Rynek wellness wart jest już 2 biliony dolarów, a w samych Stanach Zjednoczonych wydatki przekraczają 500 miliardów rocznie. To ogromne kwoty, które pokazują, że zdrowie stało się nie tylko stylem życia, ale i wielkim biznesem. I co ciekawe – to właśnie młodzi konsumenci wydają na wellness więcej niż ich rodzice i dziadkowie.
W USA aż 30 procent millenialsów i przedstawicieli pokolenia Z deklaruje, że dziś bardziej niż rok temu dbają o swoje zdrowie i samopoczucie.
Lustro kontra uważność
Raport McKinsey pokazuje ciekawą różnicę między pokoleniami. Pokolenie Z skupia się przede wszystkim na wyglądzie – inwestują w pielęgnację skóry, zdrowie seksualne, a także estetykę, bo wygląd stał się dla nich walutą społeczną.
Millenialsi z kolei częściej wybierają mindfulness i technologie pomagające w redukcji stresu. I to do mnie przemawia – sama widzę, że znajomi trzydziestoparolatkowie coraz częściej sięgają po aplikacje do medytacji, smartwatche monitorujące sen czy wyjazdy typu "detoks od internetu".
Kroplówki witaminowe zamiast aspiryny
Starsze pokolenia najchętniej kupują witaminy, suplementy czy leki przeciwbólowe. Proste, sprawdzone rozwiązania. Ale młodzi chcą czegoś więcej. Testują kroplówki witaminowe, suplementy personalizowane na podstawie badań DNA, a nawet aplikacje śledzące poziom stresu w czasie rzeczywistym.
I choć część tych rozwiązań wydaje mi się mocno przesadzona, trudno nie zauważyć, że to właśnie one stają się standardem w ofertach firm.
Trendy, które zmieniają nasze życie
Najgorętsze kierunki to dziś: funkcjonalne odżywianie, zdrowe starzenie się, zarządzanie wagą, uważność, estetyka i personalizowane usługi wellness. Co ciekawe, autorzy raportu zwracają uwagę, że młodzi konsumenci widzą największe braki właśnie w obszarach zdrowia psychicznego, poznawczego i jelit.
"Młodsi konsumenci czują się bardziej zestresowani i niezadowoleni z istniejących rozwiązań, co otwiera pole do innowacji w tych kategoriach" – podkreślają eksperci McKinsey.
I rzeczywiście – jeśli rozejrzeć się wokół, nagle wszyscy mówią o terapii, probiotykach i biohackingu.
I myślę sobie, że to jest ten moment, w którym wellness z luksusu stał się naszym codziennym językiem. Dla jednych to siłownia i aplikacja do snu, dla innych – krem pod oczy i suplementy. Ale sedno jest jedno: chcemy żyć lepiej. I w tym nie ma nic złego.
Źródło: businessinsider.com.pl
