
Bycie najstarszym dzieckiem w rodzinie to rola, której nie można zmienić ani odłożyć na bok. Z jednej strony jest w niej dużo dumy i odpowiedzialności, z drugiej – mnóstwo ukrytej presji, która ciągnie się przez całe życie. Dlatego to właśnie pierworodni najczęściej mówią na terapii o problemach, które mają swoje źródło w dzieciństwie.
Najstarsze dziecko = największe oczekiwania
Rodzice przy pierwszym dziecku uczą się wszystkiego od nowa. Popełniają błędy, bywają bardziej surowi, stawiają większe wymagania. Najstarsze dziecko czuje, że musi być "najlepsze" i że "nie może zawieść".
Z wiekiem takie osoby często zmagają się z perfekcjonizmem – czują, że muszą być idealne w pracy, w związku, w domu...
Znam wiele osób, które na terapii przyznały, że nawet gdy odnoszą sukces, i tak mają wrażenie, że mogły dać z siebie więcej. To brzmi znajomo, prawda?
Oto 4 rzeczy, o których najstarsze dziecko mówi na terapii. Nr 2 rozdziera serce
1. Poczucie, że "nie zasługuję"
Najstarsze rodzeństwo często bywa mistrzem w samokrytyce. To właśnie z niej rodzi się "syndrom oszusta" – przekonanie, że wszystkie osiągnięcia są przypadkiem, że za chwilę ktoś odkryje, iż "tak naprawdę się nie nadaję".
Na zewnątrz wygląda to jak sukces: dyplomy, awanse, pochwały. W środku jednak pojawia się strach, że to wszystko zaraz runie. To uczucie naprawdę przygniata, bo człowiek nie potrafi cieszyć się tym, co ma.
2. Dorosłość za wcześnie
Wiele najstarszych dzieci dorastało szybciej niż ich rówieśnicy. Pilnowali młodszego rodzeństwa, przygotowywali im jedzenie, pomagali w odrabianiu lekcji. I choć z zewnątrz wyglądało to jak "odpowiedzialność", w praktyce było to dzieciństwo pełne obowiązków.
Na terapii takie osoby często przyznają, że dziś też czują, jakby cały czas musiały się kimś opiekować. Trudno im odpuścić, trudno usiąść spokojnie i skupić się na sobie. Zawsze jest w nich ten wewnętrzny głos: "musisz zająć się innymi".
3. Zazdrość, o której trudno mówić
Najstarsze dzieci mają poczucie, że "torują drogę". Oni musieli walczyć o każdą wolność, a młodsi dostają ją od razu. Starszy brat miał zakaz późnego powrotu do domu, młodszy może zostać na imprezie bez problemu. Starsza siostra miała szlaban za złą ocenę, młodszej odpuszcza się z uśmiechem.
Na terapii to często wraca – poczucie niesprawiedliwości, a nawet uraza wobec młodszych. I trudno się dziwić, bo takie porównania wbijają się głęboko w pamięć.
4. Trudność z proszeniem o pomoc
Najstarsze dziecko ma wdrukowane, że powinno radzić sobie samo. "Jesteś starszy, bądź odpowiedzialny" – to zdanie słyszało tysiące razy. Nic dziwnego, że w dorosłym życiu trudno im powiedzieć: "potrzebuję wsparcia".
I nawet gdy wokół są przyjaciele czy partner, najstarszy wciąż próbuje być samowystarczalny. To męczy, bo każdy człowiek czasem potrzebuje się oprzeć na innych.
Co ja o tym sądzę?
Myślę, że kolejność urodzenia naprawdę potrafi kształtować charakter. Najstarsze dzieci często wyrastają na liderów, ludzi odpowiedzialnych i pracowitych – ale noszą w sobie też wiele ciężaru, którego nikt nie widzi.
Dlatego terapia bywa dla nich miejscem, gdzie po raz pierwszy mogą zdjąć maskę "tego silnego" i przyznać: "ja też się boję, ja też bywam zmęczony, ja też potrzebuję wsparcia".
I to jest piękne, bo pokazuje, że nawet jeśli nie da się zmienić roli w rodzinie, można nauczyć się żyć z nią lżej.
Źródło: Huffpost.com
