
To nie zaburzenie psychiczne, ale efekt psychologiczny, na mocy którego wydaje nam się, że nie zasługujemy na odniesiony sukces. Pierwszy raz określenie "syndrom oszustki" padło już w 1978 roku. I bynajmniej nie oznacza ono, że żeby odnieść sukces, kogokolwiek oszukałaś. Ani że dążyłaś po trupach do celu.
Nie wierzysz, że zasługujesz na osiągnięty sukces, pochwały, pozycję. Jesteś przekonana, że inni cię przeceniają, że tak naprawdę dali się nabrać na pozory. Tego rodzaju myślom towarzyszy obawa, że wkrótce twoja maska spadnie, a ludzie dostrzegą, że tak naprawdę jesteś niekompetentną amatorką.
Tłumaczysz swoje sukcesy szczęściem, splotem okoliczności i rozmaitych zewnętrznych czynników. Jesteś przekonana, że następnym razem "się nie uda", bo źródło sukcesu nie leży w twoich kompetencjach.
Wierzysz w to, że skoro dla ciebie coś było łatwe, to innym również nie sprawiłoby trudności. Że taki sukces, to żaden sukces, a zatem nie zasługuje na uwagę. Jest ci głupio, że ktoś cię za to chwali.
Z badań wynika, że osoby dotknięte syndromem wychowywane były w dwóch typach rodzin.
Cechami towarzyszącymi "syndromowi oszusta" jest pracoholizm, perfekcjonizm i drobiazgowość. Żeby ściągnąć z siebie nieustanny lęk i nie być wiecznie przepracowaną (bo przecież tak to się właśnie kończy), warto nie tylko "odpuścić", czy wybrać się na terapię, ale po prostu – codziennie próbować inaczej układać własne słowa w głowie.
Może cię zainteresować także: "Syndrom Królowej Śniegu" potrafi sprawić, że nigdy się nie zakochamy. Jak z tym walczyć?