Na zdjęciu widać kobietę ze skrzywioną miną, zamyśloną z kubkiem czegoś do picia.
Codzienność, jaką pokazuje Instagram nie zawsze ma wiele wspólnego z rzeczywistością storyblock.com

Lubię przeglądać Instagrama – szczególnie interesuje mnie życie innych mam. Fajnie jest podpatrywać, jak radzą sobie z codziennością, jak planują posiłki, jak dzielą się sprytnymi trikami na usuwanie plam z koszulek czy organizację dziecięcego pokoju. To inspirujące i nieraz naprawdę pomocne. Ale czy zgodne z rzeczywistością?

REKLAMA

Wiadomo, jak to na Instagramie – wszystko wygląda pięknie, kolorowo i przede wszystkim… prosto. Influencerki przedstawiają swoją rzeczywistość z taką lekkością, jakby nie kosztowało ich to żadnego wysiłku. Tymczasem ogarnięcie codzienności – nawet na najbardziej podstawowym poziomie – dla wielu mam (w tym, dla mnie) bywa ogromnym wysiłkiem.

Komentarz, który zwrócił moją uwagę

Pod jednym z tego typu postów, w którym pewna influencenka pokazywała swoje perfekcyjnie ogarnięte życie – zdrowe obiady dla całej rodziny, codzienna joga, chwila na medytację i jeszcze świeże smoothie na koniec – znalazłam komentarz, który zatrzymał mnie na dłużej.

Brzmiał tak:

"Przestańcie gadać brednie! Nie mam czasu na medytację, bieganie i smoothie. Mam dzieci i zero siły."

I wiecie co? Pomyślałam – dokładnie tak jest! Natychmiast poczułam, że w 100 proc. utożsamiam się z autorką tego komentarza. Jednocześnie pojawiło się we mnie coś w rodzaju współczucia, że codziennie tyle kobiet "daje się nabierać". Kto tak żyje? Kto ma na to czas?

Prawdziwe życie to nie Instagram

Większość mam, szczególnie tych pracujących zawodowo, codziennie walczy o przetrwanie. Trzeba zdążyć odstawić dzieci do przedszkola lub szkoły, potem w pracy – często po nieprzespanej nocy – jakoś być produktywną, by zaraz znowu gonić po maluchy i wracać do domu na kolejną zmianę. I jeszcze przygotować posiłek. Nie musi być super zdrowy, wystarczy, żeby miały ochotę go zjeść. To już będzie sukces!

Prawdziwe życie to zmęczenie, bałagan, niedopite kawy i próby pogodzenia pracy z domem. To nie zawsze czas na slow jogę i detoksy. I nie ma w tym nic złego.

Dlaczego czujemy się winne?

Problem zaczyna się wtedy, gdy przyjmujemy te obrazki z Instagrama jako punkt odniesienia do własnego życia. Widzimy pięknie ubrane, wypoczęte mamy, które mają siłę na codzienną medytację, a potem czujemy rozczarowanie swoją rzeczywistością. Wydaje nam się, że coś z nami jest nie tak, skoro nie ogarniamy życia na takim poziomie.

Tymczasem to właśnie codzienna walka o balans, nieidealne obiady, chwile zwątpienia i zmęczenie są normalną (bo naszą własną) rzeczywistością.

Aby przetrwać, często musimy się nauczyć odpuszczać. Inaczej możemy po prostu zwariować.

Nie dajmy się oszukać

Nie twierdzę, że nie istnieją kobiety, które naprawdę mają super zorganizowane życie. Ale to nie jest norma, to raczej wyjątek. Dlatego oglądając relacje influencerek, warto pamiętać, że często pokazują jedynie ułamek swojej rzeczywistości – ten najbardziej "instagramowy", którym chcą się pochwalić.

A my? My możemy pozwolić sobie na niedoskonałość. Na obiad z półproduktu, na niewysprzątany dom, na odpuszczenie. Bo bycie mamą to nie konkurs perfekcji, tylko codzienna przygoda, która bywa trudna i chaotyczna – i chyba to jest w tym wszystkim najlepsze.