logo
Nauczyciele odchodzą z zawodu z powodu. fot. andreaobzerova/123rf.com
Reklama.

Nauczyciele nie mają kolorowo

Mam wrażenie, że od dobrych kilku lat społeczeństwo jest podzielone na dwa obozy, jeśli chodzi o nauczycieli. Trzeba powiedzieć to wprost, że praca w szkole i nauczanie to nie jest łatwy kawałek chleba. Jasne, pedagodzy mają wolne wakacje, ferie, wszystkie inne dni, kiedy szkoły są zamknięte. Mają jednak obowiązek wypełnienia dyżuru (w te wolne dni), dodatkową pracę po lekcjach, za którą nikt im nie płaci i spoczywa na nich ogromna odpowiedzialność za to, by wykształcić całe pokolenia dzieci i młodzieży.

Ci, którzy tak mocno krytykują nauczycieli, mówiąc, że wciąż domagają się podwyżek płac, a przecież mają taką super pracę, chyba nigdy nie mieli styczności z nauczycielem. I nie byli np. w szkole podstawowej podczas przerwy w zajęciach: harmider, krzyk, chaos. Do tego często uczniowie, którzy nie chcą współpracować i wszystko wiedzą najlepiej, roszczeniowi rodzice i mnóstwo dokumentacji, którą trzeba uzupełniać dla władz szkoły czy kuratorium.

Wiem, że wiele osób zarzuca pedagogom wygodnictwo. Najczęściej jednak to są takie osoby, które twierdzą, że zatrudnieni w szkole narzekają, a mają tyle wolnego, że nie mogą być przemęczeni. Nikt nie widzi tego, że poloniści sprawdzają po nocach klasówki. Że matematycy pracują pod presją, bo muszą przygotować uczniów do egzaminu ósmoklasisty i matury, których wszyscy się boją. Że często program nauczania przedmiotu jest dużo szerszy niż czas, jaki nauczyciel dostaje na przekazanie uczniom wiedzy.

Odeszła, bo zabraniali jej nawiązywać relacje

Nie dziwi mnie, że tylu pedagogów rezygnuje z zawodu, przeżywa wypalenie zawodowe czy podejmuje się dodatkowej pracy poza placówką, by jakoś się utrzymać finansowo. Niestety polskie przepisy też nie ułatwiają pedagogom pracy. Ostatnio rozmawiałam ze znajomą, która razem ze mną studiowała polonistykę. Ona zdecydowała się na specjalizację pedagogiczną, by móc uczyć. Zaraz po studiach pracowała w różnych redakcjach, zajmowała się korektą tekstu i nie trafiła od razu po obronieniu magisterki do szkoły.

Po kilku latach jednak udało jej się zatrudnić na stanowisku polonisty w szkole podstawowej w jej rodzinnym mieście. Nieduża szkoła, wszyscy się znają, więc znajoma była pewna, że będzie czuła się tam jak w domu. Po roku zrezygnowała z pracy z dziećmi i wróciła do mediów jako redaktorka. Byłam zdziwiona, kiedy mi o tym powiedziała. Znałam ją jako tę, która uwielbia dzieci i marzy o pracy z nimi.

Zawsze opowiadała, że chciałaby nauczać języka polskiego w podstawówce, zarażać najmłodszych pasją do czytania i pokazywać im wartościowe lektury, nie tylko te, które są w kanonie. W rozmowie ze mną przyznała ze smutkiem, że inaczej wyobrażała sobie pracę w szkole. "Okazało się, że więcej było papierologii niż pracy z dziećmi. Kiedy dyrektorka powiedziała mi, że jestem od nauczania, a nie interesowania się życiem dzieci, poczułam, że jestem przy ścianie i nie chcę dłużej pracować w tym systemie" – usłyszałam z jej ust.

Nie ma miejsca dla ludzi z pasją

To smutne, bo z jednej strony mamy w Polsce ogromny problem z nauczycielami – brakuje m.in. fizyków, matematyków czy biologów, którzy chcieliby przekazywać wiedzę uczniom. W szkołach coraz więcej jest pedagogów na emeryturze, którzy pracują tylko dlatego, że dyrekcja nie może znaleźć zastępstwa za nich. Zamiast jakoś zachęcać młodych ludzi, by zatrudniali się w szkołach, system dodatkowo utrudnia im bycie w tym zawodzie.

Znajoma, o której piszę, przyznała, że miała w klasie dwójkę dzieci z ubogich, patologicznych rodzin i bardzo chciała wesprzeć te dzieci np. zajęciami dodatkowymi, na których mogłaby opowiadać im o książkach czy ćwiczyć z nimi płynne czytanie. Okazało się, że rodzice dzieci nie wyrażają na to zgody, mimo tego że uczniowie byli zainteresowani. Widać, że nie tylko system był przeciwko niej, ale i rodzice, o których tak często mówi się, że są awanturniczy i roszczeniowi.

Muszę przyznać, że smutne te nauczycielskie realia. Nawet nie wiem, co by się musiało zadziać i jakie decyzje Ministerstwo Edukacji Narodowej musiałoby podjąć, by w polskiej szkole w końcu wszystko działało, jak należy, a nauczyciele mogli spełniać się w zawodzie.

A twoje dziecko ma nauczycieli, którzy podchodzą z pasją do swojego zawodu? A może pedagodzy w jego szkole nie umieją pracować z dziećmi? Podziel się opinią: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.
Czytaj także: