Świąteczna gorączka zakupów rozpoczyna się coraz wcześniej, a wiele osób już od listopada gromadzi produkty i upominki na Boże Narodzenie. Wiele osób wkurza ten trend, tłumaczą, że to okazja do robienia ze świąt jeszcze większego konsumpcjonizmu. W moim odczuciu wcześniejsze zakupy to przede wszystkim oszczędność.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Są osoby, które już od początku listopada wpadają bożonarodzeniowy zakupowy szał. Część z takich osób jest wiedziona konsumpcjonizmem, bo świąteczne reklamy i promocje są w mediach już widoczne często od października. Są jednak i tacy, którzy świąteczne zakupy w październiku i listopadzie robią z powodu oszczędności. Jak wiadomo, pod koniec listopada w wielu sklepach króluje Black Friday z ogromnymi zniżkami i można wtedy upolować coś sporo taniej (choć wiele sklepów przed tym weekendem sztucznie winduje ceny). Zwyczaj przyszedł do Polski ze Stanów Zjednoczonych.
Abstrahując jednak od kupowania na dużych promocjach prezentów świątecznych, warto też pamiętać, że przed świętami klienci w marketach kupują głównie produkty spożywcze. Przygotowujemy przecież potrawy wigilijne, szykujemy różne posiłki na pierwszy i drugi dzień świąt. Oczywiste jest, że przed samym Bożym Narodzeniem część produktów spożywczych będzie miała wyższe ceny, bo według praw rynku popyt i podaż są od siebie zależne, a każdy producent chce zarobić w tym okresie.
Portal "Business Insider" przygotował zestawienie, w którym jasno widać, jak ceny produktów, które uznajemy za podstawowe, z tygodnia na tydzień wzrastają. Co prawda w ostatnim tygodniu ceny podskoczyły tylko o 0,01 punkt procentowy, ale nie zmienia to faktu, że za średni koszyk produktów codziennych (warzywa, owoce, nabiał, pieczywo) musimy zapłacić już 99 zł i 94 gr. To najwyższe ceny produktów spożywczych od kilku tygodni.
Ceny sukcesywnie rosną, kup część już teraz
Wspomniany portal dokonał analizy cen produktów w aplikacji, która minitoruje paragony. W poprzednim tygodniu, kiedy tylko zaczął się listopad, skok cen jednak był znaczny – analizowane zakupy podrożały wtedy aż o 3 zł (a we wrześniu taki sam koszyk kosztował 93 zł). Wyższe ceny mają owoce i warzywa, w tym np. pomidory i papryka, ale również banany czy jabłka.
Jak zauważa portal, analiza cen 14 spożywczych produktów ma na celu pokazanie na realnym przykładzie, jak bardzo rośnie inflacja i jak jest ona zależna np. od pór roku i dostępności sezonowych produktów. I niby wiadomo, że dziś nie zrobimy zapasów owoców i warzyw, które będzie można zjeść w święta Bożego Narodzenia, ale warto pamiętać o tym, że niektóre inne produkty dziś nie mają jeszcze aż tak wysokich cen, jakie osiągną tuż przed końcem grudnia.
Sama zamierzam w najbliższym czasie zaopatrzyć się na zakupach w rzeczy, które obecnie jeszcze aż tak nie podrożały. Niektóre produkty suche, mrożonki czy puszki można przecież spokojnie odłożyć, by poczekały do świąt. Wtedy natomiast koszyk zakupowy będzie już odciążony. Nawet jeśli takie produkty jak owoce i warzywa będą jeszcze droższe niż teraz.
Takie podejście pomoże nie tylko zaoszczędzić nieco pieniędzy, ale i stresu, że niektórych produktów w sklepach nie można dostać. Jeśli część zaczniemy kupować już teraz, będziemy mieć czas na znalezienie wszystkiego. A dzięki temu wszystkie zaplanowane potrawy przygotujemy bez nerwów.