Konflikty między właścicielami psów a rodzicami zna chyba każdy z nas. Zwierzęta lepiej trzymać z dala od placów zabaw i innych miejsc, w których często pojawią się dzieci. Inaczej można narazić się na sąsiedzką kłótnię. Jednak finał poniższej historii jest po prostu rozbrajający i daje do myślenia.
Padały mocne słowa, by nie wpuszczać psów na plac zabaw, bo przecież maluchy nie będą mogły się swobodnie bawić, jak "pies tu nasra". Całej wypowiedzi rodziców towarzyszyły obelgi w stronę właścicielki czworonoga.
Tymczasem autorka opowieści odpowiadała ze spokojem, że widzi bawiące się tutaj dziecko i wystarczy spojrzeć na obrazek, jeśli nie umie się czytać. Kiedy do rodziców już nic nie docierało, kobieta postanowiła wyjaśnić, o co chodzi.
Zabawny finał historii
Wówczas właścicielka futrzaka wyjaśniła zdenerwowanym rodzicom, że, tak jak wskazuje nazwa, miejsce, w którym się znajdują, nie jest placem zabaw dla dzieci, ale wybiegiem dla psów. Para spojrzała na napis, a także na obrazki i oniemiała. Zabierając dziecko, które miało "brudne rączki", bez słowa: "przepraszam" wyniosła się z rzekomego placu zabaw. Całą historię autorka podsumowała spostrzeżeniem: "Myślałam, że wiele widziałam, ale koniec końców żal mi tego dziecka".