"Nad Bałtykiem za nic mają zakazy. Przez ten durny trend moje dziecko mogło stracić rękę"
Redakcja MamaDu
04 lipca 2023, 11:40·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 lipca 2023, 11:40
Dzieci kontra psy – ten temat powraca jak bumerang nie tylko przy okazji informacji z Polski i świata o kolejnych wypadkach, w których doszło do pogryzienia malucha przez czworonoga. W sezonie wakacyjnym konflikt się zaostrza. Napisała do nas Monika, której nie podoba się, że polskie prawo jest tak liberalne w kwestii przyprowadzania psów na plażę.
Reklama.
Reklama.
Polskie prawo nie zakazuje zabierania czworonogów na plażę, jednak każda gmina może ustalić własne zasady. Na wielu plażach, głównie strzeżonych, istnieją ograniczenia dotyczące wprowadzania psów. W niektórych miejscach obowiązuje bezwzględny zakaz przebywania na plaży z psem w konkretnych miesiącach, np. od maja do września. W innych zwierzaki są akceptowane, pod warunkiem że będą na smyczy i w kagańcu.
Przy wejściach na plażę często można znaleźć regulaminy i piktogramy objaśniające zasady bezpiecznego korzystania z plaży. Nie wszyscy jednak je respektują. Nie dotyczy to wyłącznie właścicieli zwierząt. Ci mogą uznać, że skoro część rodziców, by zaoszczędzić, wysadza dziecko na wydmie, zamiast zapłacić kilka złotych za toaletę, oni mają prawo zabrać na plażę psa mimo zakazu. Nie podoba się to naszej czytelniczce Monice. Poniżej znajdziecie mail, jaki wysłała do redakcji.
Pies to nie dziecko i nie udawajcie, że jest inaczej
"Pierwszy tydzień urlopu za mną, przede mną jeszcze tydzień. Pojechaliśmy z mężem i dzieciakami (Antosia ma 2 lata, Karolek 5 lat) nad Bałtyk. Wiedziałam, czego mogę się spodziewać: paragonów grozy, tłumów, bezmyślnych rodziców, którzy pozwalają dzieciom biegać po plaży na golasa. Nie myślałam jednak, że do tego dojdą nieodpowiedzialni właściciele psów, którzy będą narażać innych plażowiczów na niebezpieczeństwo. Tak, proszę, zlinczujcie mnie, miłośnicy sierściuchów, ale przyprowadzanie na plażę psa bez kagańca to igranie z ogniem.
Owszem, nie przepadam za zwierzętami i nie rozumiem tego durnego trendu traktowania ich jak dzieci. Psy czy koty nigdy nie zastąpią dziecka, nieważne, co próbuje nam się wmówić. No ale cóż, jeśli ktoś nigdy nie poznał, czym jest miłość matczyna, to jak ma to zrozumieć... Ale do brzegu.
Już pierwszego dnia na plaży zauważyłam jakąś parkę z psem. Siedzieli blisko wody, więc kiedy szłyśmy z Antosią się popluskać, przechodziłyśmy obok nich. Moja córka uwielbia zwierzęta i bardzo się do nich garnie. Kiedy zobaczyła tego psa, od razu do niego podbiegła z wyciągniętymi rączkami, chciała go pogłaskać.
Właścicielka na mnie naskoczyła, że mam pilnować dziecka, bo jej psórka – tak, użyła dokładnie tego określenia – nie lubi obcych. Aż mnie zamurowało. Ja mam pilnować dziecka? Przecież to ciekawa świata 2-latka, chciała go tylko pogłaskać, nie zrobiłaby mu krzywdy! Raczej odwrotnie, to on mógłby skrzywdzić ją... Nie wyglądał na jednego z tych psów-morderców, ale ja się tam na rasach nie znam. Oczyma wyobraźni już widziałam, jak zaciska te zębiska na rączce mojej Tosi.
Tego dnia wróciliśmy do apartamentu wcześniej, niż planowaliśmy, bo tak mnie to rozzłościło, że już nie mogłam się skupić i nie byłam w stanie poświęcić całej uwagi dzieciom. W ciągu kolejnych dni to samo. Nie było dnia, żeby na plaży nie było jakiegoś psa! I tylko jeden z nich był w kagańcu, chociaż przy plaży wywieszony jest regulamin, w którym jak byk napisano, że psy są dozwolone wyłącznie na smyczy i w kagańcu. Sprawdziłam to.
Po tym pierwszym dniu bałam się puszczać dzieci do wody. Jeszcze jak widziałam, jak te psy się tam kąpią... Nie rozumiem, dlaczego nikt nie wezwał straży miejskiej? A może wezwał, ale straż uznała, że nie widzi problemu? Nie wiem, ale jestem tym wszystkim zniesmaczona i autentycznie przerażona. Po tym pierwszym dniu już nikt nie zwrócił mi uwagi, bo pilnowałam Tosi i Karola, chociaż widziałam, zwłaszcza po Tośce, że najchętniej to biegałaby za tymi psami, no ale nie mogę na to pozwolić.
Piszę tego maila, żebyście pomogli mi nagłośnić sprawę, może właściciele psów przejrzą na oczy i zrozumieją, że to oni są zagrożeniem, a nie małe dzieciaczki, które tylko chcą się bawić. W końcu w regulaminie plaż nie ma zakazu dla dzieci".