Ponieważ 11 listopada jest dniem wolnym, w szkołach i przedszkolach obchody Święta Niepodległości są organizowane wcześniej. Jest uroczysty apel, a uczniowie powinni być ubrani na galowo. Nasza czytelniczka przyznaje, że to bardzo ważne, ale nie rozumie sytuacji, w jakiej znalazł się jej syn: "Nie wiem, czy dziecko jest w stanie wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jestem mamą pierwszoklasisty i piszę, by wyrazić rozgoryczenie po ostatnich wydarzeniach w szkole mojego syna. 8 listopada, w szkole miały miejsce obchody z okazji Święta Niepodległości. Zorganizowano szkolny apel i poproszono, by dzieci przyszły tego dnia w stroju galowym. Niestety, nie przeczytałam ogłoszenia w Librusie i Staś poszedł do szkoły w dresie. Zorientowałam się, gdy do elektronicznego dziennika wpadła uwaga…
Nie zrobił nic złego
Byłam zaskoczona i, nie ukrywam, rozczarowana. Jak można karać dziecko za coś, na co nie miało wpływu? To przecież zaledwie siedmiolatek! Taka sytuacja dla mnie jest nie do pomyślenia. To z mojej winy nie wiedział, że miał się ubrać inaczej, a mimo to to on poniósł konsekwencje.
Syn jest dzieckiem bardzo sumiennym, przykłada się do lekcji i stara się być zawsze przygotowany. Tym bardziej boli mnie, że za coś, co było poza jego kontrolą, dostał uwagę. Uważam, że pierwsza klasa to czas, kiedy dzieci dopiero zaczynają poznawać zasady panujące w szkole, uczą się odpowiedzialności, ale także rozwijają poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do nauczycieli.
Tego typu sytuacje wprowadzają niepotrzebny stres i zniechęcenie. Obawiam się, że takie podejście wychowawcy może, zamiast zachęcać, po prostu zrażać dzieci do szkoły.
Co zawiniło dziecko?
Rozumiem, że nauczyciel ma swoje wymagania i ceni sobie dyscyplinę, ale czy nie powinno być więcej empatii, szczególnie wobec dzieci, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze szkołą? Na tym etapie to przecież my, rodzice, jesteśmy odpowiedzialni za kontakt z nauczycielem. Moim zdaniem w takiej sytuacji wystarczyłoby zwrócić uwagę rodzicowi, a nie karać dziecko. Wystarczająco się już wstydziło, patrząc na kolegów w koszulach.
Chciałabym, by szkoły wreszcie zrozumiały, jak wielkie znaczenie ma każde działanie nauczyciela na kształtowanie stosunku dziecka do edukacji".