Dziś o pokoleniu Z mówi się, że to ludzie błądzący we mgle i nieumiejący się odnaleźć w dorosłości. Wszyscy martwią się o to, czy kolejne pokolenie alfa będzie równie nieprzystosowane do życia. Socjolożka Dorota Peretiatkowicz zauważa, że problemy zetek wynikają z wychowania przez rodziców, którzy byli niekonsekwentni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kiedy patrzymy na przestrzeni lat, jak ludzie wychowywali dzieci, możemy wyciągnąć dwojakie wnioski. Dziś dzieciom z jednej strony jest lepiej i łatwiej: rodzice są coraz bardziej świadomi, mają wiedzę i narzędzia do tego, by dać najmłodszym umiejętności, dzięki którym poradzą sobie w życiu, odniosą sukces i będą szczęśliwi. Z drugiej strony żyjemy w czasach technologii, które mają ułatwiać życie, ale prowadzą do wielu negatywnych skutków (np. zbyt dużo czasu ekranowego prowadzi do zaburzeń rozwoju oraz problemów na tle psychicznym).
Dzisiejsi rodzice można więc powiedzieć, że mają łatwiej, bo mają wiedzę na wyciągnięcie ręki, ale równocześnie sami byli wychowani w czasach, kiedy świadomość była mniejsza, co oznacza, że niektóre z krzywdzących zachowań i tak nieświadomie mogą przenieść na dzieci.
Problem tego, jak dziś rodzice wychowują dzieci, poruszyła socjolożka Dorota Peretiatkowicz. W rozmowie z twórcami "Podcastu Charyzmatycznego" ekspertka opowiedziała o tym, jak widzi jako socjolog dzisiejsze metody wychowawcze rodziców. Jedno ze zdań, które pojawiło się w tej rozmowie, było szczególnie szokujące i bardzo szybko stało się wiralem w mediach społecznościowych.
– Pokolenie Z jest pokoleniem chowanym przez schizofreników. Za każdym razem uważam, że to jest takie pokolenie, któremu jedno się mówi, a drugie się pokazuje – zauważa w rozmowie Peretiatkowicz. Oczywiście dalej socjolożka rozwija tę myśl, dając konkretny przykład. Opowiada o tym, że rodzice uczą dziecko oszczędzania i chcą, by umiało zarządzać finansami, ale sami nie wiedzą, jak oszczędzać i mają z tym kłopot.
Niefortunne określenie ważnego problemu
Socjolożka określa to mianem schizofrenii, co może niektórym wydawać się dość dobitne, ale przesłanie tych słów jest proste: rodzice nie przejawiają pewnych zachowań, a chcą ich nauczyć swoje dzieci. Zapominają w tym tylko, że najwięcej dzieci uczą się z obserwacji otoczenia, a szczególnie z zachowań rodziców i opiekunów. To hipokryzja, jeśli rodzice czegoś wymagają od dzieci, a sami tego nie robią.
Problem, o którym mówi Peretiatkowicz, wynika też z faktu, że rodzicami współczesnych dzieci są pokolenia X i Y (milenialsi), które były wychowane w czasach, kiedy to rodzic był głównym źródłem wiedzy i autorytetem. Dziś ta relacja jest bardziej partnerska na wielu poziomach, a dzieci szukają wiedzy w innych źródłach. Ich rodzice natomiast są dorosłymi, którzy czasami nie zauważają swoich infantylnych zachowań, bo kiedyś nie mieli świadomości, którą mają ich dzieci (że rodzic nie jest nieomylny, że nie jest wyrocznią itp.).
Niestety dobór słownictwa przez socjolożkę okazał się bardzo nietrafiony – odbiorcy podcastu skupili się na tym, że schizofrenia to jednostka chorobowa, które charakteryzuje się czymś innym niż hipokryzja. Zamiast skupić się na ogólnym przekazie, który płynie z wypowiedzi ekspertki, wielu internautów negatywnie skomentowało rozmowę.
Zgadzamy się, że określenie rodziców schizofrenikami jest nietrafione, ale ogólna konkluzja z tej wypowiedzi powinna dać rodzicom sygnał do zmian. Chodzi bowiem o to, by zaczynać je od siebie: być pokornym, przyjmować krytykę i edukować się. A kiedy będziemy bardziej świadomi, wychowamy szczęśliwsze i spokojniejsze pokolenie. Całą rozmowę można obejrzeć i posłuchać m.in. na YouTube Podcast Charyzmatyczny.