Czy "bezdzietny przegryw" może przyjaźnić się z "upośledzoną madką"? Zdaniem części użytkowników platformy X – nie. Matka chce rozmawiać tylko o "bombelku" (a ileż można?!), bezdzietna jest "g***iarą mentalną". Witamy w polskich internetach. Rozgośćcie się.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czy dzień bez aferki w mediach społecznościowych jest w ogóle możliwy? Oczywiście, wystarczyłaby globalna awaria internetu. A że to nam raczej nie grozi, każdy dzień przynosi nam nowe rozdanie: lewaki kłócą się z pisiorami i konfiarzami, Donald Trump obraża Taylor Swift, ateiści wyśmiewają katolików, a pewni siebie milenialsi drwią z płatków śniegu. W całym tym tyglu przeciwieństw nie może, rzecz jasna, zabraknąć najbardziej rozjątrzonych oponentów: bezdzietnych i rodziców – ze wskazaniem na "madki".
Najnowsza odsłona socialowej imby rozpoczyna się w miarę niewinnie: "moja przyjaciółka przestała mi odpisywać bo uważa, że nie mamy o czym rozmawiać bo ona ma dziecko i woli pisać o swoim dziecku niż o głupotach i jak podsumowała, że woli pisać z kimś innym kto ją rozumie.nie no spoko" [pisownia wszystkich cytatów oryg. – przyp. red.], pisze użytkowniczka platformy X. Już czujecie, co będzie dalej, prawda?
Bo macierzyństwo to wyższy stan umysłu
Użytkownik o nicku Górol ("ojciec z klasy biednej") odpowiada: "Masz dziecko, to często wewnętrznie dorastasz. Przyjaciólka po prostu ma Cię za gó***arę mentalną, i zresztą pewnie się nie myli". I dodaje, że ludziom, którzy mają dzieci, zmienia się myślenie. Takie podejście przewija się w wielu odpowiedziach na oryginalnego tweeta.
Bo hormony, bo ważniejsze sprawy, bo wyrastają z ploteczek i miłości do celebrytów, jak w tym komentarzu: "no nadszedł etap w jej życiu gdzie nie interesują jej już ploteczki i glupotki. przykre, ale taka jest kolej rzeczy. możliwe że przejdzie jej gdy już oswoi się z byciem matka i nabierze dystansu". Albo w tym: "Nie wiem ile masz lat ale w pewnym wieku człowiek robi i myśli o poważnych rzeczach niż tylko pazurki i weekendowa impreza. Po drugie, gdy urodzi się dziecko to priorytety się zmieniają".
A potem płacz i samotność!
Gorzej, jeśli jej nie przejdzie: "obudzi się za kilka lat spłakana, że nie ma żadnych koleżanek", "Dziecko kiedyś dorośnie i nie będzie jej już tak potrzebować, to będzie chciała wyskoczyć na miasto, ploty etc., ale nie będzie miała z kim :) No cóż, weryfikacja" – prorokują internauci.
Zwróćcie uwagę na odwróconą narrację: już nie, że bezdzietna autorka posta będzie płakać, bo nie będzie jej miał kto na starość szklanki wody podać, tylko to matka skończy samotna, bo przez to ciągłe gadanie o kupkach i kolkach, straci wszystkich przyjaciół. A było nie rodzić!
Odpieluszkowe zapalenie mózgu
Ale, ale, momencik, przecież co to za aferka, jeśli ktoś tylko tak miło eksplikuje oczywistości? Pora na inwektywy i zdiagnozowanie kobiet. Matki cierpią na odpieluszkowe zapalenie mózgu. Kobieta, która jest sigmą, zostaje matką i przestaje odpisywać "żeńskim bezdzietnym przegrywom". Kobieta wraz z urodzeniem dziecka traci osobowość i jest "upośledzona".
Poza tym taka matka to po prostu nudziara. "To jest case wielu matek, że w sumie to są nikim ciekawym, nie mają żadnych zainteresowań, więc jak urodzą to pędzą przykleić sobie łatkę 'matki' i zrobić z tego całą swoją osobowość- potrzeba przynależności do grupy, której wcześniej nie miały przez brak zainteresowań", dzieli się przemyśleniami Wiktoria, a jej imienniczka zdaje się myśleć podobnie: "Pewnie już jest na grupie dla madek, piszących, że dziecko to cud od Boga, a poród przez cesarkę to hańba. Nie ma za czym płakać".
A może jednak...?
Czy dwie kobiety naprawdę nie mogą się ze sobą przyjaźnić, jeśli tylko jedna z nich jest matką? Mogą. Wiele zależy od dojrzałości i wyrozumiałości obu stron. Tak, faktem jest, że w pierwszych latach życia dziecka, sprawy z nim związane są dla matki priorytetem. I chce o nich rozmawiać, bo właśnie dziecko jest dla niej najważniejsze.
Bardzo dobrze, że tak się dzieje, to zapewnia gatunkowi ludzkiemu przetrwanie. Pomyślmy o tym w kategoriach ewolucji. Dr Marika Lindholm, socjolożka i założycielka ESME (Empowering Solo Moms Everywhere), wyjaśnia w wypowiedzi dla purewow.com: –Ta irracjonalna adoracja dzieci jest dobra, bo w przeciwnym razie, po co mielibyśmy znosić brak snu, brudne pieluchy i wszystkie inne wyzwania, jakie wiążą się z wychowaniem małego człowieka?
Jest i druga strona medalu: – Jednak nasza miłość do dziecka i intensywność rodzicielstwa mogą wypaczać perspektywę i powodować okropne zachowania, takie jak ciągłe mówienie o naszym dziecku lub przekonanie, że jest ono lepsze od innych – zauważa Lindholm.
Jeśli więc bezdzietna przyjaciółka przymknie na to oko, będzie łatwiej. Jeśli matka będzie pamiętać, że jej dziecko jest pępkiem wyłącznie jej świata, może się udać. Wystarczy dobra wola po obu stronach. Powodzenia, kobiety! I wyłączcie już te media społecznościowe, nie nakręcajcie tej niepotrzebnej afery.