"W tym roku Lena po raz pierwszy w swoim życiu pojechała na kolonie. Ma 8-lat i była bardzo przekonana do tego pomysłu. To wielki krok, bo do tej pory prawie się z nami nie rozstawała, czasem jedynie jechała na weekend do dziadków. Pierwszy raz miała być tak daleko i tak długo z dala od domu i od nas, rodziców.
Już drugiego dnia odebrałam telefon z płaczem. Córka rozpaczała i krzyczała: 'zabierz mnie stąd'. Ciężko było ją uspokoić, nie mogła zupełnie złapać tchu. Poprosiłam, by zadzwoniła na wideo. Liczyła, że choć taka namiastka kontaktu wzrokowego pomoże nam opanować sytuację i jakimś cudem wyjaśni mi, co się dzieje. Nic konkretnego jednak się nie dowiedziałam, poza tym, że chce, bym wsiadła w samochód i natychmiast przyjechała.
Było mi jej żal, ale nadal nie usłyszałam od niej, co się takiego złego wydarzyło. Zapytałam, czy możemy się zdzwonić rano. Jak się wyśpi, ustalimy, co dalej. Kolejnego dnia rozmawiałyśmy tuż po śniadaniu, choć to zbyt wiele powiedziane. Nie miała czasu gadać, powiedziała, że spieszy się na zajęcia i jest ok. Jakby nawet nie pamiętała naszej wczorajszej rozmowy. Wieczorem ponownie zadzwoniła totalnie zrozpaczona…
Starałam się myśleć logicznie i racjonalnie, ale płacz dziecka jednak robi swoje. Przed podjęciem jakiejś decyzji postanowiłam, że jeszcze zadzwonię do wychowawczyni, która uświadomiła mi, w czym tak naprawdę tkwił problem.
Pani obiecała, że przyjrzy się bacznie mojej córce, ale na pierwszy rzut oka świetnie się bawi, szybko się odnalazła w grupie i z łatwością poznała nowe koleżanki. Chętnie uczestniczy w zajęciach i je posiłki. Zasugerowała jednak, by przełożyć nasze rozmowy na rano po śniadaniu lub po obiedzie.
Nie chciałam, by podczas wyjazdu siedziała w telefonie, więc jeszcze w domu umówiłyśmy, się by dzwoniła dopiero wieczorem. Po kolacji już ogarnięta do spania w piżamie miała dać znać, jak minął dzień. Wydawało mi się to dobrym pomysłem.
Wychowawczyni uświadomiła mi jednak, że zmęczenie i późna pora bardzo często sprawiają, że dzieci się rozczulają i bardziej tęsknią, gdy usłyszą głos mamy lub taty. Bez kontaktu z rodzicami tuż przed snem zazwyczaj usypiają spokojnie i szybko.
Faktycznie zmiana pory kontaktu zadziałała. Dobrze, że nie rzuciłam wszystkiego i nie pojechałam po Lenkę.
Córka wróciła z obozu zachwycona".
Czytaj także: https://mamadu.pl/163171,jak-przygotowac-dziecko-na-pierwszy-kolonijny-wyjazd