Co czuliście, kiedy po raz pierwszy wyjeżdżaliście na kolonie czy obóz? Do dziś pamiętam, jak się bałam, zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Mój lęk wynikał z tego, że nigdy wcześniej nie rozstawałam się z rodzicami na dłużej niż kilka godzin (miałam 6 lat). A potem nadszedł dzień, kiedy jako matka wsadzałam po raz pierwszy moje dziecko do autobusu, który miał zawieźć je na kolonie.
Pierwszy wyjazd dziecka na kolonie u wielu rodziców generuje lęk przed rozstaniem.
Warto skupić się na tym, żeby nie zarazić dziecka swoimi obawami i nie popsuć mu tym samym wypoczynku.
Wykorzystaj ten czas najlepiej, jak potrafisz, a dziecku pozwól dorastać. To nieuniknione.
Mamo, dlaczego płaczesz nad walizką
Pamiętam, jak zawijałam bieliznę w koszulki i płakałam. Mój syn wszedł do pokoju i sądził, że walizka się popsuła, bo jaki mógł być inny powód płaczu dla matki dzielnego sześciolatka, który za chwilę miał wyjechać na dwutygodniowe kolonie? Z walizką było wszystko w porządku, z moim dzieckiem też, a ja rozpaczałam, bo znów poczułam ten strach.
W drodze na zbiórkę jakoś się trzymałam, zabrał tą ogromną pomarańczową walizkę, wsiadł z uśmiechem do autokaru i odjechał. Wiedziałam, że jest cały i zdrowy, bo opiekunka codziennie przysyłała SMSa. Postanowiliśmy nie dzwonić, bo pamiętałam te dzieci, które na koloniach z mojego dzieciństwa, wychodziły zapłakane z rozmów z rodzicami. Zupełnie, jakby ten telefon rozdrapywał dopiero zabliźnioną ranę.
Dwa tygodnie minęły, syn wrócił zachwycony. Pamiętam, że zaskoczyło mnie, że po tak krótkim czasie ma tak długie włosy i paznokcie. Chyba nie dochował się traumy, bo kilka dni temu powiedział, że nie może się doczekać tegorocznych kolonii i że pamięta tę ekscytację, którą czuł, jadąc na pierwsze w życiu wakacje bez nas. W tym roku pojadą we dwóch, a ja znowu się boję, ale już nie płaczę nad walizką.
Emocje trzymam na wodzy
Młodsze z moich dzieci, to tak zwana "przylepa". Znowu czuję ten strach przed rozstaniem. Tak, jestem matką kwoką. A on nie zasypia bez przytulania, kiedy się budzi, też przychodzi przywitać się w ten sposób. W ciągu dnia nie sposób zliczyć, ile razy mówi, że nas kocha. A ja, pakując jego walizkę, zaciskam zęby i staram się nie przypominać sobie, jak się czułam, odprowadzając go pierwszy raz do przedszkola.
To dokładnie to samo uczucie. Jeszcze jest, a ja już tęsknię, bo wiem, że kończy się pewien etap, że zrywamy plombę, której już nikt nie założy, mój chłopczyk dorasta. A ja z nim, jako matka. Nauczona doświadczeniem ze starszym synem wiem, że moje dzieci są gotowe na takie rozstanie. Będą mieć dobrą opiekę i świetnie się bawić. Mój strach nie może im popsuć wakacji.
Dziecko się cieszy, a ja z nim
O tym, że mój młodszy syn pojedzie na kolonie, wiemy już od marca. Nawet razu nie zająknął się, że się boi, więc staram się unikać sytuacji, w których mogłabym zdradzić swoje lęki. Pytania o to czy się cieszy, czy się czegoś obawia, zostawiam dla siebie. Wypowiedziane na głos mogłyby sprowokować go do myślenia, że może powinien czuć strach?
Spakowaliśmy ubrania, kilka gier, kosmetyki, walizki stoją w przedpokoju i czekają na jutrzejsze wojaże. Chłopcy pół dnia spędzili razem na dworze, potem grali w planszówkę, teraz siedzą i rozmawiają. Nie słyszę o czym, ale ich głosy są spokojne, co jakiś czas dobiega do mnie śmiech. W głowie gonitwa myśli nerwowe sprawdzanie checklisty, czy wszystko spakowane.
Mamo, która poślesz w tym roku swoje dziecko na pierwszy obóz czy kolonie, piszę do ciebie, bo chcę, żebyś wiedziała, że nie jesteś sama. Każdy z nas czegoś się boi. To wcale nie jest nieuzasadniony lęk. Tylko myślę, że tak, jak ja, wcale nie boisz się tego, jak dziecko sobie poradzi, bo ono da radę. Boisz się tego upływającego czasu. Tego, że kiedy wróci, jego włosy będą dłuższe a stopy większe.
Boisz się, że w wysiadającym z autobusu dziecku zobaczysz samodzielnego człowieka, który już tak bardzo nie będzie cię potrzebował. Spokojnie. Wróci inny, bardziej samodzielny, ale nadal twój. Rodzice dorastają razem z dzieckiem. Z pierwszymi krokami, pierwszym słowem, startym kolanem. Nikt nie zatrzyma tego show, więc pozwólmy mu trwać.
Nie ma nic złego w cieszeniu się, że jak śpiewa Kazik "wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni". Zaplanuj fajny czas z partnerem. Nie róbcie wielkich porządków, tylko pójdźcie na wspólny spacer. Dzieci pewnego dnia wyfruną z gniazda na dłużej, niż na te dwa tygodnie. Fajnie, jakbyście wtedy nadal umieli i lubili spędzać razem czas.