– Zuzia! Zuzia, no chodź! – słyszę za sobą. W pobliżu nie ma żadnego placu zabaw, żłobka czy przedszkola. Odwracam się i widzę Zuzię: kundelka w typie yorka, z rudawym ogonem, biegnącą w stronę wołającej ją właścicielki. Hultaja w pobliżu nie dostrzegłam.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie wiem, czy Zuzia otrzymała imię po bohaterce "Zakochanego kundla" (w filmowej adaptacji Disneya Zuzia miała na imię Lady, a Hultaj – Tramp), ale nadawanie zwierzakom ludzkich imion to coraz popularniejszy trend.
Pamiętam z dzieciństwa, że co drugi pies na osiedlu miał na imię Dżeki (i był jamnikiem). Dziś o Dżekich, Fafikach i Toffikach już prawie zapomnieliśmy. Niedawno zajmowałam się mopsem przyjaciółki – Dumanem. W klatce obok mieszkają white terrier Tosia i labrador Bolek. Redakcyjna koleżanka jest dumną kocią mamą Edwarda, przyjaciółka mojej mamy – Gabryśki. Nie wszyscy jednak tak ochoczo nazywają zwierzaki ludzkimi imionami (a słyszałam nawet historię nazwania dziecka na cześć zaprzyjaźnionego czworonoga...).
W ostatnim czasie pisałyśmy o babci, która wbrew swojej córce pozwoliła, by jej wnuk spał w jednym łóżku z pitbullem. Publikowałyśmy też list czytelniczki, którą oburza niesprzątanie po psach i traktowanie ich jak dzieci. Po tych artykułach na redakcyjną skrzynkę przyszła kolejna wiadomość w tym temacie. Zdaniem Agnieszki, mamy 4-letniej Gai, nadawanie zwierzakom ludzkich imion jest "żenujące".
Pies to nie człowiek!
"Dzień dobry. Pisaliście o tym, że ludzie traktują psy jak swoje dzieci i mówią jeszcze do nich tak głupio, że to są ich psynowie i psórki. Ja się zgadzam, że to jest strasznie głupie, bo pies, kot czy świnka morska nigdy nie będą dziećmi. A wiem, co mówię, bo sama mam i psa, i dziecko. I kocham swojego psa, nie mówię, że nie, ale córkę kocham bardziej i to chyba nic nienormalnego.
Strasznie mnie denerwuje, że teraz to wszyscy chcą być tacy oryginalni z tymi imionami dla zwierząt. Moja córka ma na imię Gaja, bo jest całym światem dla mnie, a suczka ma na imię Luna, bo jest taka białosrebrzysta, jak księżyc. No nie wyobrażam sobie, że miałabym ją nazwać Kasia albo Zosia, albo Ewelinka czy coś takiego.
Zosie to są koleżanki mojej córki z przedszkola, Ewelina to jest moja siostra cioteczna. Nadawanie psom takich imion jest według mnie idiotyczne i pokazuje, że to wszystko już poszło za daleko. Chcecie wozić psa w wózku, robić mu zdjęcia, wyprawiać urodzinki, dawać tort ze świeczką, a proszę bardzo, choć i to już dla mnie przegięcie. No ale imię? No to jest niesmaczne, bo my jesteśmy ludźmi, a psy to zwierzęta, a nie ludzie, jakbyście nie wiedzieli.
Jestem zażenowana, kiedy czasem przy placu zabaw przechodzą właściciele psów i tak głupio do nich wołają. Że ja potem nie wiem, czy to jakiś rodzic dziecko zgubił, czy jednak psa. To nieodpowiedzialne, bo robi zamieszanie. To też jakieś przyzwolenie społeczne, żeby psy i koty traktować jak ludzi, a na to nie ma mojej zgody. Żenada, próba pokazania, jakim to się nie jest wyluzowanym i zwykłe pozerstwo, tyle powiem. Możecie publikować".