mamDu_avatar

To pokolenie wyginie. Sytuacja z nastolatką na rodzinnym spotkaniu załamuje

Martyna Pstrąg-Jaworska

27 maja 2024, 10:18 · 3 minuty czytania
Nastoletni wiek rządzi się swoimi prawami i rodzice często muszą mieć ogromne pokłady spokoju i cierpliwości, by nie popsuć relacji z dzieckiem. Bywa jednak, że młodzież bezczelnie wykorzystuje skłonności rodziców do opiekuńczych zachowań. O takiej "rozkapryszonej nastolatce" napisała do nas Beata.


To pokolenie wyginie. Sytuacja z nastolatką na rodzinnym spotkaniu załamuje

Martyna Pstrąg-Jaworska
27 maja 2024, 10:18 • 1 minuta czytania
Nastoletni wiek rządzi się swoimi prawami i rodzice często muszą mieć ogromne pokłady spokoju i cierpliwości, by nie popsuć relacji z dzieckiem. Bywa jednak, że młodzież bezczelnie wykorzystuje skłonności rodziców do opiekuńczych zachowań. O takiej "rozkapryszonej nastolatce" napisała do nas Beata.
Nastolatka bezczelnie wykorzystywała poczucie winy matki. fot. maxximmm/123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rodzinna uroczystość

Otrzymaliśmy wiadomość od Beaty, mamy dwójki dzieci, która postanowiła podzielić się obserwacją dotyczącą nastolatków. Jej refleksja pojawiła się po pewnym rodzinnym spotkaniu: "Widzę, że często piszecie o tym, że dzisiejsze nastolatki są w ogóle nieżyciowe i mają problemy z najprostszymi codziennymi zadaniami. Przyznaję, że często trafiałam na te artykuły, przewracałam oczami i traktowałam je jak dość mocno podkoloryzowane historie.


Nie chciało mi się do końca wierzyć, że takie nastolatki się zdarzają, dopóki sama nie byłam świadkiem podobnej sytuacji. Ostatnio byliśmy z mężem i dwójką naszych dzieci na rodzinnej uroczystości, dokładniej rocznicy ślubu moich teściów. Okrągła rocznica, więc zdecydowali, że zrobią duże spotkanie rodzinne, bo nigdy na takie nie mamy czasu.

Tym razem z okazji 50-lecia zorganizowaliśmy wspólnymi siłami uroczysty obiad, po którym były deser, szampan, a nawet tańce. Moje dzieci mają 7 i 10 lat, więc raczej do imprezy podeszłam na luzie: nie musiałam się stresować płaczącym niemowlakiem, szliśmy tam raczej z mężem i dzieciakami spotkać się z bliskimi, towarzyszyć teściom w dniu ich święta".

Mama przejęta samopoczuciem dziecka

"Myślałam, że najgorzej na takich imprezach mają ci, co mają małe dzieci. Byłam kiedyś na komunii z córeczką, która miała 3 miesiące, a syn wtedy ledwo skończył 3 lata. Do dziś, jak wspominam tamtą imprezę, czuję na plecach zimny pot. Dzieciaki płakały, było im gorąco, całe przyjęcie wisiały na mnie i nawet nie pomogło kilka cioć i wujków, którzy próbowali zabawić moje starsze dziecko" – opowiada nasza czytelniczka.

"Okazuje się jednak, że tak samo uciążliwym dzieckiem może być kapryśna, nieco rozpieszczona nastolatka. 13-letnia Maja, córka mojej szwagierki, kilka lat temu przeszła w szkole dość przykrą sytuację. Koleżanki z klasy dokuczały jej i wyśmiewały m.in. z powodu wzrostu (była sporo wyższa od nich). Sytuacja skończyła się przeniesieniem Mai do innej szkoły i roczną psychoterapią, a jej mama do dziś ma wyrzuty sumienia, jakby to ona była temu winna.

Siostra mojego męża swoim zachowaniem cały czas stara się rekompensować córce to, co przeszła w poprzedniej szkole i dosłownie skacze wokół niej jak służąca. Mówiłam jej już kilkukrotnie, że nie tędy droga. Na razie wygląda to tak, że matka na nastolatkę chucha i dmucha, a dziewczyna to wykorzystuje, grymasząc i wybrzydzając – począwszy od zakupów ubraniowych, a na żywieniu kończąc".

Rozkapryszona 13-latka

Beata opowiedziała o zachowaniu nastolatki przy stole: "Na wspomnianej imprezie rodzinnej Maja siadła naburmuszona przy stole, bo została usadzona obok młodszego, dość głośnego, rodzeństwa. Założyła ręce przed sobą i tylko przewracała oczami na każde zdanie wypowiedziane do niej przez członków rodziny. Była przy tym opryskliwa, ale rodzice nie zwrócili jej uwagi, choć widzieli to doskonale. Odpowiadała wszystkim półsłówkami i raczej dawała do zrozumienia, że nie ma ochoty rozmawiać.

Jej matka za to dwoiła się i troiła, żeby dziewczyna czuła się dobrze. Podsuwała jej zupę, drugie danie, nakładała na talerz surówkę i mało brakowało, żeby zaczęła ją karmić. Sama przewróciłam oczami, gry powiedziała: 'Majeczko, a może herbatkę i ciasto? Mamusia ci przyniesie, bo widziałam, że jest takie z galaretką, jakie lubisz'. Szwagierka skakała wokół dziecka bardziej niż niejeden rodzic mający pod opieką niemowlaka.

Ta smarkula natomiast z łaską tylko odpowiadała, że ona jeść nie będzie i że 'w ogóle to jedzenie śmierdzi'. Rozumiem, że dziecku po przejściach potrzebna jest czułość, opieka i cierpliwość, ale uważam, że siostra mojego męża naprawdę przesadza. Ciekawa jestem, co wyrośnie z jej Majeczki i czy ta w przyszłości w ogóle doceni starania swojej matki. Patrząc na takie zachowanie rodziców, nie dziwi mnie, że nastolatki błądzą we mgle i bywają nieżyciowe i niesamodzielne" – kończy swoją wiadomość zniesmaczona czytelniczka.

Czytaj także: https://mamadu.pl/183734,wspolczesne-pokolenie-wyginie-dzieci-nie-wiedza-do-czego-to-sluzy