Nastoletni wiek rządzi się swoimi prawami i rodzice często muszą mieć ogromne pokłady spokoju i cierpliwości, by nie popsuć relacji z dzieckiem. Bywa jednak, że młodzież bezczelnie wykorzystuje skłonności rodziców do opiekuńczych zachowań. O takiej "rozkapryszonej nastolatce" napisała do nas Beata.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Otrzymaliśmy wiadomość od Beaty, mamy dwójki dzieci, która postanowiła podzielić się obserwacją dotyczącą nastolatków. Jej refleksja pojawiła się po pewnym rodzinnym spotkaniu: "Widzę, że często piszecie o tym, że dzisiejsze nastolatki są w ogóle nieżyciowe i mają problemy z najprostszymi codziennymi zadaniami. Przyznaję, że często trafiałam na te artykuły, przewracałam oczami i traktowałam je jak dość mocno podkoloryzowane historie.
Nie chciało mi się do końca wierzyć, że takie nastolatki się zdarzają, dopóki sama nie byłam świadkiem podobnej sytuacji. Ostatnio byliśmy z mężem i dwójką naszych dzieci na rodzinnej uroczystości, dokładniej rocznicy ślubu moich teściów. Okrągła rocznica, więc zdecydowali, że zrobią duże spotkanie rodzinne, bo nigdy na takie nie mamy czasu.
Tym razem z okazji 50-lecia zorganizowaliśmy wspólnymi siłami uroczysty obiad, po którym były deser, szampan, a nawet tańce. Moje dzieci mają 7 i 10 lat, więc raczej do imprezy podeszłam na luzie: nie musiałam się stresować płaczącym niemowlakiem, szliśmy tam raczej z mężem i dzieciakami spotkać się z bliskimi, towarzyszyć teściom w dniu ich święta".
Mama przejęta samopoczuciem dziecka
"Myślałam, że najgorzej na takich imprezach mają ci, co mają małe dzieci. Byłam kiedyś na komunii z córeczką, która miała 3 miesiące, a syn wtedy ledwo skończył 3 lata. Do dziś, jak wspominam tamtą imprezę, czuję na plecach zimny pot. Dzieciaki płakały, było im gorąco, całe przyjęcie wisiały na mnie i nawet nie pomogło kilka cioć i wujków, którzy próbowali zabawić moje starsze dziecko" – opowiada nasza czytelniczka.
"Okazuje się jednak, że tak samo uciążliwym dzieckiem może być kapryśna, nieco rozpieszczona nastolatka. 13-letnia Maja, córka mojej szwagierki, kilka lat temu przeszła w szkole dość przykrą sytuację. Koleżanki z klasy dokuczały jej i wyśmiewały m.in. z powodu wzrostu (była sporo wyższa od nich). Sytuacja skończyła się przeniesieniem Mai do innej szkoły i roczną psychoterapią, a jej mama do dziś ma wyrzuty sumienia, jakby to ona była temu winna.
Siostra mojego męża swoim zachowaniem cały czas stara się rekompensować córce to, co przeszła w poprzedniej szkole i dosłownie skacze wokół niej jak służąca. Mówiłam jej już kilkukrotnie, że nie tędy droga. Na razie wygląda to tak, że matka na nastolatkę chucha i dmucha, a dziewczyna to wykorzystuje, grymasząc i wybrzydzając – począwszy od zakupów ubraniowych, a na żywieniu kończąc".
Rozkapryszona 13-latka
Beata opowiedziała o zachowaniu nastolatki przy stole: "Na wspomnianej imprezie rodzinnej Maja siadła naburmuszona przy stole, bo została usadzona obok młodszego, dość głośnego, rodzeństwa. Założyła ręce przed sobą i tylko przewracała oczami na każde zdanie wypowiedziane do niej przez członków rodziny. Była przy tym opryskliwa, ale rodzice nie zwrócili jej uwagi, choć widzieli to doskonale. Odpowiadała wszystkim półsłówkami i raczej dawała do zrozumienia, że nie ma ochoty rozmawiać.
Jej matka za to dwoiła się i troiła, żeby dziewczyna czuła się dobrze. Podsuwała jej zupę, drugie danie, nakładała na talerz surówkę i mało brakowało, żeby zaczęła ją karmić. Sama przewróciłam oczami, gry powiedziała: 'Majeczko, a może herbatkę i ciasto? Mamusia ci przyniesie, bo widziałam, że jest takie z galaretką, jakie lubisz'. Szwagierka skakała wokół dziecka bardziej niż niejeden rodzic mający pod opieką niemowlaka.
Ta smarkula natomiast z łaską tylko odpowiadała, że ona jeść nie będzie i że 'w ogóle to jedzenie śmierdzi'. Rozumiem, że dziecku po przejściach potrzebna jest czułość, opieka i cierpliwość, ale uważam, że siostra mojego męża naprawdę przesadza. Ciekawa jestem, co wyrośnie z jej Majeczki i czy ta w przyszłości w ogóle doceni starania swojej matki. Patrząc na takie zachowanie rodziców, nie dziwi mnie, że nastolatki błądzą we mgle i bywają nieżyciowe i niesamodzielne" – kończy swoją wiadomość zniesmaczona czytelniczka.