Znacie to stwierdzenie, że dzieci w wieku szkolnym potrafią być naprawdę wredne względem rówieśników? Napisała do nas mama, której syn doświadcza ze strony kolegów z klasy nieprzyjemnych docinek. Kobieta postanowiła zareagować i zadzwoniła do mamy jednego z chłopców. Jej reakcja była niemiłym zaskoczeniem.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Mój 8-letni syn jest dość spokojnym, wycofanym chłopcem, który ma dosłownie dwóch bliskich kolegów. Nigdy to jakoś nie było dużym problemem, przyzwyczailiśmy się, że potrzebuje czasu na aklimatyzację w nowych miejscach i sytuacjach. W przedszkolu raczej nie było z tym problemów, panie go znały i dawały mu przestrzeń i czas na oswojenie się z sytuacją czy zawieranie nowych przyjaźni" – zaczyna swój list Monika, mama 8-letniego chłopca.
"Odkąd poszedł w zeszłym roku do szkoły, czasami jest nieco trudniej. Pierwsza klasa, nowe obowiązki i właściwie całkowicie inna codzienna rutyna sprawiła, że synek na początku bardzo słabo radził sobie w szkole. O ile nauka przychodziła mu z łatwością, to zawieranie znajomości było prawie żadne. Kto miał dziecko w wieku szkolnym, ten wie, że dzieci czasami potrafią być naprawdę wredne i nie przebierają w słowach, więc moje wycofane dziecko zakolegowało się w klasie tylko z jednym chłopcem".
Dokuczanie rówieśników
Mama 8-latka opowiada o dokuczaniu mu przez rówieśników: "Kiedy już Jasiek zakumplował się z jednym chłopcem, okazało się, że jakaś grupa naśmiewa się z tego kolegi, że jest gruby. Syn bardzo przeżywał to, że nie umie pomóc koledze, choć starał się go pocieszać i stawać w jego obronie. Nieskutecznie. Potem zaczęły się docinki w jego stronę. Najpierw ktoś naśmiewał się z niego, że przyszedł w spodniach 'dla dzidziusiów', bo miał na nich wzory z jednej z ulubionych bajek.
Obecnie chłopcy w klasie chyba podłapali, że Jasiek wszystkim bardzo się przejmuje i nie umie zwykle odciąć się na głupie zaczepki. Rozmawiałam o tym z wychowawczynią i obiecała, że postara się coś z tym zrobić, ale wiem też, że ona nie zawsze może przy moim dziecku być.
Z synem też rozmawiam, staram się wzmacniać jego pewność siebie i zachęcam go do tego, żeby sam się bronił w nieprzyjemnych sytuacjach. Ostatnio znowu Jasiek wrócił ze szkoły i przyznał podczas odrabiania lekcji, że jeden z kolegów dokuczał mu, szarpiąc go na przerwie za kaptur bluzy. Zdenerwowałam się i uznałam, że takie fizyczne zaczepki to już przesada, bo mogą prowadzić do gorszych sytuacji".
Zaskakująca reakcja matki
"Najpierw do mamy tego chłopca napisałam na Messengerze, ale gdy odczytała wiadomość i nie odpisała, postanowiłam zadzwonić. Kiedy odebrała, opowiedziałam jej o ostatniej sytuacji i zapytałam, czy możemy coś z tym zrobić, spotkać, się porozmawiać. Przyznałam, że nie chcę awantur, ale uważam, że nie można przyzwalać dzieciom na zachowania, które kiedyś mogą przerodzić się w przemoc.
Z telefonu usłyszałam parsknięcie, a następnie mama tego chłopca powiedziała, że chyba jednak trochę przesadzam. Według niej dzieci nie zrobiły nic złego, bo sama najlepiej powinnam wiedzieć 'jacy bywają chłopcy w tym wieku'. Powiedziała, że ona nie zamierza reagować, bo nie czuje potrzeby i jeśli mój syn czuje się pokrzywdzony, to niech się zacznie bronić.
Dała mi do zrozumienia, że wychowuję fajtłapę, która nie umie się sama obronić, i rozłączyła się. Mnie zamurowało, ale mam nadzieję, że ta sytuacja doprowadzi do jakiejś zmiany w zachowaniu tego chłopca. Nie wierzę, że po takim telefonie jego mama naprawdę nie zwróci mu choć raz uwagi. Postanowiłam już, że jeśli sytuacje będą się powtarzały, pójdę z tym do dyrekcji szkoły" – kończy swój list zaniepokojona czytelniczka.
Gdzie szukać pomocy?
Jeśli ty lub twoje dziecko potrzebujecie pomocy dotyczącej zdrowia psychicznego, nie czekaj i skontaktuj się z odpowiednimi organizacjami, które udzielają wsparcia osobom zmagającym się z chorobami psychicznymi i zaburzeniami.