Od jakiegoś czasu skandynawskie kraje małymi krokami zmieniają swój system edukacyjny. Odchodzą od obowiązkowych komputerów i technologii w szkole, wracają do tradycyjnego odręcznego pisania w zeszytach na lekcjach. Badania pokazują bowiem, że wprowadzenie do szkół rozwiązań cyfrowych sprawiło, że dzieci i młodzież zaczęły za bardzo polegać na urządzeniach, przez co rozwój ich mózgów w niektórych obszarach znacznie zwolnił.
Istnieją również badania, które jasno pokazują zależności nie tylko między technologią a rozwojem dziecka, ale między korzystaniem ze smartfonów a zachowaniami przemocowymi. Badania, które przeprowadziła w latach 2010-2018 na norweskich uczniach Sara Abrahamsson z Norweskiego Instytutu Zdrowia Publicznego, pokazały, że dzieci, które w szkole mają wprowadzony zakaz przynoszenia telefonów, zachowują się inaczej niż rówieśnicy.
Chodziło przede wszystkim o interakcje z kolegami i koleżankami w szkole. Okazało się bowiem, że kiedy wprowadzono zakaz posiadania telefonu w szkole, dzieci i młodzież stały się spokojniejsze, mniej agresywne i przejawiające bardziej przyjazne nastawienie do otoczenia.
O ciekawych wynikach badania na swoim Facebooku opowiedziała Jowita Michalska, twórczyni cyfrowa, która w mediach społecznościowych opowiada o sztucznej inteligencji, rynku pracy i edukacji technologicznej. "Po trzech latach obowiązywania tej polityki liczba wizyt u specjalistów ds. zdrowia psychicznego spadła o 60 proc. – a najbardziej skorzystały na tym dziewczęta z rodzin o niższych dochodach. Nie odnotowano większego wpływu na wyniki w nauce chłopców, ale zarówno chłopcy, jak i dziewczęta doświadczyli o 43-46 proc. mniej nękania po odłożeniu telefonów" – napisała Michalska po dodaniu do posta linku do wspomnianych badań.
Okazuje się więc, że brak telefonów w szkole zmniejszył prawie o połowę zachowania agresywne wśród dzieci względem rówieśników. Drugim istotnym aspektem jest to, jak bardzo brak smartfonów w czasie lekcji i przerw wpłynął na stan zdrowia psychicznego dzieci. Można dedukować, że uczniowie, którzy nie mieli na terenie placówek telefonów, w czasie lekcji byli bardziej skupieni na tym, co dzieje się w klasie.
Różnica zapewne w dużym stopniu dotyczyła też przerw. Dzieci i młodzież, które w czasie przerwy nie miały możliwości zagłębienie się w wirtualny świat w telefonie, w pewien sposób zostały zmuszone do tego, by być tu i teraz. Można wnioskować, że dzięki brakowi telefonów zajęły się pielęgnowaniem relacji z rówieśnikami, podjęły się na przerwach rozmów i wspólnych aktywności, które pozytywnie wpłynęły na ich psychikę i emocje.
W dzisiejszym świecie, w którym naprawdę dużo osób poniżej 18. roku życia zgłasza problemy psychiczne i emocjonalne, spadek o 60 proc. liczby wizyt u specjalistów psychologii i psychiatrii naprawdę robi wrażenie. Być może taki prosty ruch jak rezygnacja z technologii w czasie, kiedy dzieci i młodzież się uczą i spędzają czas z rówieśnikami, mogłaby znacznie wzmocnić zdrowie psychiczne najmłodszych.
Warto też zaznaczyć, że ogromne problemy natury psychicznej dzieci i nastolatki zaczęły zgłaszać w czasie trwania pandemii COVID-19, kiedy trwała izolacja, a szkoły nauczały wyłącznie zdalnie. To pokazało, że ekrany nie są w stanie zastąpić prawdziwych relacji z drugim człowiekiem i negatywnie wpływają na samopoczucie dzieci, które nie mogą mieć fizycznego kontaktu z kolegami i koleżankami.
W komentarzach pod postem Michalskiej pojawiły się głosy rodziców, którzy przyznali, że w szkołach ich dzieci zakazy zostały wprowadzone przez dyrekcję (czyli oddolnie) i faktycznie dobrze się sprawdzają. Dlaczego by więc nie wprowadzić takiego przepisu odgórnie dla wszystkich placówek edukacyjno-oświatowych? Być może taki krok wpłynąłby pozytywnie na ich zdrowie psychiczne i samopoczucie? Co sądzicie o takim rozwiązaniu? Jesteście za tym, by uczniowie nie korzystali ze smartfonów w szkole?
Źródło: facebook.com, ideas.repec.org, openaccess.nhh.no