Plany noworoczne mają to do siebie, że rzadko wystarcza nam motywacji do ich realizacji. Ile razy obiecywaliśmy sobie rzucić palenie, więcej się gimnastykować, czy chodzić wcześniej spać! Na fali tej energii, która płynie z obietnicy, wytrzymywaliśmy w swym postanowieniu kilka, no może kilkanaście dni, by potem wrócić – niepostrzeżenie – na stare tory.
Są jednak takie sprawy, które naprawdę warto zrewidować, nie tylko dlatego, że zaczął się nowy rok. To te, które dotyczą naszego zdrowia i kontaktów z innymi ludźmi. Jedną z nich może być, na przykład, uregulowanie stosunków z naszą... komórką. Być może wiele z nas zauważyło, że nieco zbyt długo przebywa w wirtualnym świecie.
Przeglądamy wiadomości, by zawsze być na bieżąco, udzielamy się na portalach społecznościowych, w przekonaniu, że jeśli nas tam nie ma, to nie istniejemy, bezmyślnie scrollujemy rolki na Instagramie. I kolejna godzina mija. Mój znajomy opowiedział mi, jak przez zapatrzenie w komórkę ignorował dziecko:
"Zawsze ja kąpię synka, taki mamy podział obowiązków z żoną. Tego dnia, jak zwykle, nalałem mu wody do wanny i gdy mały się kąpał, usiadłem na sedesie. On wrzucił do wody butelki z szamponem i mydłem, łódkę i kubeczek i wyglądał na zupełnie zadowolonego. Sądząc, że nie chce, żebym go obserwował, wziąłem do ręki komórkę. Sprawdziłem pocztę, Instagram i Facebook.
Na chwilę zerknąłem na synka i nasze spojrzenia się spotkały. Uśmiechnął się. Jednak gdy z powrotem przeniosłem wzrok na komórkę, rozpłakał się. Wtedy weszła do łazienki żona, owinęła go w ręcznik i wyniosła: 'Płacze, bo nie zwracasz na niego uwagi' - rzuciła do mnie ze złością, i wcale jej się nie dziwię. To nie pierwszy raz, kiedy machinalnie przedłożyłem komórkę nad to, co robi moje dziecko".
Podobne historie przydarzają się każdemu i każdej z nas. W dzisiejszych czasach technologia pochłania nas niczym ruchome piaski. Wciąga tak, że naprawdę trudno jest się wyrwać z jej szponów. Natomiast wydaje mi się, że najgorzej jest wtedy, kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy. To tak jak z każdym uzależnieniem. Jeśli w pewnej chwili zatrzymasz się i zauważysz, że życie przecieka ci przez palce, bo ciągle tkwisz w jakimś wirtualnym świecie, to już połowa sukcesu.
Narzekamy, że nasze dzieci uzależnione są od internetu, gier, bajek, ale my wcale nie jesteśmy pod tym względem czyści. Jasne, nasz układ nerwowy jest już ukształtowany, więc prawdopodobnie mniej złego wyrządza komórka nam niż młodym organizmom. Nie znaczy to jednak, że nie ma ona na nas negatywnego wpływu.
Od ciągłego patrzenia w ekran niszczy nam się wzrok, dostajemy „wdowiego garbu”, krzywi nam się sylwetka, boli kręgosłup. To na poziomie fizycznym. Ale czytając różne głupoty, miesza nam się także w głowach, kolokwialnie mówiąc. A co najgorsze, wielogodzinne korzystanie z komórki fatalnie wpływa na nasze relacje. Widok dwojga ludzi siedzących w kawiarni – na randce – i zapatrzonych w swoje ekrany nie potrzebuje chyba żadnego komentarza.
Przez ciągłe korzystanie z komórki umyka nam to, co najważniejsze. Wciąż wlepiamy wzrok w mały ekranik, zamiast patrzeć na nasze małe dzieci, które z każdym dniem są coraz starsze, a tego straconego czasu nikt nam przecież nie zwróci. Co to za zabawa, kiedy obok klocków wciąż kładziesz komórkę i zerkasz na nią co chwila? Dziecko czuje, że nie jesteś z nim na sto procent. Wciąż dopytuje: "mamo widzisz, patrzysz?". "No zobacz".
W ustawieniach smartfona jest taki licznik, który pokazuje, ile czasu danego dnia telefon był aktywny. Nawet jeśli uważasz, że ten problem, o którym piszę, ciebie nie dotyczy, sprawdź sobie, ile czasu spędziłaś już dziś w komórce – tak z czystej ciekawości. Gwarantuję, że większość z nas będzie zaskoczona. Absolutnie nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile życia zabiera nam to urządzenie.
Jak już wybałuszysz oczy, widząc tę liczbę, załóż sobie, że odtąd nie będziesz przekraczać... no ile? 3, 2 godzin dziennie? W skali roku 2 godziny to już jest miesiąc! A może wystarczy tylko jedna godzina? Czy to możliwe? Namawiam gorąco do przeprowadzenia w nowym roku takiego eksperymentu na własnym organizmie. Warto też zrobić bilans zysków i strat. Mniej komórki to więcej... rozmów z mężem, śmiechu dziecka, uczucia spokoju, mniej stresu, lepszy sen... co dopiszesz?
Czytaj także: https://mamadu.pl/131481,odebralam-synowi-komorke-nie-zdawalam-sobie-sprawy-co-z-tego-wyniknie