
O stanie psychicznym dzieci i młodzieży dziś mówi się bardzo dużo. Nie tylko w kontekście braków kadrowych w psychiatrii dziecięcej, ale też ze względu na roczną izolację od rówieśników. Napisała do nas Dorota, która jest szkolnym psychologiem w podstawówce na północy kraju. Przyznaje, że sytuacja młodzieży jest dramatyczna.
Niech wrócą, jak najszybciej
"Kiedy widzę, jak rodzice piszą petycje, że dzieci nie powinny wracać na ostatni miesiąc do szkoły, to nie wiem, czy zdają sobie sprawę, co dzieje się z uczniami, jakie dramaty rozgrywają się już nie tylko w ich głowach" - zaczyna swoją opowieść. W dalszej części listu pisze, że od 12 lat jest psychologiem w publicznej szkole podstawowej na Kaszubach.Dzieci ze zdalnego, też potrzebują pomocy
"W ostatnie dwa miesiące pomogliśmy skierować na oddziały psychiatryczne trzy uczennice z naszej szkoły, w tym piątoklasistę, która sama zadzwoniła do mnie, że ma myśli samobójcze" - pisze Dorota. Dziewczynka wcześniej nie korzystała z pomocy psychologicznej, tak jak dwie uczennice klasy siódmej, które również przebywają w szpitalu.Oni wszyscy cierpią
Każde dziecko, które trafia do Doroty, zachowuje się inaczej, niż przed pandemią. "Widać pustkę w ich oczach, wszyscy stali się bardziej egocentryczni, zupełnie nie odnajdują się w żadnym środowisku" - zauważa psycholog. Dodaje, że rodzice nie wiedzą, jak pomóc dzieciom, bo często sami potrzebują pomocy, a w mniejszych miejscowościach, to nadal temat tabu.Może cię zainteresować także: Afera wśród rodziców o powrót dzieci do szkół. Czy na 30 dni ma to sens?