A gdyby tak na lekcjach można było jeść i pić? Wychodzić do toalety bez pytania o zgodę? Nie odpowiadać przy tablicy, jeśli nie ma się na to ochoty? To tylko kilka zasad, które wprowadziła w swojej klasie nauczycielka Justyna Filipiak, twórczyni profilu @okiempedagoga na TikToku. Koledzy i koleżanki po fachu wróżą jej szybkie wypalenie zawodowe, a ona robi swoje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Zawsze najpierw bądź człowiekiem, dopiero później nauczycielem" – napisała w jednym z filmów Filipiak, nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej. Choć film przeszedł na TikToku niemal bez echa, pojawiło się pod nim kilka komentarzy innych nauczycielek: że widać, że jest młoda, że za kilka lat jej się odechce, że się wypali, że człowiekiem można być dla rodziny, a nauczanie to praca, nie misja charytatywna.
Nie jestem nauczycielką, ale wiem, że nauczanie to praca – wyczerpująca, wymagająca, odpowiedzialna i bardzo często niedoceniana. Rozumiem frustrację pedagogów, ich zmęczenie ciągłym odpieraniem ataków.
Filipiak jest jednak żywym dowodem, że przy współpracy z rodzicami, wzajemnym zrozumieniu, można wypracować model nauczania, w którym wszyscy są najpierw ludźmi: nauczyciele, rodzice i dzieci. Film, w którym pedagożka opowiada o 10 zasadach praktykowanych w jej klasie, wyświetlono ponad 700 tys. razy.
Tym razem w komentarzach... zachwyt. Ze strony uczniów ubolewających, że ich nauczyciele nie mają takiego podejścia, rodziców, którzy "życzą sobie takich nauczycieli dla swoich dzieci" i innych pedagogów podkreślających, że te zasady to po prostu respektowanie praw uczniów, a nie żaden wymysł. Pojawiły się nawet sugestie, że Filipiak jest idealną kandydatką na ministrę edukacji.
10 zasad, które mogłyby odmienić polską szkołę
Jakie to zasady?
Uczniowie i uczennice mogą pić na lekcjach, pod warunkiem że korzystają z wielorazowych butelek lub bidonów w stylu kubków niekapków.
W klasie można siedzieć bez butów – nie trzeba ich zakładać przed podejściem do tablicy.
W czasie zajęć można jeść zdrowe przekąski, np. warzywa czy owoce, pod warunkiem że nie znajdują się w szeleszczących opakowaniach, które mogłyby zakłócać pracę całej klasy.
Uczniowie i uczennice, którzy muszą skorzystać z toalety, po prostu o tym informują i wychodzą.
Celowe popełnianie błędów na tablicy, dzięki czemu dzieci mogą wykazać się czujnością na lekcji, ale też zrozumieć, że popełnianie błędów jest normalnym elementem procesu uczenia się i może zdarzyć się każdemu.
Prowokowanie dyskusji i zachęcanie do wyrażania swojego zdania, nawet jeśli jest ono inne niż zdanie nauczyciela czy pozostałych uczniów.
Nikt nie jest zmuszany do czytania na głos lub odpowiadania przy tablicy.
Ławki ustawione są inaczej niż zazwyczaj, tak by uczniowie mogli pracować na lekcjach w mniejszych grupach.
Słodycze można jeść tylko w piątki. Piątek jest też dniem, w którym uczniowie mogą robić zakupy w szkolnym sklepiku.
80 proc. czasu na lekcji dzieci spędzają na pracy w parze lub w grupie.
Oczywiście, że przy niemal każdej z tych zasad może pojawić się jakieś "ale". Bo jak ktoś ma mizofonię, to chrupanie marchewki przez kolegę z ławki obok będzie mu przeszkadzać. Bo jeśli ktoś woli pracować indywidualnie, w pracy w grupie może nie realizować w pełni swojego potencjału. Bo pozwalanie, by uczniowie chodzili w skarpetkach po brudnej podłodze, jest po prostu... dziwne. I tak dalej, i tak dalej.
Pedagożka sama wie, że mogą one zostać uznane za kontrowersyjne przez wielu nauczycieli – mówi o tym na początku filmu. Jednak to dzięki tym zasadom – uzgodnionym z rodzicami na zebraniu – Filipiak udało się stworzyć bezpieczną przestrzeń, w której uczniowie czują się swobodnie. Jestem przekonana, że wielu nauczycieli chciałoby wprowadzić podobne zasady w swoich klasach, ale dyrekcja im tego nie umożliwia. W jednym z komentarzy pojawił się głos ucznia, który również miał taką nauczycielkę, jednak po wizytacji z kuratorium musiała całkowicie odejść od swoich niekonwencjonalnych – jak na polską szkołę – metod.
Mimo wszystko to ciekawy punkt wyjścia do dyskusji o polskim systemie szkolnictwa. Jesteś nauczycielem i chcesz podzielić się swoją opinią? A może masz przemyślenia dotyczące tych zasad z perspektywy rodzica? Napisz do mnie na adres hanna.szczesiak@mamadu.pl lub na adres mamadu@natemat.pl.