Jakie zmiany potrzebne są w polskim systemie oświaty? Od kogo powinniśmy czerpać wzorce? Co zrobiłby Janusz Korczak, gdyby dziś żył? Odpowiedzi na te i inne pytania próbuje znaleźć prof. UK, dr hab. Mirosław Grewiński, rektor Uczelni Korczaka.
Reklama.
Reklama.
Katarzyna Rapczyńska-Lubieńska:Obecnie polskie szkoły przechodzą ogromną transformację. Prawdopodobnie są to największe zmiany w ciągu ostatnich kilku dekad. To okazja, aby przywołać słynną postać, jaką był Janusz Korczak. Dlaczego to właśnie jego idee powinny być źródłem inspiracji?
Prof. UK, dr hab. Mirosław Grewiński: Janusz Korczak był nie tylko pedagogiem, ale również pisarzem, publicystą i działaczem społecznym. Przez całe życie pokazywał, jak ważne są prawa dziecka, a także budowanie więzi i wychowywanie w duchu partnerstwa. Jego idee są inspirujące, ponieważ bazują na pewnym uniwersalnym systemie wartości. Z jednej strony Korczak stworzył system, który bazuje na indywidualnym podejściu do dziecka, z drugiej bardzo cenił sobie działania grupowe. Mówił również o tym, w jaki sposób nauczyciele powinni traktować dzieci. Dlatego tak ważne jest kształcenie nauczycieli w tym zakresie.
Jak pan ocenia kondycję współczesnej polskiej szkoły? Potrzebne są zmiany w systemie nauczania?
Zmiany są potrzebne, ale dobrze byłoby je dostosować do współczesnych warunków. Pamiętajmy, że nowa generacja jest zupełnie inna niż nasze pokolenie. Choćby z tego względu, że dzisiejsi uczniowie wychowują się w świecie cyfrowym. Warto zadać sobie pytanie, co dziś zrobiłby Korczak. Z pewnością nie byłby przeciwny nowym technologiom, ale sugerowałby, jak korzystać z nich w sposób odpowiedzialny.
Być może wprowadziłby taki przedmiot jak edukacja medialna czy higiena cyfrowa.
Kto wie? Dzieci, młodzież powinna umieć odróżniać mądre treści od niewłaściwych. Żyjemy w erze fake newsów oraz nadmiaru treści, które powodują chaos i przebodźcowanie. A gdyby tak nauczyć dzieci wybierać to, co jest naprawdę wartościowe? Wydaje mi się, że edukacja medialna jest bardzo potrzebna, dlatego w miejsce "odchudzonej" podstawy programowej, warto byłoby wprowadzić więcej użytecznych przedmiotów, takich jak informatyka czy języki obce.
Zamiast stawiać oceny, powinniśmy koncentrować się na potrzebach uczniów. Tak właśnie radziłby Korczak?
Jeżeli chodzi o nasze placówki, czyli szkoły podstawowe, licea oraz uczelnię, stosujemy tzw. oceny opisowe. Dzięki temu można ocenić każdą osobę indywidualnie, bez porównywania z innymi uczniami. To dużo lepsza praktyka niż stawianie "cyferek", które nie są żadną informacją zwrotną. Wydaje mi się, że problemy i traumy, z jakimi zmagamy się w dorosłym życiu, w dużej mierze wynikają z niewłaściwego oceniania. Poza tym każdy z nas może mieć zupełnie inne kompetencje. Jedni mają zdolności analityczne, a drudzy humanistyczne. Nie należy uczniów deprecjonować i właśnie w tym kierunku powinna iść reforma oświaty.
Z jednej strony mamy nauczycieli, z drugiej rodziców. Kto pana zdaniem ma większy wpływ na kształtowanie młodzieży?
Uważam, że większy wpływ powinni mieć rodzice. To najważniejsze osoby w życiu dziecka, które często pełnią rolę autorytetu. Oczywiście mówię tu o klasycznym modelu rodziny, wyłączając skrajne przypadki, takie jak rodziny dysfunkcyjne. Jeżeli dziecko wychowuje się w rodzinie patologicznej, większy wpływ na jego wychowanie powinna mieć szkoła. Poza tym mamy jeszcze wpływ środowiska, na które składają się krewni, przyjaciele czy lokalna społeczność. Co za tym idzie? Edukacja to nie tylko szkoła. Możemy rozwijać się w różnych przestrzeniach, np. podróżując, czytając książki, a nawet spędzając czas w sieci. Jeśli chodzi o szkołę…
Co szkoła powinna dzisiaj dawać młodym ludziom?
Po pierwsze, powinna przekazywać uczniom pewien pakiet wartości i zasad, jakimi trzeba kierować się w życiu. Po drugie – uczyć tolerancji, otwartości oraz umiejętności pracy w zespole. Po trzecie – przygotowywać młode osoby do życia. Świetnym przykładem jest szkoła fińska, gdzie uczniowie otrzymują mnóstwo wiedzy praktycznej. Mają m.in. takie przedmioty jak gotowanie czy opieka nad osobami starszymi. Szkoła uczy ich też otwartości na ludzkie problemy, np. niepełnosprawność. W polskiej szkole tego brakuje. Zamiast tego dzieci są przeładowane mnóstwem niepotrzebnej wiedzy.
Mówi pan o działaniach prospołecznych w Finlandii. A czy Polacy cechują się dużą wrażliwością? Lubimy pomagać innym?
Owszem, lubimy. Tyle że działamy raczej w kontekście zrywu społecznego. Pomagamy, gdy jest jakaś sezonowa akcja albo wstrząsające wydarzenie. Najlepszym przykładem jest WOŚP, który co roku gromadzi całą masę wolontariuszy. Podobnie było wtedy, gdy wybuchła wojna w Ukrainie. Poczuliśmy w sobie misję i pewną zbiorowość. W pomaganiu nie chodzi jednak o to, by robić to od czasu do czasu. Wolontariaty powinny być częścią systemu. W niektórych krajach jest tak, że poświęca się kilka godzin w tygodniu na pomoc innym. Ludzie robią to dobrowolnie i regularnie.
Pomaganie jest najwyższą formą empatii, a wolontariat jest tego dobrym przykładem. Co zrobić, aby działania charytatywne nie były tylko sporadyczne?
Sądzę, że wiele zależy od edukacji w tym zakresie. Warto byłoby zacząć od praktykowania akcji wolontariackich w szkołach, które byłyby częścią programu edukacyjnego. Wyobraźmy sobie, że żyjemy w kraju, w którym raz w tygodniu pomagamy dobrowolnie innym ludziom. Taka praktyka uczyłaby dzieci i młodzież wrażliwości oraz chęci pomagania. Gdyby szkoła potrafiła w ten sposób kształtować postawy uczniów, wolontariat mógłby stać się częścią ich życia. Byłby tak samo naturalnym nawykiem jak uprawianie sportu, chodzenie do kina czy spotykanie się z przyjaciółmi.
Prof. UK, dr hab. Mirosław Grewiński jest politykiem społecznym, rektorem Uczelni Korczaka. Był dwukrotnym stypendystą Fundacji na rzecz Nauki Polskiej. Współpracował jako ekspert oraz szkoleniowiec m.in. z Kancelarią Prezydenta RP, Kancelarią Prezesa Rady Ministrów i Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej.