W relacjach z ludźmi większość z nas kieruje się emocjami i intuicją. W związkach często jest tak, że jedna strona jest w czymś mocniejsza od drugiej, dzięki czemu pięknie się ze sobą uzupełniamy. Przez to możemy działać zespołowo ze swoim partnerem/swoją partnerką. Taki układ ma swoją nazwę: to metoda "lidera".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Współpraca w związku i uzupełnianie się poprzez delegowanie zadań zależnie od umiejętności i predyspozycji sprawia, że równoważymy się na różnych płaszczyznach. Kiedy zaczynamy się z kimś spotykać i decydujemy się na wejście w związek, rzadko kiedy patrzymy obiektywnie na cechy charakteru i usposobienie drugiej strony. Warto jednak pamiętać, że dzięki niektórym cechom, które ma druga strona (a my ich nie mamy), czasami łatwiej stworzyć udany związek i relację opartą na zgodności.
Mówi o tym w jednym ze swoich tiktoków Cassidy Skelton, mama niemowlaka i influencerka zajmująca się zdrowiem psychicznym i emocjami. W jednym ze swoich nagrań Cassidy mówi o tym, jakie cechy były dla niej ważne, gdy decydowała się na związek. "Razem z moim narzeczonym stosujemy w życiu zasadę 'kapitana', co oznacza, że dzielimy się odpowiedzialnością za poszczególne dziedziny naszego wspólnego życia. Dzięki temu jedna z osób może bez zbyt skomplikowanego myślenia podążać za tą drugą w niektórych kwestiach" – opowiada w nagraniu młoda mama.
W tej strategii nie chodzi o to, by uchylać się od obowiązków i odpowiedzialności, tylko o to, by tak rozplanować wszystko, aby każda z dwóch osób w związku mogła zająć się rzeczami, w których czuje się dobrze i pozwoliła tym sposobem nieco odetchnąć tej drugiej stronie.
Metoda "lidera" lub "kapitana"
Cassidy metodę określa się mianem "kapitana" lub "lidera". Chodzi o to, by każda ze stron w związku, pomyślała o swoich mocnych stronach i wzięła na siebie sprawy, w których czuje się pewnie. W dalszej części filmu kobieta opowiada, że to jej narzeczony jest najemcą w wynajmowanym mieszkaniu, bo genialnie odnajduje się w kontaktach z ludźmi, ale to ona jest lepsza w zarządzaniu finansami, więc jej obowiązkiem są opłaty czynszowe.
Cassidy mówi o tym, że zasada doskonale działa w różnych sferach życia, także takich typowo domowych jak pranie, sprzątanie, gotowanie. Partnerzy delegują sobie zadania, dzięki czemu widzą, że potrafią działać jako drużyna i świetnie się uzupełniają.
Influencerka wspomina, że od tej związkowej zasady jest tylko jeden wyjątek: opieka nad dzieckiem. W tej kwestii Cassidy i jej partner jeszcze przed narodzinami dziecka ustalili, że dla obydwojga to ważne zadanie i chcą razem opiekować się i wychowywać dziecko. Nie jest tak, że tylko ona zajmuje się dzieckiem (bo m.in. karmi je piersią). Dotyczy to również spacerów, zmiany pieluchy, wstawania w nocy do płaczącego niemowlaka i innych obowiązków, które względem potomstwa mają rodzice.
Świetny sposób czy wygodnictwo?
W komentarzach pod filmem odbiorcy są zachwyceni i przyznają, że wielu z nich stosowało tę metodę intuicyjnie w swoich domach i nawet nie wiedziało, że to jakaś "metoda". Część przyznała jednak z obawą, że nie zawsze to dobry sposób, bo może być tak, że nagle związek się rozpadnie lub z losowych przyczyn jeden z partnerów zostanie sam i wtedy nie będzie umiał stawić czoła wielu nowym, nieznanym zobowiązaniom.
A wy co sądzicie o takie metodzie? To fajne rozwiązanie dla par na współpracę czy może świetna metoda, żeby wygodnie odsuwać od siebie zadania, w których nie czujemy się dobrze? Delegowanie zadań, w których nie jesteśmy pewni siebie, to z jednej strony świetny pomysł na współpracę. Może czasami jednak sprawiać, że w niektórych kwestiach kobieta lub mężczyzna nie będzie całkiem samodzielną jednostką. A to może stanowić spory problem, kiedy dojdzie np. do rozstania.