mamDu_avatar

Takiego pokolenia psycholożka jeszcze nie widziała. 90 proc. rodziców o niczym nie wie

Hanna Szczesiak

06 lutego 2024, 14:04 · 3 minuty czytania
– Kiedy opowiadam ludziom o rzeczach, z jakimi na co dzień mam do czynienia w swoim gabinecie, śmieją się, nie wierzą mi albo po prostu są w szoku – mówi Catherine Knibbs, brytyjska psychoterapeutka pracująca m.in. z dziećmi doświadczającymi traumy. W większości przypadków rodzice nie mają pojęcia, z czym zmagają się ich dzieci.


Takiego pokolenia psycholożka jeszcze nie widziała. 90 proc. rodziców o niczym nie wie

Hanna Szczesiak
06 lutego 2024, 14:04 • 1 minuta czytania
– Kiedy opowiadam ludziom o rzeczach, z jakimi na co dzień mam do czynienia w swoim gabinecie, śmieją się, nie wierzą mi albo po prostu są w szoku – mówi Catherine Knibbs, brytyjska psychoterapeutka pracująca m.in. z dziećmi doświadczającymi traumy. W większości przypadków rodzice nie mają pojęcia, z czym zmagają się ich dzieci.
Zdaniem terapeutki Catherine Knibbs 90 proc. rodziców nie wie, z jakimi problemami mierzą się ich dzieci. Fot. cottonbro studio/Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

– Jestem terapeutką dziecięcą z ponad 12-letnim doświadczeniem, ale takich dzieci, jak te, które trafiają do mojego gabinetu w ostatnim czasie, nigdy nie widziałam – tymi słowami psychoterapeutka zaczyna jeden ze swoich najnowszych filmów zamieszczonych na Instagramie. Brzmi niepokojąco? To dobrze – powinno.


Catherine Knibbs jest psychoterapeutką, autorką książek, mówczynią TEDx i mamą. Pracuje z dziećmi i dorosłymi, którzy doświadczyli lub doświadczają traumy. Jednym z kluczowych obszarów jej pracy jest cybertrauma, czyli rodzaj traumy wywołany prześladowaniem lub znęcaniem się w sieci czy dostępem do niechcianych treści o charakterze pornograficznym albo propagującym przemoc. Chociaż każdy z nas jest w jakimś stopniu narażony na doświadczenie cybertraumy, ryzyko wystąpienia jej u dzieci i młodzieży jest najwyższe.

Dzieci stały się ofiarami nowych technologii

Zdarza się, że do gabinetu Knibbs trafiają dzieci poniżej 10. roku życia – co psychoterapeutka kilkakrotnie podkreśla – przejawiające ekstremalne zachowania seksualne (Knibbs nie tłumaczy dokładnie znaczenia tego pojęcia, ale zwykle tym określeniem nazywa się takie zjawiska jak nadmierna masturbacja, cyberseks, korzystanie z pornografii).

– Przychodzą do mnie młodzi chłopcy, którzy opowiadają mi, jak znęcają się nad swoimi ciałami, bo są tak zdesperowani, by "przypakować". Dokładnie tak jak influencerzy fitness, których obserwują w mediach społecznościowych – mówi Knibbs.

Inne zjawiska, które zaobserwowała to:

  • grooming (w kontekście dzieci to zaprzyjaźnianie się z dzieckiem i zdobywanie jego zaufania, by następnie wykorzystać je seksualnie)
  • sextortion (pozyskiwanie od dzieci materiałów o charakterze seksualnym, a następnie szantażowanie ich pod groźbą, że jeśli nie spełnią żądań oprawcy, ich zdjęcia czy filmy zostaną udostępnione w sieci lub przekazane konkretnym osobom, np. rodzicom czy nauczycielom)
  • cyberprzemoc (słowne znęcanie się na forach lub za pośrednictwem komunikatorów internetowych)
  • zaburzony obraz własnego ciała.

Rodzice nie wiedzą, co się dzieje

– Kiedy rozmawiam z tymi dziećmi, w 90 proc. przypadków ich rodzice nie mają pojęcia, co się dzieje – mówi psychoterapeutka. Jej zdaniem problem jest na tyle poważny, że jeśli nie zaczniemy już dziś go naprawiać, czeka nas "lawina" podobnych przypadków – dzieci i nastolatków doświadczających traumy wywołanej niekontrolowanym dostępem do internetu.

Knibbs używa dosadnego języka. Mówi wprost: – Chcę, żeby rodzice w końcu przestali mieć swoje dzieci w du*ie, żeby zaczęli się interesować (używa anglojęzycznego wyrażenia to give a shit).

Kiedy rodzice zostają zaangażowani w proces terapii, kiedy zaczynają współpracować z dzieckiem i psychoterapeutą, kiedy zaczynają zgłębiać problem i go rozumieć, praca z dzieckiem jest o wiele łatwiejsza i przynosi lepsze rezultaty niż w przypadku, gdy dziecko jest pozostawione samo sobie.

Problem jest na tyle poważny, że kontrola rodzicielska smartfonów i innych urządzeń elektronicznych, z których korzystają dzieci, wydaje się niezbędna. Ważniejsze jednak od instalowania oprogramowania kontrolującego dziecko jest budowanie zaufania. Jeśli dziecko nie ufa rodzicowi, jeśli nie wie, że może z nim porozmawiać na każdy temat, może mu się zwierzyć, nawet najlepsza aplikacja nie pomoże.

Czytaj także: https://mamadu.pl/150339,przemoc-w-internecie-sos-wioski-dzieciece-z-kampania-spoleczna-o-cyberprzemocy