Lada moment pierwsze województwa rozpoczną zimowe ferie. Większość rodziców już dokładnie wie, jak ich pociechy spędzą te dwa tygodnie. "Irytuje mnie to ocenianie i sugerowanie, że powinnam zaplanować coś ambitniejszego dla mojego dziecka" – denerwuje się Jagoda. Kobieta nie widzi nic złego w tym, że jej córka, zamiast szaleństw na stoku, zazna trochę... lenistwa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Za nami sporo rodzinnych spotkań i wizyt znajomych. Wśród wielu rozmów na przeróżne tematy powtarzało się jednak jedno pytanie do mojego dziecka. Reakcja rozmówców na odpowiedź córki mocno mnie zirytowała.
Pierwsza tura zimowych ferii rozpoczyna się już 15 stycznia. Nie bardzo mi się to podoba. Oznacza to, że teraz po świętach będą to bardzo intensywne dwa tygodnie, bo 'zaraz koniec semestru i ferie'. Temat zaciekawił zarówno rodzinę, jak i znajomych, którzy usilnie dopytywali moje dziecko w święta i sylwestra: 'Ola, gdzie jedziesz w tym roku na ferie?'. Gdy padała odpowiedź, że nigdzie, na ich twarzach pojawiało się olbrzymie niezrozumienie i konsternacja. Dopytywali, czy nas nie stać, może przegapiliśmy termin albo zapisaliśmy córkę na jakieś fajne półkolonie...
Nikomu nie dzieje się krzywda
Uważam, że to bardzo nie w porządku. Po pierwsze, można zadać pytanie 'jakie masz plany na ferie?', albo 'co będziesz robiła w ferie?', bez sugerowania, że 'musi' to być wyjazd. Po drugie, co jest złego w tym, że dziecko będzie leniło się w domu?
Choć teraz była świąteczna przerwa, to dzieciaki są zmęczone po intensywnym pierwszym półroczu. Jeśli moje dziecko uważa, że wypocznie, śpiąc do południa, czytając książki, malując i grając w gry, to czemu ma tego nie robić? Nawet jeśli będzie od rana do wieczora oglądać TV. Przecież w ciągu roku szkolnego totalnie nie ma na to czasu. Jeśli będzie miała ochotę, pojedziemy do kina, na basen lub do muzeum, a jeśli nie to też dobrze.
Po co to wpędzanie w poczcie winy?
Współcześni rodzice mają jakąś obsesję na punkcie planowania absolutnie każdej minuty życia swoich pociech. Musi być ciekawie, ambitnie i na pokaz. Jeśli dziecko lubi narty lub snowboard, to obóz faktycznie może być fajnym pomysłem. Jeśli jeździ cała rodzina to jeszcze lepiej, ale skro sporty zimowe nas nie interesują, to po co mam wyrzucać kasę w błoto i gnać na drugi koniec Polski lub Europy? Po co mam nakłaniać dziecko do czegoś, na co nie ma ochoty?
Nie muszę także kupować drogich półkolonii tylko po to, by pochwalić się przed znajomymi, jak bardzo dbam o rozwój intelektualny mojego dziecka.
Ja dbam o to, by moja córka miała czas dla siebie, ponudziła się, porobiła to, co lubi, wtedy kiedy ma na to ochotę. Nie ma w tym absolutnie nic złego, więc przestańcie mnie oceniać i sugerować, że zaniedbuję swoje dziecko!".