dziewczynka w czapce mikołaja
Chciałabym wierzyć, że magia świąt dzieje się nie tylko na ekranie. Fot. 123rf.com

Niektórzy uważają, że dzieciństwo kończy się w momencie, gdy dziecko odkrywa, że mikołaj nie istnieje, a te wszystkie zabawki pojawiające się w magiczny sposób pod choinką tak naprawdę kupowali rodzice. Wiara w mikołaja to piękna i zdaniem wielu bardzo potrzebna tradycja, ale czy trochę się z tym nie zapędziliśmy? Bo czy każde dziecięce marzenie da się spełnić?

REKLAMA

Ostatnio trafiam na wiele internetowych dyskusji, w których rodzice zastanawiają się, czy i do jakiego wieku wiara w mikołaja ma sens. Ja myślę, że to miła tradycja i uważam, że dziecko samo musi dojrzeć do tego, że to nie brodacz w czerwonym kubraku przynosi podarki. Gorzej jeśli dla dziecka prezent znaczy to samo, co spełnienie marzenia...

Nic na siłę

U nas w domu motyw mikołaja pojawia się co roku, ale nie wczuwam się w to jakoś bardzo. Nie robię śnieżnych odcisków butów w mieszkaniu, nie nadgryzam ciastek, nie odpisuję także na listy dzieci, udając mikołaja. To taka trochę niedopowiedziana historia. Niektórzy uważają, że nie potrafię się bawić. Może i tak... a może nie pozwalam, by ta wiara była zbyt mocna?

Niedawno córkę odwiedziła koleżanka, podczas zabawy usłyszałam, jak rozmawiają o mikołaju. Dziewczynka dość smutno wyznała, że w tym roku nie poprosi o zabawki, ale o to, by jej rodzice się mniej kłócili. Córka pocieszyła 7-latkę, mówiąc, że na pewno będzie dobrze, ale chyba jednak nie jest to coś w zasięgu magicznych mocy mikołaja. Zrobiło mi się bardzo przykro. 

Dziewczynka nadal mocno wierzy (albo bardzo potrzebuje wierzyć) w mikołaja i jego sprawczą siłę. Ja niestety wiem, że rodzice tego dziecka podjęli już decyzję o rozwodzie, ona niestety nie do końca ma jeszcze tego świadomość. Domyślam się, że w ich domu bywa nieciekawie, ale że kocha mamę, tatę i młodszą siostrzyczkę, po prostu chce, by było jak dawniej. To dość naturalne marzenie, ale raczej nierealne do spełnienia.

Nie każde marzenie da się spełnić

Kilka lat temu moja córka poprosiła o coś, co można było kupić tylko w USA w sklepie Disneya: "Przecież dla mikołaja nie ma rzeczy niemożliwych" – tłumaczyła. Ale takie wymyślne zabawki to nic w porównaniu z tym, o czym mogą marzyć niektóre dzieci.

Jako dorośli bardzo dużo mówimy o magii świąt, oglądamy z dziećmi piękne bajki i filmy z Bożym Narodzeniem w tle. Często bardzo dbamy o to, by wiara w mikołaja i jego moce była bardzo silna. Ale czy czasem nie jest jednak zbyt mocna? Czy w takiej sytuacji ten mikołaj nie szkodzi bardziej? Przecież po świętach koleżanka córki odkryje, że nikt nie spełnił jej życzenia.

Gdy dzieje się coś złego, dzieci zwracają się do jakiejś siły wyższej, w tym przypadku może być to mikołaj. Niestety ich historie nie muszą mieć zakończenia jak w "Listach do M." czy innym świątecznym hicie. 

Myślę, że każdy z nas powinien wziąć sobie to do serca i przed świętami skupić się trochę mniej na kupowaniu nowych zabawek, a nieco bardziej na uważnym słuchaniu własnej pociechy. Każde dziecko kiedyś przestanie wierzyć w mikołaja, ale to zdecydowanie nie powinno się stać w ten sposób.

Czytaj także: