Macie ochotę poczuć w sobie magię świąt, więc postanawiacie po prostu włączyć świąteczny film. Serio? Znowu Kevin? Holiday? Listy do M? Żeby już przed świętami nie zaczęło wam się odbijać zeszłorocznym barszczem i hitami filmowymi, które widzieliście już jakieś 20 razy, warto postawić na troszkę inne produkcje świąteczne. Co powiecie na święta w krzywym zwierciadle, czarny humor, a nawet horror o demonicznym Mikołaju?
Jeśli w dzieciństwie gremliny nie były jednymi z postaci, przez które sprawdzaliście przed snem, czy pod łóżkiem nic się nie chowa, to nie wiem, co oglądaliście przed świętami. Jako dziecko miałam to za najstraszniejszy horror, jako dorosła – za świetną świąteczną komedię o bardzo krwiożerczych potworkach.
A wszystko zaczyna się od tego, że nastolatek o imieniu Billy dostaje w prezencie świątecznym mogwaia – uroczego stworka, którego wychowanie wiąże się z bardzo konkretnymi wytycznymi – nie moczyć go i nie karmić po północy.
Chłopak więc pierwszej nocy oczywiście pozwala mu się zamoczyć i daje mu jeść. A parę godzin później stado morderczych kreatur rujnuje miasto. W same święta. Nie można ich nie pokochać.
2. Krampus
Wyobraźcie sobie, że są święta. Ale takie, wiecie, prawdziwe święta, a nie Kevin sam w pięciogwiazdkowym hotelu ze złotą kartą kredytową ojca. Takie święta, podczas których przyjeżdża do was wścibska ciotka, która pyta o to, czy macie już męża. Jej dzieciaki zachowują się jak wściekłe.
Wszyscy krytykują waszą kuchnię, a jedyne, o czym marzycie po kolacji wigilijnej to kieliszek wina i święty spokój. A wtedy okazuje się, że wasi lokatorzy zostaną na dłużej, bo zasypało całe miasto.
Nie działają telefony, znikąd pomocy. A przez komin wpada do was... ktoś. Święty Mikołaj? Serio byście tak pomyśleli? Nie słyszeliście o seryjnych mordercach i złodziejach?
Zostawia ślady kopyt i nie daje prezentów. Zawsze coś zabiera. Nazywa się Krampus. Wchodzi przez komin, gdy wszyscy śpią i ma zamiar zostawić wszystkich równie śpiących, ale snem wiecznym.
Bo Krampus wywodzi się z austriacko-bawarskiego folkloru alpejskiego, uważany jest za pół kozła, pół demona. W trakcie Świąt Bożego Narodzenia karze dzieci, które źle się zachowywały przez cały rok. Byliście grzeczni?
3. Miasteczko Halloween
No, bo czy jest lepsze miejsce do spędzenia Świąt Bożego Narodzenia niż… cmentarz? Jeśli taki stworzony przez Tima Burtona, to odpowiedź oczywiście brzmi: nie. W miasteczku Halloween nikt raczej nie ma zamiaru obchodzić świąt.
To po prostu nie leży w naturze wampirów, wilkołaków, wiedźm i wszelakich potworów. Wszystko dzieje się przez przypadek, gdy bohater miejscowej gawiedzi Jack Skellington, znany jako Dyniowy Król, przenosi się z Miasteczka Halloween do Miasteczka Bożego Narodzenia. A tam, jak każdy szanujący się potwór, postanawia porwać świętego Mikołaja i zająć jego miejsce.
Te animacje są po prostu przyjemne dla oka, a bajka jest właściwie musicalem, który nie męczy lukrowanymi i tandetnymi piosenkami w stylu każdej możliwej wersji "Jingle Bells". Możecie oglądać z dziećmi bez obawy, że przestraszy je za bardzo lub sprawi, że całymi dniami będziecie słuchać najbardziej irytujących świątecznych coverów.
4. Zły Mikołaj
Była już świąteczna animacja, była świąteczna czarna komedia i świąteczny horror. Czemu nie świąteczny film kryminalny?
Bo do takiego gatunku właśnie należy film "Zły Mikołaj". Może nie jest to komedia świąteczna dla całej rodziny, ale zdecydowanie zatrzyma na dłużej dorosłych.
Zobaczycie w niej ledwo trzymającego się na nogach z upojenia alkoholowego faceta, który okaże się tytułowym Mikołajem. Nieprzebierającego w słowach, okradającego banki elfa, nimfomankę, którą szczególnie kręci strój Mikołaja i innych równie ciekawych bohaterów.
Odpalcie to z kieliszkiem wina w ręku, gdy wasze dzieci pójdą już spać. Nic nie leczy z kompleksu idealnych świąt tak jak ich obraz w krzywym zwierciadle. A to jest naprawdę krzywe.
5. Koszmarna opowieść wigilijna
Koszmarna opowieść wigilijna to tak naprawdę cztery przeplatające się historie, z których każda osadzona jest w stylistyce horroru.
Pierwsza ma miejsce w piwnicy, w której przypadkowo zostaje zamknięta dwójka nastolatków, a reportaż ze zbrodni, który mieli przygotować, staje się niepokojąco realny. W drugiej rodzina popełnia mały grzeszek i włamuje się na prywatną działkę, by ściąć dla siebie świąteczną choinkę. W kolejnej małżeństwo popada w kłopoty finansowe i postanawia pożyczyć pieniądze od ekscentrycznej ciotki.
A ostatnia nie owija już w bawełnę, ukazując walkę Mikołaja z martwymi już elfami-zombie… Co ciekawe, nie zabraknie tam także Krampusa.
Nie zabraknie także czarnego humoru, świątecznego buntu, odwołań do znanych tekstów popkultury. Nie jest tak strasznie jak w "Krampusie", ale też nie tak niewinnie jak w "Gremlinach". Dodajcie do świątecznej listy oglądania bez dzieci.