Według słynnej skali stresu stworzonej przez Thomasa Holmesa i Richarda Rahe, ciąża i pojawienie się nowego członka rodziny na świecie mieści się w pierwszej 15 najbardziej stresogennych sytuacji naszego życia. Czy to ten stres jest powodem rozstań ludzi, którzy zostają rodzicami?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie każda para jest w stanie tę rewolucję przetrwać. Jednak czuję, że to nie dziecko jest temu winne.
Na jakie pytania warto sobie odpowiedzieć, gdy pojawi się kryzys?
To wydarzenie niezwykłe i trudne jednocześnie
Przyjście na świat dziecka to rzecz wielka, przełomowa, kompletnie zmieniająca układ rodziny. Jeżeli to pierwsze dziecko pary, ten układ zmienia się z duo w trio, w którym to ta najmniejsza istota gra pierwsze skrzypce. I to może być dwojako: niezwykłe i trudne jednocześnie.
Niezwykłe, bo oto pojawia się człowiek, którego stworzyliście i macie wpływ na to, kim się stanie, czego doświadczy, jakie da świadectwo.
Trudne, bo oto pojawia się człowiek, który całkowite zmienia układ sił. Decentralizuje całą waszą energię i uważność na sobie, tak intensywnie, że czasem brakuje tchu. Zasobów nie wystarcza na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb, o tych wyższych, nie ma nawet mowy.
W której grupie jest bliskość w związku, czułość, seks, rozmowa? Partnerstwo? Wg hierarchii potrzeb Abrahama Maslowa potrzeby seksualne są absolutnie fundamentalne, fizjologiczne. Potrzeby przynależności, miłości, bezpieczeństwa tuż nad nimi. Nie trzeba chyba więcej tutaj wyjaśniać.
Dziecko nie jest temu winne
Tymczasem coraz więcej par rozstaje się po pojawieniu się dziecka na świecie. A ja czytam o tym i nie rozumiem. To znaczy, rozumiem, ale nie dowierzam. Dwoje ludzi kochających się na tyle, by powziąć decyzję o powołaniu na świat nowego życia, rozstaje się po roku lub dwóch od jego przyjścia na świat? Przez dziecko? Ta interpretacja mnie rozjusza. Dziecko nie ma tutaj nic do rzeczy.
Jeżeli dwoje dorosłych ludzi podejmuje decyzję o rozstaniu, to jest tylko i wyłącznie ich świadomy wybór. Można użyć dziecka, jako podkładki tak jak miliona innych czynników. A można po prostu stanąć w swojej prawdzie, wziąć odpowiedzialność za swoje kilka dekad życia i powiedzieć: podejmuję dorosłą decyzję o rozstaniu.
Nie jest to jednak tak proste, jak nic w życiu nie jest. To raczej rodzaj mojej osobistej utopii. W rzeczywistości powody rozstań po pojawieniu się dziecka na świecie to między innymi właśnie brak bliskości seksualnej partnera, oddalenie się od siebie w relacji seksualnej, zanurzenie się w rutynie codzienności.
W codzienności list zakupowych, regresu snu dziecka, rosnących rat kredytu. Nie ma nastroju na zbliżenie, nie ma nastroju na wgląd w to, czego sami potrzebujmy, nie znajdując zupełnie miejsca na potrzeby drugiej osoby.
Piszę o przypadkach, które znam, o których czytam. I chociaż jest we mnie akceptacja, to trochę jednak walczy ona ze złością. Ponieważ znowu: dziecko nie jest winne temu, że dwoje dorosłych ludzi nie uprawia ze sobą seksu. Czuję, że powodów takiego stanu rzeczy jest więcej. I jeszcze jedno: może od początku nie było zbudowanych dostatecznie silnych fundamentów, skoro kilka miesięcy braku seksu niszczą cały związek?
Dziecko "daje" nam więcej niż "odbiera"
I wracając do źródła, może od tego pytania warto było zacząć: czy relacja dwojga ludzi opiera się tylko na zaspokojeniu potrzeb seksualnych? No nie, w dojrzałym związku, nie.
A pojawienie się dziecka, poza tym wszystkim, co "odbiera", niewiarygodnie wiele "daje". Miłość w domu jest jakby namacalna, oksytocyna przelewa się między piersiami pełnymi mleka a delikatną skórą na brzuszku noworodka. Wszystko pachnie dzieckiem, nowym życiem, ukojeniem. Jest cieleśnie, fizjologicznie, ale też duchowo. Narodzenie dziecka może być przeżyciem mistycznym, tylko od nas zależy, jak to przeżyjemy.
Tak samo, jak od nas zależy, jak się w tym poukładamy w relacji z partnerem. To nie musi być trudne doświadczenie, to od naszej gotowości zależy, w jakim miejscu się znajdziemy. Od gotowości przede wszystkim psychicznej, nie seksualnej. Jak wiele i na jak długo jesteśmy w stanie odpuścić? Czym możemy zastąpić bliskość seksualną? Czy rozmowa i wspólne tworzenie życia na co dzień, wystarczy?
Głęboko wierzę, że dziecko nie jest winne rozstaniu rodziców, nigdy. To zawsze ich decyzja. I wkurza mnie okropnie, kiedy dorośli ludzie używają dziecka, jako powodu rozstania. Nie, to nie pojawienie się dziecka zmieniło wasz związek. On od początku nie był wyraźnie dość silny, byście razem po prostu żyli. Bez permanentnych fajerwerków, uniesień seksualnych i euforii.