Opieka nad dziećmi w żłobku to wymagające i odpowiedzialne zadanie, na które nie jest gotowych wiele osób po bezpośrednim skończeniu studiów pedagogicznych. A co powiecie o studentach np. pierwszego roku, którym proponuje się pracę w placówce opiekuńczej i oczekuje, że za najniższą krajową na umowie zleceniu będą mieli kompetencje i doświadczenie w opiece nad maluszkami? To brzmi jak żart!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Praca z dziećmi bywa trudna, wymagająca, ale czasem jest też piękna i daje dużo radości, jeśli nauczyciel czuje powołanie do takiej pracy. Oczywiście, żeby być pomocą nauczyciela w przedszkolu nie trzeba mieć magistra z pedagogiki, ale wymagane jest doświadczenie w pracy z dziećmi, cierpliwość i empatia. Warto jednak pamiętać, że dzieci w wieku przedszkolnym są już dość świadome, samodzielne i z wieloma rzeczami radzą sobie bez pomocy nauczycieli i opiekunów.
Zupełnie inaczej sytuacja wygląda w żłobku, do którego chodzą naprawdę małe dzieci – zdarzają się nawet takie, które nie mają roku. Wydawałoby się, że do opieki nad takimi maluchami potrzeba kompetencji i doświadczenia, a często również wiedzy w temacie rozwoju i zdrowia małego dziecka.
Osobliwe ogłoszenie o pracy
Tymczasem na jednej z grup o zatrudnieniu warszawski żłobek poszukuje do pracy kogoś zupełnie innego. Placówka anonsuje się jako "kameralny żłobek" i zapewnia pracę w małych grupach, bo obecnie uczęszcza tam tylko sześcioro dzieci. Do pracy poszukują najlepiej studentki, której zapewniają umowę zlecenie i dają wynagrodzenie 22,80 zł za godzinę pracy, a szukają kogoś na początek na 2-4 godziny w ciągu dnia. Wymarzona praca dla studentki? Nie jestem przekonana.
Ogłoszenie co prawda jest z maja 2023 r., a od lipca 2023 podniesiono stawkę godzinową w najniższej krajowej płacy (w maju 22,80 zł to była najniższa krajowa, teraz najmniej można dostawać 23,50 zł). Nie jest jednak napisane, czy pieniądze są podane jako brutto, czy netto.
Żłobek wymaga statusu studenta, bo przy jego zatrudnieniu odprowadza najniższe składki do ZUS-u, więc to dla pracodawcy świetna opcja na oszczędzenie na pracowniku. Co prawda napisano w ogłoszeniu, że mile widziani są studenci takich kierunków jak: pedagogika, psychologia, położnictwo i anglistyka. Albo tacy, którzy mają chociaż ukończony kurs pierwszej pomocy i/lub kurs na opiekuna dziennego/opiekuna żłobka.
Nie oddałabym tam dziecka
Kiedy czytam takie ogłoszenie z perspektywy matki, otwiera mi się nóż w kieszeni. W życiu nie oddałabym rocznego dziecka pod opiekę studenta, który przypadkiem zrobił kurs pierwszej pomocy, nie ma żadnego doświadczenia i kompetencji, żeby pracować z dziećmi. Jasne, to może być osoba empatyczna, cierpliwa, czuła i chcąca się nauczyć. Ale myślę, że mało rodziców chciałoby, żeby ta nauka odbywała się na ich dzieciach.
Oczywiście, kiedyś i gdzieś student musi się nauczyć i nabrać doświadczenia, ale wydaje mi się, że dla takiej dwudziestolatki lepsze byłoby na początek np. publiczne przedszkole. Warto też pamiętać o tym, że bez odpowiedniego wykształcenia nikt w publicznych placówkach nie zatrudni takiej osoby do pracy z dziećmi – niezależnie od tego, czy mówimy o przedszkolu, żłobku, czy szkole.
Opieka nad dziećmi w żłobku bywa wymagająca, trzeba wiedzieć, jak karmić, przewijać, a nawet czasem nosić i usypiać maluchy. Jako matka bardzo mocno zastanowiłabym się, czy zapisać dziecko do placówki, w której maluchami opiekują się studentki bez kompetencji.
Prywatny żłobek może wykorzystywać pracowników?
Szczególnie że ich pracodawca zatrudnia ich na kiepskich warunkach, które są wygodne tylko dla niego. Sama byłam studentką, która pracowała i wiem, że studiując, każdy chce mieć własne pieniądze. A czasem po prostu musi je mieć. Są bowiem studenci, którzy muszą się samodzielnie utrzymać. Taka praca w żłobku za najniższą krajową i tylko na 4 godziny raczej nie jest w stanie zapewnić pensji, z której zapłacisz za wynajem pokoju, czesne, wyżywienie i różne materiały potrzebne na uczelni.
Można ją raczej traktować w kategoriach rozrywki, bo żaden student studiujący dziennie nie może sobie pozwolić na pracę w godzinach otwarcia żłobka, kiedy sam ma wtedy zajęcia. A studenci zaoczni nie będą w takim miejscu zarabiali wystarczająco, żeby móc się samodzielnie utrzymać.
Poza tym to praca opiekuna w żłobku obciąża ogromną odpowiedzialnością, na którą nie każdy w wieku 20 lat jest gotowy. Sama, gdy przeczytałam to ogłoszenie, to po prostu parsknęłam śmiechem. To żenujące, że wystarczy być studentem, żeby móc pracować z małymi dziećmi – bez żadnego doświadczenia i kompetencji.