Relacje synowych i teściowych to temat stary jak świat, w którym kumuluje się wiele emocji. Nie w każdej rodzinie te relacje są dobre, a czasami zdarza się, że któraś ze stron przekracza granice komfortu drugiej strony. Przeczytajcie list Sylwii, której teściowa dosłownie wchodzi z butami do domu i życia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Jesteśmy z mężem 6 lat po ślubie, ale wcześniej byliśmy parą jeszcze ponad 5 lat i prawie przez te wszystkie lata mieszkamy ze sobą. Zdecydowaliśmy się na wspólnie mieszkanie niecały rok po tym, jak zaczęliśmy się ze sobą spotykać na poważnie. Kiedy byliśmy tylko parą, nie było problemu, z jakim muszę mierzyć się obecnie. Kiedy jednak wzięliśmy ślub, a potem pojawiła się na świecie dwójka naszych dzieci, okazało się, że moja teściowa stała się najbardziej irytującym człowiekiem świata" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Sylwia.
"Rozumiem, że jej intencje są wyłącznie z pozytywnych pobudek, że chce dbać o syna i wnuki, ale jej zachowanie wielokrotnie przekracza wszelkie granice. Mianowicie, chodzi o to, że teściowa do naszego domu wchodzi sobie tak, jakby była jego mieszkańcem. Nigdy nie puka do drzwi, nie dzwoni domofonem, a co więcej – posiada do naszego domu klucze i czasem przychodzi bez zapowiedzi i bez pardonu przekracza próg".
Wchodzi jak do siebie
Nasza czytelniczka jest zła na to, że przez teściową czuje się skrępowana we własnym domu: "Matka mojego męża jest już na emeryturze i często pomaga nam przy dzieciach, które chodzą do przedszkola. Odbiera je z placówki i wraca z nimi do domu, kiedy my jeszcze jesteśmy w pracy, więc potrzebuje tych kluczy. Nie myślałam jednak, że będzie z nich korzystać tak często i w tak bezczelny sposób.
Parę tygodni temu miała miejsce sytuacja, która przelała czarę goryczy. Był sobotni poranek, kiedy wszyscy w domu jeszcze spali. Koło 7:00 teściowa bez wcześniejszej zapowiedzi weszła sobie do naszego domu i zostawiła nam na kuchennym stole zakupy z rynku. To w sumie dość miłe, że kupiła nam świeże warzywa i owoce oraz pieczywo na śniadanie.
Wolałabym jednak, żeby nie wchodziła sobie z tymi zakupami, jakby była we własnym domu. Zostawiła wszystko bez słowa na kuchennym blacie i wyszła. Gdyby nie to, że potem zadzwoniła z informacją o zakupach, nawet byśmy nie wiedzieli, kto te zakupy zrobił".
Nakrycie na seksie coś pomoże?
Sylwia jest zirytowana zachowaniem teściowej i brakiem zrozumienia ze strony męża: "Mój mąż nie rozumie, dlaczego się wściekam i uważa, że mocno przesadzam. Jest zdania, że to miłe, że jego mama dba o nas wszystkich i że to też wynika z nudy na emeryturze. Teściowa zawsze była pełna energii i chęci do działania, więc w taki sposób rekompensuje sobie to, że już nie pracuje.
Uważam jednak, że jej zachowanie narusza moje granice bezpieczeństwa i komfortu we własnym domu. Wiem, że jej pomoc w opiece nad dziećmi jest nieoceniona, ale wydaje mi się, że takie wchodzenie w nasze życie z butami jest złe, także dla mojej relacji z mężem. Ostatnio zapytałam go o jedną kwestię dość dobitnie, bo wydaje mi się, ze taki przykład mógłby mu zobrazować, jak się czuję w tej sytuacji.
Zapytałam, jakby się poczuł, gdyby dzieci były w przedszkolu, a my w domu uprawialibyśmy seks i wtedy weszłaby jego matka. Czy nie poczułby się skrępowany i zagrożony we własnym domu w intymnej sytuacji ze swoją żoną? Ten przykład trochę uświadomił mężowi, o co mi chodzi i obiecał porozmawiać z matką. Mam nadzieję, że to coś pomoże i wreszcie teściowa przestanie naruszać naszą rodzinną przestrzeń..." – kończy swój list zaniepokojona czytelniczka.