Zaglądanie do dziecięcego wózka na spacerze przez obce osoby jest dla młodych mam tak samo krępujące i niegrzeczne, jak dotykanie ich ciążowego brzucha. Napisała do nas Kasia: jest wściekła, bo wciąż ktoś zagląda jej do wózka i komentuje wygląd dziecka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"To niebywałe, jak ludzie potrafią być dla siebie zupełnie obcy i obojętni lub wprost przeciwnie – wścibiają swój nos wszędzie, gdzie nikt ich nie zaprasza. Mieszkam wraz z mężem i 3-miesięcznym synkiem w mniejszej miejscowości, w której wiele osób się zna albo chociaż kojarzy z widzenia. Na każdym kroku komuś mówi się 'Dzień dobry' albo 'Cześć', bo mija się znajomego rodziców, sąsiadkę babci lub nauczycielkę z liceum" – rozpoczyna swój list Kasia, która jest młodą mamą.
"Ogólnie to dość miłe, szczególnie po tym, kiedy przez kilka lat mieszkałam w Warszawie, gdzie wszyscy są anonimowi i nawet sąsiedzi w bloku rzadko mówią sobie 'Dzień dobry'. Doceniam teraz tę serdeczność i życzliwość, ale muszę przyznać, że bywa ona wkurzająca i męcząca. Od kiedy zaszłam w ciążę, a potem urodziłam dziecko, wychodzenie na zakupy czy spacer zawsze obfituje w irytujące sceny".
Nikt nie prosi o "uprzejme" komentarze
Nasza czytelniczka przyznaje, że wiele osób spoufalających się spotkała już w ciąży:
"Kiedy byłam w ciąży, każdy chciał dotknąć mojego ciążowego brzucha, czego nienawidziłam. Zdarzyło się, że obcy facet na ulicy zaczepił mnie i spytał, czy przypadkiem nie urodzę chłopca, bo tak ładnie wyglądam w ciąży. Oczywiście komplement o kwitnącym wyglądzie jest miły, ale nie do tego dążę.
Najbardziej wkurza mnie spoufalanie się i sztuczne uśmiechy, kiedy wychodzę z wózkiem na spacer. Wtedy nagle okazuje się, że wszyscy są zachwyceni dzieckiem, zaglądają do wózka, komentują jego wygląd, ubranko, a nawet mój wygląd po porodzie. Skąd w ludziach tyle bezpośredniości, że nawet obce kobiety zaglądają do wózka mojego synka, coś tam do niego gruchają, dotykają jego nóżek i komentują oczywiście, że nie ma czapeczki, choć na dworze jest ponad 25 stopni.
Szczytem bezczelności była sytuacja, w której sąsiadka moich teściów zajrzała do wózka, kiedy stałyśmy na pasach i bez żadnego wstępu spojrzała na mnie i powiedziała: 'Ale podobny do twojego teścia!'. Zamurowało mnie, bo znam tę kobietę tylko z widzenia, nie jesteśmy także na 'ty'".
Nie zaglądajcie do obcych wózków!
Młoda mama jest zirytowana bezpośredniością, z jaką obcy odnoszą się do jej dziecka: "Jestem dość bezpośrednią i asertywną osobą, więc wiele razy w takich sytuacjach, gdy ktoś nachyla mi się nad dzieckiem i gada do niego, proszę, żeby się odsunął. Tłumaczę, że maluch go nie zna, nie chcę, żeby się przestraszył. I że właściwie to mi bardzo miło, ale nie potrzebuję komentarzy o tym, że jest podobny do kogoś znajomego albo że ma oczy po mamie.
Być może dla niektórych brzmi to dziwacznie i może trochę się czepiam. Jestem już jednak tym zmęczona, bo uważam, że obcy nie mają prawa burzyć spokoju mojego dziecka, które śpi, bawi się w wózku na spacerze albo odpoczywa. Czy tym osobom byłoby miło, gdyby obcy ludzie wtykali im głowy do domu przez okno i komentowali ich wygląd i zachowanie?" – kończy swój list nasza czytelniczka.