Scena z psem w kawiarni zepsuła mi urlop z dziećmi. Zrobiło mi się niedobrze
Redakcja MamaDu
07 sierpnia 2023, 15:56·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 sierpnia 2023, 15:56
Wakacje w polskich kurortach wzbudzają wiele emocji – nie zawsze pozytywnych. O tym, co ludzie robią na plażach i w restauracjach ze swoimi czworonożnymi pupilami napisała do nas oburzona czytelniczka. Kobieta jest zniesmaczona po wizycie z dziećmi w lodziarni: siedząca obok niej pani tą samą łyżeczką, którą jadła, karmiła też psa.
Reklama.
Reklama.
Zwierzęta nad morzem na każdym kroku
"Piszę do was z wakacji na Półwyspie Helskim, na który jeżdżę z rodziną od kilku lat. Lubimy luz, jaki tu panuje, spokój i brak nadęcia w urlopowiczach w Kuźnicy czy Juracie. W tym roku zdecydowaliśmy się pojechać do większej miejscowości, by zapewnić dzieciom więcej atrakcji i wybraliśmy Jastarnię. Samo miasto, atrakcje i okolica są świetne, nie zwiedliśmy się, tak jak i na reszcie półwyspu" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka.
"W większej miejscowości zauważyłam jednak problem, którego wcześniej nie spotkaliśmy, mianowicie wszędzie naprawdę wielu turystów z psami. Same zwierzęta nie są dla mnie problemem, ale moja 3-letnia córka panicznie boi się psów. Staramy się panować nad tym i pracować nad jej lękiem. Tłumaczymy, że piesek jest na smyczy, pilnuje go właściciel, zwierzę ma kaganiec i tak dalej".
Restauracje przyjazne psom
Mama 3-latki przyznaje, że z córką czasem jest trudno przebywać w miejscach publicznych: "Często jednak mała i tak płacze albo ucieka z piskiem, co generuje wiele nieprzyjemnych sytuacji. W mniejszych miejscowościach tych psów nigdy nie zaobserwowałam tak dużo, a tu gdzie teraz jesteśmy, jest ich niewiarygodnie dużo.
Mimo specjalnej plaży dla psów widuję je nad morzem w miejscach, gdzie jest zabroniona ich obecność. Często można spotkać je z właścicielami w restauracyjnych ogródkach, kawiarniach, a nawet w wesołym miasteczku. To świetnie, że właściciele gastronomii są przyjaźnie nastawieni do zwierząt, ale nam to bardzo utrudnia urlop. Kiedy zwierzę tylko leży pod stolikiem, to właściwie nie ma problemu. Kiedy trzeba znosić jego towarzystwo przy stole, robi się nieprzyjemnie".
Pies na równi ze swoją panią
"Sami nie mamy zwierzaka, ale staram się być wyrozumiała i postawić się w sytuacji tych, którzy psy posiadają. To żywe stworzenie, którego nikt raczej nie chce zostawić w domu, kiedy sam jedzie na wakacje odpoczywać. Nie uważam jednak, że wszystkie restauracje i publiczne miejsca są odpowiednie dla zwierząt. Szczytem bezczelności, który dodatkowo był obrzydliwy, była sytuacja w kawiarni wczorajszego wieczoru.
Poszliśmy na gofry i lody z naszymi dziećmi, a obok przy stoliku siedziała paniusia, która trzymała na kolanach swojego yorka. Kobieta tą samą łyżeczką, którą jadła, dawała psu okruchy ciasta. Czy uważacie, że jako rodzic przesadzam i takie zachowanie nie wykracza poza jakieś normy społeczne?" – kończy swój list oburzona kobieta.