Państwo na leżaczkach, a pies warczy na dzieci. Ludzie, co z wami? Czekacie, aż dojdzie do tragedii?
List czytelniczki
29 lipca 2022, 10:47·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 lipca 2022, 10:47
Lato w tym roku mamy piękne, słoneczne, wielu z nas z wielką przyjemnością poleguje w wolnych chwilach na plaży. Dzieci mogą bawić się w piasku i wodzie, a rodzice odpocząć. Nawet jeśli nie jesteś fanką smażenia się na leżaku, z pewnością nie pogardzisz odpoczynkiem pod parasolem z książką.
Reklama.
Reklama.
Miał być odpoczynek, wyszedł wielki stres
Taki plan miała też Agata, która wraz z mężem i dwójką dzieci wybrała się w ostatni weekend na popularną w jej okolicy plażę nad zalewem. "Wiedzieliśmy, że będzie tłum, ale tam zawsze jest dużo ludzi. Kiedy już dojedziesz na miejsce, spędzasz tam po prostu cały dzień. W przystani jest fajna knajpka, na plaży plac zabaw i leżaki. Doskonałe miejsce na leniwy letni odpoczynek" - zaczyna swoją opowieść.
Rodzina rozłożyła się na plaży, dzieci szybko zajęły się zabawą w piasku z rówieśnikami, a rodzice obserwowali ich z leżaków. "Na plaży zaczęło się robić ciasno, więc musiałam odłożyć książkę, żeby mieć dzieci na oku. Siłą rzeczy w takiej sytuacji patrzysz też na innych plażowiczów, całkiem, jakby zmysł matki kazał ci szukać wokół zagrożeń" - pisze kobieta.
Nie ma zakazu dla psów
Agata już wcześniej zauważyła parę, która wchodziła na plażę z dużym psem, jak przyznaje, nie zna się na rasach, ale wydaje jej się, że był to amstaff lub "inny pitbull". Właściciele postawili psu miskę, napełnili ją wodą i ułożyli ręcznik, aby pupil nie leżał na piasku. Kobieta chwilę rzucała psu do wody patyk, a ten odnajdował go na tafli i przypływał z nim szybko a brzeg.
"Pomyślałam nawet, że z jednej strony to urocze, a z drugie, przy takiej ilości korzystających z kąpieliska ludzi średnio odpowiedzialne. No bo, co by było, gdyby trafiła w kogoś tym patykiem? W końcu wrócili na miejsce, kobieta czytała, pies leżał na ręczniku. Cały czas bez smyczy i kagańca" - zauważa czytelniczka.
Dzieci autorki razem z nowymi kolegami zaczęły grać w piłkę, która upadła w końcu tuż obok psa. "Dziewczynka, z którą bawiły się moje dzieci podeszła po piłkę, a pies zaczął warczeć, cofnęła się niepewnie. Jej tata w sekundę był obok, zwrócił tym ludziom uwagę, że pies powinien być na smyczy. Usłyszał, że jego dziecko też. Zatkało mnie. Mężczyzna zabrał córkę i odszedł" - wspomina Agata.
Faktycznie, plaża, o której mowa, figuruje jako przyjazna pupilom. Jednak ciąg dalszy tej historii jest bardzo niepokojący i świadczy o skrajnym braku odpowiedzialności niektórych dorosłych.
Na jednym się nie skończyło
Autorka wiadomości pisze, że po około godzinie od zdarzenia, na plaży zaczęli pojawiać się kolejny miłośnicy czworonogów. Psy zaczęły ze sobą dokazywać. "Bawiły się, ganiały, tarzały w piachu... Wszystko niepokojąco blisko dzieci, na które zaczęły powarkiwać. Maluchy szybko schroniły się przy rodzicach, bo zaczęło się robić nieprzyjemnie" - wspomina Agata.
"Mimo upomnień plażowiczów, właściciele psów upierali się, że ich pupile mają takie samo prawo bawić się na plaży, jak nasze dzieci. Tylko jeden chłopak przywołał owczarka i przypiął go na smycz, trzy pozostałe psy były naprawdę uciążliwe. W końcu zabraliśmy dzieci i poszliśmy na zapiekankę, ale już nie wróciliśmy. Lubię zwierzęta, jednak uważam, że bywają nieprzewidywalne, zwłaszcza da małych dzieci" - pisze kobieta.
"Niech przychodzą z psami nad wodę, nie mam z tym problemu, ale nie może być tak, że państwo sobie leżą, nie patrzą, co pies robi, a on biega między dziećmi i warczy. Nawet ten najłagodniejszy może w tym tłumie zareagować agresywnie, bo się przestraszy. Bardzo to było niefajne doświadczenie" - kończy kobieta.
Odpowiadasz za to, co oswoiłeś
Pies to tylko zwierzę. Trzeba przyznać Agacie, że trudno przewidzieć, jak zachowa się w sytuacji stresowej. W miejscach, gdzie przebywają też inni ludzie, zwyczajnie rozsądek nakazuje nie spuszczać go z oczu. Wybiegać może się na pustej plaży, w lesie, na łące, ale nie wśród bawiących się dzieci.
A co, gdyby dziecko upadło na psa i zostałoby ugryzione? Oczywiście, ze rodzice też muszą pilnować dzieci i patrzeć, co się dzieje, jednak dzieci nie stanowią zagrożenia dla innych, na dzieci raczej nikt nie reaguje strachem. A słowa o trzymaniu maluchów na smyczy, były po prostu niewłaściwe.