Do egzaminu kończącego szkołę podstawową został miesiąc, a stres z tym związany najbardziej zdają się przeżywać rodzice. Poruszanie się w gąszczu liczb, punktów i informacji wymaga od nich niemal nadludzkich pokładów cierpliwości, ale też umiejętności, o które wcześniej by się nie posądzali.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szkoła podstawowa kończy się egzaminem ósmoklasisty, którego wyniki mają znaczenie w rekrutacji do szkoły średniej.
W tym roku egzaminy ósmoklasisty będą się odbywać między 23 a 25 maja.
Rodzice ósmoklasistów są zestresowani nie mniej od samych uczniów, którzy, aby dostać się do wymarzonej szkoły średniej, muszą nie tylko dobrze zdać egzamin, ale mieć też dobre świadectwo.
W rekrutacji do liceum brany jest pod uwagę nie tylko wynik z egzaminu ósmoklasisty, ale też średnia i oceny z wybranych przedmiotów. Licea zakładają progi punktowe, które zmieniają się co roku. Ogarnięcie tego wymaga nie lada rozeznania, ale rodzice ósmoklasistów poruszają się w tych liczbach jak profesjonaliści.
Obliczają średnie, kombinują, które kartkówki ich dzieci muszą poprawić, w jakich konkursach brać udział. W głowach mają kalkulatory. Pod koniec kwietnia rodzice ósmoklasistów rozmawiają tylko o egzaminie kończącym szkołę podstawową i o rekrutacji do liceum. Są już na skraju wytrzymałości, stres ich zżera.
Obliczają punkty, biorąc pod uwagę najróżniejsze scenariusze. Jeśli policzą konkurs, wychodzi X, ale jeśli szkoła nie wpisze go na świadectwo, to będzie tylko Y. Dojdą punkty za wolontariat i jeśli syn/córka poprawi ocenę z polskiego/matematyki/fizyki/historii – w zależności od punktowanego przedmiotu w wybranej klasie – to może się uda. O ile dobrze napisze egzamin ósmoklasisty, wiadomo. Jeśli nie do klasy pierwszego wyboru, to może do drugiej albo chociaż trzeciej z listy?
Układanie listy wybranych klas to też nie lada łamigłówka. Jeśli ułoży się te klasy w złej kolejności, to dziecko może dostać się do gorszej, niż pozwoliłyby na to zdobyte punkty.
Rodzic ósmoklasisty wie, jak obliczać progi, porusza się sprawnie po internecie, wie, gdzie sprawdzać punktacje, skąd brać informacje o punktowanych konkursach. Zna na pamięć kalendarz dni otwartych w liceach i pilnuje, by iść tam z dzieckiem.
Rodzic ósmoklasisty żyje w librusie. Sprawdza każdą ocenę, przelicza, dodaje, odejmuje. W tym roku ci ludzie nie są już tylko rodzicami, są trenerami motywującymi do działania, a gdy zachodzi taka potrzeba – strażnikami więziennymi.
Ósma klasa to też czas korepetycji. Wydanie ponad tysiąca złotych miesięcznie na dodatkowe lekcje z polskiego, matematyki i przedmiotów punktowanych w rekrutacji, to wcale nie rzadkość.
I większość z nich mówi: mam dość. Jeszcze tylko chwila. Egzaminy, a potem rekrutacja i czekanie na wyniki. Wakacje zaplanowane wg terminów składania papierów i ewentualnych (oby nie! – zaklinają rzeczywistość) odwołań w rekrutacji uzupełniającej. W tym roku wszystko kręci się wokół końca podstawówki. Rodzice ósmoklasistów mówią też zgodnie: to ostatni raz. W liceum niech się dzieje, co chce. Będzie sam/sama ogarniał naukę. Tam liczy się wynik z matury, jest czas.
A sami uczniowie? Bywa różnie. Niektórzy naprawdę się uczą, ale słyszę mnóstwo narzekań od rodziców, że muszą stać nad swoimi dzieciakami i wszystkiego pilnować. Chyba nikt o tym nie pomyślał przy reformie edukacji, ale egzamin ósmoklasisty i rekrutacja do szkół średnich to prawdziwy stres właśnie dla rodziców. Czy słusznie tak się tym przejmują? A czy któryś rodzic nie chce dla swojego dziecka jak najlepiej? Czy nam się to podoba, czy nie, to właśnie najbliższe miesiące w pewnym stopniu zadecydują o kształcie przyszłości dzieci, które teraz mają po 14-15 lat.