W rozmowie z RMF FM minister sportu Kamil Bortniczuk przyznał, że jest autorem projektu ustawy, która będzie zakazywała sprzedaży napojów energetycznych młodzieży i dzieciom. Szef resortu sportu opowiedział o tym, że problemem wśród nastolatków zainteresowali go znajomi nauczyciele, którzy widzą na co dzień w placówkach edukacyjnych, jakie ilości takich napojów spożywa młodzież.
Wcześniej o tym problemie w Sejmie alarmowali również posłowie Koalicji Obywatelskiej oraz wiceminister zdrowia, Waldemar Kraska. "Kwestia ta wymaga zarówno analizy możliwych rozwiązań, jak i potencjalnych skutków ich wprowadzenia" – mówił Kraska, gdy spytano go o badanie możliwości wprowadzenia ograniczeń w sprzedaży popularnych energetyków.
Minister Bortniczuk zlecił zbadanie sprawy Zakładowi Fizjologii Żywienia i Dietetyki Instytutu Sportu. "Dzisiaj już dysponuje badaniami statystycznymi dotyczącymi Polski i to uczestników programu SKS (Szkolne Kluby Sportowe), czyli młodych sportowców. One wskazują na to, że napoje energetyczne to trochę narkotyk zapakowany w cukierek. Dlatego tym bardziej powinniśmy się tego wystrzegać i zakazać kupna tych napojów dzieciom" - mówił szef resortu w radiowej rozmowie.
Zarówno minister sportu, jak i wszyscy, którzy alarmowali wcześniej o problemie, zwracają uwagę na to, że napoje energetyczne często są sprzedawane w dużych pojemnościach. Mniejszy problem stanowi sprzedaż energetyków w puszkach, ale większym zmartwieniem są pojemności 1 litra i większe, które w sklepach często są dostępne w niewiele wyższej cenie niż woda mineralna.
To sprawia, że dzieci i młodzież wypijają całe butelki, które mają wysoką zawartość kofeiny – nawet tyle, ile znajduje się w 6-8 filiżankach kawy. A uczniowie potrafią taką butelkę w całości wypić na jednej przerwie między lekcjami. Minister sportu zauważył, że takiej ilości żadne dziecko nie byłoby w stanie spożyć kawy, w przeciwieństwie do słodkich napojów, które reklamuje się jako te, które dodadzą energii.
W polskim prawie najczęściej to, co jest niedozwolone dla dzieci i młodzieży, zostaje objęte zakazem sprzedaży do 18. roku życia. Wszystko dlatego, że pełnoletność klientów łatwo zweryfikować poprzez pytanie o dowód osobisty.
W sprawie zakazu napojów energetycznych wypowiedział się dla RMF FM również kardiolog i farmakolog kliniczny dr Krzysztof Filipak: "Napoje energetyzujące nie są dobre, nawet jeżeli jest tam kofeina, niestety oprócz kofeiny są też inne substancje, bardziej nienaturalne, chemiczne. Nie ma polifenoli, ale przede wszystkim, jak zbadamy skład takiego dowolnego napoju, tam jest bardzo duży ładunek cukru. Właśnie to jest coś, co zwiększa ryzyko wystąpienia cukrzycy czy zaburzeń metabolicznych w przyszłości".
Lekarz zaznaczył, że każda dawka takich napojów w przypadku dzieci i młodzieży może być szkodliwa – tak samo, jak nie poleca się ich spożywania np. przez ciężarne. Oprócz ryzyka różnych chorób "energetyki" sprzyjają też problemom kardiologicznym oraz zawierają też ogromne dawki cukru, który uzależnia i prowadzi do nadwagi i otyłości.
Te ostatnie są także ogromnym problemem wśród dzieci i młodzieży. "(...) powinniśmy robić wszystko, żeby polskie dzieci i młodzież nie miała dostępu do napojów energetyzujących, tak łatwego i tak powszechnego, jak jest dzisiaj" - podkreślał ekspert kardiologii.
Na temat obecności napojów energetycznych w diecie dzieci i młodzieży eksperci alarmowali już od dawna. Ich zakup jest całkowicie nieograniczony, a ich działanie na organizm jest niestety podobne do innych używek typu alkohol czy papierosy. W mediach możemy przeczytać wiele opinii lekarzy, którzy przestrzegali rodziców przed szkodliwym wpływem energetyków nawet na zdrowie psychiczne dzieci.
"Z roku na rok w gabinetach psychoterapeutów przybywa dzieci uzależnionych od napojów energetycznych" – mówił w rozmowie z Radiem ZET Robert Rutkowski, psychoterapeuta, psycholog. Lekarz dodał, komentując możliwość wprowadzenia zakazu: "To dobry kierunek, bo wieloletnie picie takich napojów, zwłaszcza przez dzieci i młodzież, może rzutować na ich zdrowie jako osób dorosłych. Jestem zdziwiony, że dopiero teraz się ktoś za to zabrał. Ten problem narasta od 15 lat. (...) W gabinetach widzę coraz więcej dzieci z objawami ADHD, które regularnie piją szkodliwe energetyki" – zakończył wypowiedź psycholog.
Nasza redakcja zwracała uwagę na problem już w zeszłym roku. Nasza redaktorka w rozmowach z uczniami dowiedziała się, że często uczniowie piją "energetyki" zamiast zwykłej wody czy herbaty, a szkoły i nauczyciele są bezradni wobec takich praktyk, jeśli młodzież przynosi np. napój wlany do termosu. W szkolnych sklepikach zakaz ich sprzedaży obowiązuje od dawna, ale tego, co uczniowie mają w śniadaniówkach, nie da się zweryfikować. Więcej na ten temat przeczytacie w tym artykule:
Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/163501,napoje-energetyczne-nowa-moda-wsrod-nastolatkow-czemu-sobie-szkodzaŹródło: rmf24.pl, zdrowie.radiozet.pl