W szkole podstawowej w warszawskim Śródmieściu jest całkowity zakaz przynoszenia napojów energetycznych do szkoły. Uczeń przyuważony przez nauczyciela z puszką "monsterka" może dostać ujemne punkty do zachowania. Dlatego dzieci przelewają pełne cukru napoje do termosów na herbatę albo butelek po innych napojach. I piją, aż poczują się niedobrze.
Reklama.
Reklama.
Każdy regulamin da się obejść, a dzieci są mistrzami w wymyślaniu nowych zasad. Szczególnie jeśli widzą, że dany przepis ma niewiele sensu, a sporo luk.
W ciągu ostatnich miesięcy furorę wśród uczniów zaczęły robić napoje energetyczne. Obrzydliwie słodkie i pełne kofeiny napitki to prawdziwy fenomen wśród wczesnych nastolatków.
Szkoły szybko zauważyły, że kolorowe puszki pojawiły się na korytarzach w rekach uczniów. I zareagowały. Niestety, nieskutecznie.
- Chłopcy przynoszą energetyki w termosach. Gdy nauczyciel pyta, co mają w środku, mówią, że herbatkę - tłumaczy mi Olga, uczennica 7. klasy podstawówki. - Żaden jeszcze nie wsadził nosa do termosu, aby potwierdzić wersję ucznia.
- W zeszłym tygodniu pod szkołą urządzaliśmy konkurs, kto wypije więcej. Jeden z chłopaków prawie zwymiotował - dodaje jej przyjaciółka Justyna. - Czy takie napoje są szkodliwe? Na pewno, ale przecież nie piją ich aż w takich ilościach.
Ale dzieci zapominają, że piją nie same energetyki. Słodkie napoje, herbaty owocowe, gazowane klasyki są dodatkami do i tak już nakręconego cukrem organizmu.
Konsekwencje zdrowotne picia energetyków
Tymczasem lekarze tłumaczą, że przedawkowanie energetyków może wywoływać niepokój, nadpobudliwość, bóle głowy, arytmię serca. A konsekwencji zdrowotnych jest jeszcze więcej:
pobudzenie psychoruchowe,
nudności,
wymioty,
osłabienie,
przyspieszone bicia serca,
niemiarowość serca,
drgawki,
porażenie ośrodka oddechowego.
Kofeina, podstawa energetyków, to związek chemiczny działający na ośrodkowy układ nerwowy. Poprawia nastrój i koncentrację, ale tylko na chwilę. Zwiększa wydzielanie adrenaliny. Z kolei tauryna, która też jest jedną z głównych substancji składowych energetyków, przyspiesza regenerację mięśni.
Zdaje się, że wnioski są proste. Uczniowie, którzy spędzają kilka godzin dziennie w ławkach, nie potrzebują dodatkowej stymulacji do wysiłku i regeneracji mięśni. Tym, co przyciąga kilkunastolatków do napojów energetycznych, jest cukier i gaz.
Pediatra dr Aneta Górska-Kot w rozmowie z Gazetą Wyborczą powiedziała: "Dzieci i napoje energetyczne to nie jest dobre zestawienie. Energetyki są dla nich jak używki. Organizmy dzieci, nawet nastolatków, dopiero się rozwijają i dostarczanie im takiej ilości kofeiny nie robi im dobrze. Picie napojów energetycznych w tym wieku jest więc jak branie zdrowotnego kredytu, na który nie ma się pokrycia. Potem to odchorowują, np. tachykardią czy zaburzeniami snu".
Puszka napoju energetycznego zawiera od 60 do 80 mg kofeiny. Uznaje się, że to ilość podobna do filiżanki espresso. Niebezpiecznie jest wypijać od 4 do 6 takich filiżanek dziennie. Ile litrów napoju energetycznego wypije dziecko? Tego przyniesionego przez siebie do szkoły i poczęstowanego od kolegów? Nie wiadomo. I to jedno z największych zagrożeń nielimitowanego dostępu do energetyków.
Jest promocja! Kup dwa!
Według danych firmy Hiper-Com Poland w 2019 roku sieci handlowe zwiększyły promocję napojów energetycznych o ponad 40 proc.. Największy wzrost, bo aż o blisko 80 proc., zaobserwowano w sklepach convenience, które są w pobliżu praktycznie każdego większego osiedla. Czyli tak naprawdę w okolicach szkół i domów dzieci i młodzieży.
Główny Inspektorat Sanitarny kilka lat temu apelował, aby wprowadzić rozporządzenie, które wzmocni ochronę zdrowia dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym, poprzez ograniczenie dostępu na terenie przedszkoli, szkół i placówek oświatowo-wychowawczych do środków spożywczych zawierających znaczne ilości składników niezalecanych dla ich rozwoju. W tym owych napojów energetycznych.
Już w 2018 roku posłanki Lidia Gądek i Ewa Kołodziej zgłaszały Ministerstwu Zdrowia, że dobrze byłoby zakazać sprzedaży napojów z kofeiną dzieciom poniżej 18. roku życia. Zmian w przepisach nie ma i nie będzie, bo energetyki to nie alkohol. Producent może napisać na puszce, że nie zaleca się spożywania napoju przez dzieci, ale jeśli w składzie nie ma substancji zakazanych przez europejskie komisje ds. żywności, to rodzice miłośników takich "soczków" mają związane ręce.
Zakaz sprzedaży napojów energetycznych w sklepikach szkolnych pojawił się blisko 6 lat temu. W tym czasie oferta producentów tych napojów poszerzyła się, a same specyfiki po prostu wywędrowały kilka kroków od szkół, gdzie dalej dzieci mogą kupić je bez przeszkód.
Pod moim blokiem jest piekarnia, w której kilka dni temu pojawiła się lodówka z "monsterkami". W drodze do szkoły po drugiej stronie ulicy można kupić sobie drożdżówkę i energetyk. Wystarczy sięgnąć do lodówki. Ilość cukru w diecie dzieci i młodzieży przestała mieć jakiekolwiek ograniczenia.