Wychowanie dzieci współcześnie wygląda zupełnie inaczej niż 20-30 lat temu. Nie mówiąc już o tym, jak wiele zmieniło się w rodzicielstwie w stosunku do tego, co było 50 lat temu. Są jednak rzeczy, które kiedyś rodzice robili naprawdę nieźle. Oto 7 nawyków, do których warto byłoby wrócić w wychowaniu dzieci.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W dawnym wychowaniu dzieci (nawet takim sprzed 20-30 lat) jest coś pierwotnego - ludzie nie otaczali się elektroniką, a technologie nie były aż tak zaawansowane.
Spróbujcie spędzić więcej czasu na dworze, skupić się na rodzinie i bardziej zaufać dziecku w wielu kwestiach - to nawyki rodzicielskie z przeszłości, do których warto powrócić.
W takim "powrocie do korzeni" jest wiele prostych prawd o rodzicielstwie i wychowywaniu dzieci, od których odeszliśmy z powodu m.in. pędu w życiu.
Rodzicielstwo kiedyś było inne?
Dziś świat jest zupełnie inny niż jeszcze 30 lat temu – nowoczesne technologie, elektronika, a nawet poziom wiedzy i edukacji pokazują, że żyjemy już w zupełnie innej erze. Powiedzieć, że świat całkowicie się zmienił, jeśli chodzi o rozrywkę, wychowywanie dzieci, a tak naprawdę, jeśli chodzi o wszystko, byłoby niedopowiedzeniem.
I choć wśród naszych rodziców nie znano pojęcia rodzicielstwa bliskości (choć wielu robiło to instynktownie), wielu nie znało metod Montessori i nie wiedziało tyle na temat psychiki i inteligencji emocjonalnej dziecka, to są rzeczy, które robili świetnie.
No i trzeba powiedzieć, że nie ma nic złego w uproszczeniu i przywróceniu wielu prostych i łatwych rozwiązań z przeszłości oraz zintegrowaniu ich z naszym światem i praktykami wychowawczymi we współczesnych czasach. Może się okazać, że taki powrót do korzeni to jest to, co współczesnym dzieciom się przyda i wyjdzie im na dobre.
1. Zabawa na świeżym powietrzu
Był taki moment, gdy komputery i tablety zawładnęły całkowicie życiem dzieci. Kiedyś wszystkie dzieciaki z okolicy spotykały się na podwórku: osiedlowym placu zabaw, trzepaku, szkolnym boisku. Wszyscy mieliśmy na szyjach sznurki z kluczami i wiedzieliśmy, że trzeba co jakiś czas pokazać się w domu – choćby tylko po to, żeby się napić czy coś zjeść.
W dzisiejszych czasach coraz mniej dzieci bawi się na zewnątrz, a coraz więcej dzieci utknęło na tabletach i telefonach. I choć staramy się uczyć maluchy, że czas na świeżym powietrzu jest niezastąpiony, to dzieci w wieku szkolnym mają co do tego różne podejście: część faktycznie spędza godziny na podwórku, ale są i takie, które nie wychylają nosa ze swojego pokoju i komputera.
Do tego dochodzi w wielu przypadkach ogrom zajęć dodatkowych i kończy się to tak, że dzieci mają dziś znacznie mniej wolnego czasu na zabawę. A ten czas na podwórku z rówieśnikami jest korzystny dla budowania relacji społecznych i umiejętności rozwiązywania problemów oraz zapewnia dzieciom aktywność i świeże powietrze. Maluchy potrzebują tego czasu, by się prawidłowo rozwijać.
2. Zaufanie wobec dziecka
Czy pamiętasz czasy, kiedy rodzice pozwalali swoim dzieciom wskakiwać na rowery, aby pojechać do znajomych kilka ulic dalej? Albo szło się bandą z osiedla przez pół miasta do koleżanki z klasy? Wiele z nas wychodziło też na kilka godzin zabawy na podwórku, a rodzice nie martwili się aż tak o to, gdzie jesteśmy i co robimy. Wiadomo, czasy są inne, dzieje się więcej krzywd wobec dzieci, albo to my jako rodzice jesteśmy bardziej świadomi i lepiej poinformowani.
Nie chodzi o to, by puszczać dzieci "samopas" i nie wiedzieć, co robią przez kilka godzin, a raczej, by stopniowo dawać im coraz więcej wolności i odpowiedzialności. Wysłanie do sklepu po niewielkie zakupy, prośba o odebranie listu z poczty – takie proste rzeczy, które dadzą poczucie odpowiedzialności i sygnał, że rodzic powierza mu zadania, bo ufa mu, że je wykona. W porządku jest odpuścić bycie rodzicem-helikopterem i dać im przestrzeń do rozwoju, odkrywania i uczenia się.
3. Rodzina na pierwszym miejscu
Rodzina to od wieków podstawowa jednostka społeczna. Od lat pielęgnowano w niej relacje, organizowano zjazdy rodzinne, dbano o to, by dzieci jadły posiłki z rodzicami przy jednym stole, a gdy nadchodziły weekendy, przynajmniej jeden dzień był przeznaczony na czas rodzinny. Teraz nasze harmonogramy są tak napięte, że mamy nawet specjalnie wydzielony czas dla rodziny, zamiast sprawiać, że będzie on naturalny i płynący z naszej wewnętrznej potrzeby.
4. Wspólne posiłki
Rodzinne obiady i/lub kolacje to świetna okazja do pielęgnowania relacji. Można porozmawiać o tym, co u kogo w ciągu dnia wydarzyło się, co dziecko myśli o nowej wychowawczyni albo co ciekawego robiło podczas dnia w przedszkolu. Podczas rodzinnych posiłków kiedyś odbywały się narady, prowadzono przeróżne dyskusje i nikt nie siedział z nosem w smartfonie (bo ich nie było :-)) albo nie szedł z talerzem do swojego pokoju.
To był czas na rodzinę i dbanie o wspólną przestrzeń. I choć obecnie wiele rodzin nadal to robi lub stara się pielęgnować takie przyzwyczajenia, w codziennym pędzie wiele z nas nie myśli o tym, by taki czas mieć codziennie.
5. Pozwolenie na nudę
Gdy tylko słyszysz od kilkulatka, że się nudzi, zaczynasz mu wynajdywać zajęcia, organizować wspólne zabawy i wyjścia do parku czy na plac zabaw? To genialnie, że chcesz i możesz to robić, ale dobrze jest też czasem dzieciom się ponudzić. Kiedyś rodzice naprawdę więcej pracowali (w PRL-u nawet soboty były pracujące!) i nie mieli tyle czasu dla swoich dzieci.
Dzieciaki nie mały komputerów i telewizji i dużo częściej pozwalano im na nudę. A ta kształtuje wyobraźnię, budzi kreatywność i wyzwala chęć, by marzyć i wymyślać. Potrzebujemy tego czasu, a nudny czas jest niezwykle korzystny dla dzieci.
6. Posiadanie obowiązków
Wiele piszemy o tym, że dzieci powinny mieć obowiązki, by uczyć się samodzielności, odpowiedzialności, ćwiczyć samodyscyplinę. Posiadanie ich jest właściwie niezbędne, by wychować dorosłego, który poradzi sobie w życiu. Gdy dzisiejsi rodzice sami byli dziećmi, każdy musiał sprzątać swój pokój, pomagać w robieniu obiadu, wynoszeniu śmieci i wyprowadzaniu psa.
Niektórzy z nas zmywali naczynia, inni ścierali razem z mamą kurze. I kiedy weszliśmy w dorosłość, potrafiliśmy wszystkie czynności, które są niezbędne do samodzielnego dorosłego życia. Teraz często chcemy wyręczać dzieci w wielu rzeczach, a prawda jest taka, że posiadanie domowych obowiązków jest im potrzebne. Nikt przecież nie chce wychować pokolenia, które nie umie samodzielnie zrobić sobie obiadu czy włączyć pralki...
7. Czasem potrzebne jest odpuszczenie
Taki czas przestoju – zarówno w pracy, szkole, w sukcesach zawodowych, jak i nauce dziecka czy celach prywatnych – na każdej płaszczyźnie czasem jest potrzebny. Nauki odpuszczania musimy uczyć się na nowo, bo ostatnie 20 lat to właściwie wieczny pęd za czymś – za lepszym, życiem, pracą, pieniędzmi. A takie przystopowanie i wyluzowanie jest niezbędne. Zamiast spieszyć się, aby coś zrobić, zrób krok do tyłu i wyluzuj.